Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piraci drogowi w Rzeszowie nie dają spać. Ryk silników słychać przez całą noc

Bartosz Gubernat
Wtorek, 23 sierpnia, godzina 21.10. Na alei Sikorskiego w Rzeszowie ścigają się dwaj kierowcy. Na widok fotoreportera Nowin stojącego przy drodze błyskawicznie hamują...
Wtorek, 23 sierpnia, godzina 21.10. Na alei Sikorskiego w Rzeszowie ścigają się dwaj kierowcy. Na widok fotoreportera Nowin stojącego przy drodze błyskawicznie hamują... Krzysztof Kapica
Dla sportowego motocykla osiągnięcie 200 km/h to pestka. Szczególnie wieczorem, kiedy ulice są prawie puste. Hałas słyszą mieszkańcy ulic Paderewskiego, Krzyżanowskiego, Powstańców Styczniowych, Listopadowych, Jasińskiego, Mieszka, Artylerzystów i Kwietniowej w Rzeszowie.

Aleja Armii Krajowej w Rzeszowie, godzina 23.15. Ruch niewielki, sygnalizacja świetlna przechodzi na pulsujące żółte światło. Do domów wracają ostatni kierowcy, po pieszych i rowerzystach nie ma tu już śladu. Mieszkańcy okolicznych domów i bloków jeszcze długo nie zmrużą jednak oka, jeśli nie zamkną okien. Powód? Motocykliści, którzy właśnie po zmroku szukają na drogach zastrzyku adrenaliny.

- Tego uczucia nie da się opisać. Przekręcasz manetkę do spodu, a motocykl wyrywa naprzód jak szalony. Jesteś wolny, czujesz, że nikt nie może cię dogonić. Pęd powietrza obijającego się o kask, szum opon, ryk silnika. To wszystko sprawia, że na chwilę nie myślisz o ryzyku. Kto nie spróbował, nie jest w stanie tego zrozumieć – mówi motocyklista. Na „ścigaczu” jeździ od czterech lat. Swój pojazd traktuje jak relikwię.

Na obwodnicy Rzeszowa ograniczenie prędkości wynosi 70 km/h. Mimo, że droga biegnie w terenie zabudowanym, prezydent Tadeusz Ferenc kazał je podnieść, aby usprawnić ruch. Jezdnie są tu szerokie, a po remontach przeprowadzonych w ostatnich latach równe jak stół.

- Gdyby kierowcy przestrzegali przepisów, to nie byłby problem. Niestety 70 km/h nikt tu nie jeździ. Po zmroku droga wygląda jak tor wyścigowy, a ryk silników motocykli jest tak ogromny, że nie da się spać przy otwartym oknie. A latem to trudne. Co zamknę oczy, budzi mnie jakiś wariat goniący śmierć. Mamy tego dość – mówi mieszkaniec Słociny.

Hałas słyszą mieszkańcy ulic Paderewskiego, Krzyżanowskiego, Powstańców Styczniowych, Listopadowych, Jasińskiego, Mieszka, Artylerzystów i Kwietniowej. Najgorzej jest w blokach w rejonie skrzyżowania alei Armii Krajowej i Niepodległości. Z kolei na Sikorskiego cisze nocną zakłócają kierowcy samochodów, którzy na prostym odcinku próbują auta na dystansie 1/4 mili. W tym samym miejscu, gdzie przez lata organizowano takie zawody oficjalnie, ale przy zamkniętym ruchu i z pełnym zabezpieczeniem policji i służb ratunkowych.

- Gdzieś trzeba się wyszaleć. Kiedyś jeździliśmy na lotnisko w Arłamowie, ale jeden z takich zlotów przed kilkoma laty skończył się potrąceniem widza i wielką aferą. Dlatego ścigamy się na ulicach. Dlaczego nocą? Bo w ciągu dnia ruch jest za duży. A po zmroku ryzyko wypadku i mandatu znacznie mniejsze. Jestem dobrym kierowcą, nie uważam się za pirata drogowego. Większe zagrożenie na drogach stwarza niejeden niedzielny maruder, który autem jeździ z dozwoloną prędkością – mówi pewnym głosem 29-letni mężczyzna.

- To subiektywna ocena tego pana. Na autostradzie limit prędkości wynosi 140 km/h, ale 200 km/h też da się pojechać. Problem w tym, że limity są wprowadzane nie od parady. A niedostosowanie prędkości do warunków na drodze to najczęstsza przyczyna wypadków – mówi Paweł Krasnopolski z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.

Nieoficjalnie jeden z funkcjonariuszy przyznaje jednak, że walka z motocyklistami jest w większości z góry przegrana.

– Motocykl pędzący 200 km/h jest w zasadzie nieosiągalny dla zwykłego radiowozu. Zresztą ewentualny pościg to jeszcze większe ryzyko wypadku. Ale to nie znaczy, że tacy piraci drogowi są bezkarni. Mając numer rejestracyjny możemy ich łatwo namierzyć i ukarać w późniejszym czasie – mówi policjant.

- Dysponujemy także szybszymi radiowozami i motocyklami, które są w stanie dogonić taki pojazd. I policja to robi – dodaje Paweł Krasnopolski. Policja przypomina, że przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o 50 km/h i więcej to 500 zł mandatu, 10 punktów karnych i utrata prawa jazdy na 3 miesiące.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24