Była księgowa Teatru Maska w Rzeszowie: brałam pieniądze z kont, część dawałam dyrektorowi

Oskarżona stawiła się na sali sądowej razem ze swoim obrońcą. Twarz nie zdradzała emocji, ale unikała wzroku swoich niedawnych kolegów z teatru. Oświadczyła, że rezygnuje z adwokata, bo ją nie stać finansowo.

- Jestem w trakcie rozwodu, nie pracuję, utrzymuje mnie rodzina, dlatego proszę o adwokata z urzędu - tłumaczyła oskarżona, Edyta P..

Sąd wyznaczył do tej roli jej dotychczasowego obrońcę mecenasa Jerzego Borowca.

Prokurator odczytał oskarżonej akt oskarżenia. Zarzucił Edycie P. wyłudzenie z Teatru Maska w latach 2004-2010 kwoty ponad 775 tys. zł, a z Muzeum Dobranocek w roku 2009 ponad 47 tys. zł. Oskarżył ją także o fałszowanie dokumentów księgowych, bilansów, wyciągów bankowych i faktur, po to, by ukryć przestępczy proceder.

Kobieta częściowo przyznała się do zarzucanych jej czynów, zaznaczyła jednak, że nie zgadza się z wysokością kwoty. Tłumaczyła, że do takiego kroku popchnęły ja problemy osobiste, przekonywała także sąd, że w tym procederze brał udział także ówczesny dyrektor teatru.

- Brałam pieniądze z kont i część dawałam dyrektorowi - oświadczyła oskarżona.

- Nie mam na to dowodów. Ale to, co wzięłam, chciałabym oddać - dodała. - Chcę się poddać dobrowolnie karze więzienia w wymiarze 1 roku.

- Wniosek jest śmieszny, nie wyrażam zgody - oświadczył prokurator.

Sąd podzielił jego stanowisko.

Rozpoczęły się też przesłuchania świadków, które będą kontynuowane w środę.

Edyta P., była główną księgową Teatru Maska w Rzeszowie. W teatrze przepracowała 22 lata, została zwolniona dyscyplinarnie, po tym, jak Antoni Borek, dyrektor teatru wykrył nieprawidłowości i zawiadomił prokuraturę. Grozi jej kara do 15 lat pozbawienia wolności za wszystkie zarzucane czyny.