Pisaliśmy, że biografia reżysera kryje w sobie pewną tajemnicę. Przez lata podawał, że jego miejscem urodzenia był Wiedeń. W rzeczywistości urodził się w 1907 r. w Rzeszowie.
Ojciec w kamienicy przy Rynku 5 (dziś 3) miał gabinet lekarski, a matka Anna zajmowała się domem. Podczas I wojny światowej rodzina przeniosła się do Wiednia. To właśnie tam przyszły artysta miał zakochać się w kinie.
Syn reżysera dopiero po śmierci ojca odkrył, gdzie tak naprawdę Fred się urodził.
- Znalazł listy pisane w nieznanym mu języku i akt urodzenia z adnotacją Rzeszów i Polska. Było to dla niego wielkim zaskoczeniem, gdyż wcześniej Fred nikomu o tym nie mówił, a za miejsce urodzenia podawał Wiedeń, gdzie studiował - mówi Grażyna Bochenek, dziennikarka Radia Rzeszów, koordynator trwającego festiwalu „W samo południe. Fred Zinnemann wraca do Rzeszowa” zorganizowanego w 111. rocznicę urodzin reżysera.
Skryty dziadek, skryty ojciec
Dzisiaj spotkaliśmy się z jego wnukami - gośćmi honorowymi festiwalu.
- Nie tylko dziadek, ale i ojciec byli dosyć skryci, jeśli chodzi o korzenie - mówi Emily. - Mimo że ojciec dowiedział się o Rzeszowie ok. 20 lat wcześniej, nikomu o tym nie mówił. Odkryłam ten fakt sama, tworząc drzewo genealogiczne, ale jakiś czas później ojciec zaproponował podróż po Europie i wówczas sam powiedział.
Oscar przyznaje, że ta wiadomość go zaintrygowała. Ma nadzieję dowiedzieć się na miejscu czegoś więcej o przeszłości rodziny.
- Większość informacji o Polsce znaliśmy tylko z lekcji historii, a te głównie obejmowały II wojnę. Oglądaliśmy czarno-białe zdjęcia i filmy z tego okresu. Znałam też trochę polską poezję. Jakie są moje wrażenia po pierwszym dniu pobytu w Rzeszowie? Bardzo mi się miasto podoba, także tutejsza kuchnia - śmieje się 34-latka, pracująca jako montażystka filmów dokumentalnych.
Jej 11 lat młodszy brat dodaje, że to bardzo dziwne, ale poczuł się tu tak, jakby wrócił do domu. Oscar nigdy nie poznał dziadka, ale wiedział oczywiście o jego roli w Hollywood. Był dla niego inspiracją, gdyż chce pracować w przemyśle filmowym. Na razie jest pedagogiem i prowadzi zajęcia pozalekcyjne dla dzieci, ale wraca na uniwersytet, by studiować fotografię.
Emily poznała dziadka jako dziecko. Gdy się urodziła, miał już 77 lat.
- Był miły i dobry, ale jednocześnie dosyć wycofany, formalny. Pamiętam, kiedy jego sekretarka poprosiła mnie na spotkanie. Siedział po drugiej stronie i pytał. Czułam się jak na rozmowie o pracę. Zbierał koniki morskie. Musiał być silny fizycznie.
Po 80. chodził o lasce. Podczas zabawy potrafił podnieść ją do góry ze mną uczepioną jak na drążku. Emily przyznaje, że nazwisko Zinnemann nie jest tak znane i rozpoznawane, jak np. Spielberg.
- Ludzie bardziej kojarzą tytuły jego filmów - mówi.
Rzeszowski festiwal jest tak naprawdę pierwszą tego typu imprezą upamiętniającą jego filmy. Ulubionym Emily jest „W samo południe”. Zachwyca ją silny morał i użycie czasu rzeczywistego w filmie, co było nowatorskie. Oscar lubi film „Po wielkiej burzy”. Zakochał się w bohaterach, mocno wzruszyło go zakończenie.
POLECAMY:
Największe atrakcje turystyczne Podkarpacia
Pacjentka o szpitalu przeciwgruźliczym w Rzeszowie: Brud i smród
Taryfikator mandatów. Tyle zapłacisz za te przewinienia!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"