Koniec budowy City Center w Rzeszowie? Inwestycja Ryszarda Podkulskiego pod lupą

City Center powstaje na ponad dwuhektarowej działce między al. Piłsudskiego, Cieplińskiego i ul. Towarnickiego. Buduje je biznesmen Ryszard Podkulski. Grunty kupił od miasta oraz prywatnych właścicieli.

Dwa miesiące na decyzję

Kilkanaście dni temu do Ministerstwa Infrastruktury wpłynęło pismo od prywatnej osoby, która twierdzi, że jest współwłaścicielem części terenu objętego pozwoleniem na budowę.

- Domaga się uchylenia decyzji wojewody, a wcześniej prezydenta Rzeszowa, zatwierdzającej projekt budowlany i udzielającej pozwolenia na budowę. Sprawę przekazaliśmy do rozpatrzenia Głównemu Inspektorowi Nadzoru Budowlanego - tłumaczy Szymon Jackowski, dyrektor Departamentu Orzecznictwa w MI.

Wczoraj w południe dokumenty dotarły do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego. W ciągu kilku dni urzędnicy zapoznają się z dokumentacją. Jak ustaliliśmy, wnioskodawca rości sobie prawo do terenu od strony al. Cieplińskiego. To m.in. droga, chodnik oraz pas zieleni.

- Zazwyczaj rozpatrzenie sprawy trwa miesiąc, w trudnych przypadkach dwa. Dzisiaj nie potrafię powiedzieć, czy są podstawy do cofnięcia pozwolenia na budowę - mówi Renata Ochman, rzecznik GINB.

Skontrolują budowę City Center

Niezależnie od postępowania w Warszawie, inwestycję w centrum Rzeszowa sprawdzi powiatowy nadzór budowlany. Podstawą do kontroli będą zmiany, jakie inwestor wprowadził do projektu, rezygnując m.in. z palowania podłoża pod najwyższą, 17-piętrową część kompleksu City Center. Inspektorzy mają sprawdzić, czy zmiany były istotne, a co za tym idzie, czy Ryszard Podkulski musiał z tego powodu starać się o zamienne pozwolenie na budowę.

- To skomplikowana sprawa, która wymaga dokładnego zbadania. Kontrole mamy co prawda ustalone na pół roku naprzód, ale zbadamy ją szybciej, w pierwszym wolnym terminie - zapewnia Krystyna Janicka, dyr. Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.

Ryszard Podkulski: to działania konkurencji

Podkulski twierdzi, ze buduje City Center zgodnie z prawem. Jest przekonany, że wydarzenia ostatnich dni to nie zbieg okoliczności, ale zagrywki konkurencji. Czyli?

- Wszyscy wiemy o kogo chodzi, przecież w mieście powstają w tej chwili dwie podobne inwestycje. Nie mam sobie niczego do zarzucenia. Zmiany uzgadniałem m.in. w nadzorze budowlanym w Warszawie. Niech sobie inspektorzy kontrolują. To nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz. I tak niczego na mnie nie znajdą. Śpię spokojnie - zapewnia Podkulski.

Pewny swego jest także w kwestii działek: - Kupiłem wszystko, wniosek do ministerstwa jest bezpodstawny.

Marta Półtorak, inwestor konkurencyjnej galerii Millenium Hall jest zdziwiona słowami Podkulskiego: - Skąd pomysł, że moja firma mu przeszkadza? Nie mam pojęcia. Przecież to nie ja zmieniłam panu Podkulskiemu sposób posadowienia budynku. Nie pracuję też w ministerstwie. Proponuję, abyśmy skupili się na swoich inwestycjach, a to klienci zweryfikują, gdzie będą chętniej robić zakupy - mówi prezes Półtorak.