Dyrektor IV LO w Rzeszowie o likwidacji gimnazjów

Anna Zalewska, minister edukacji w poniedziałek, podczas wyczekiwanego podsumowania ogólnopolskiej debaty o edukacji „Uczeń. Rodzic. Nauczyciel - Dobra Zmiana” w Toruniu zapowiedziała „rewolucję” w szkolnictwie. Jak się Pani podobają te pomysły na reformę?

Przysłuchiwałam się wystąpieniu i powiem, że większość zaproponowanych zmian mi się po prostu nie podoba.

Dlaczego?

Jestem absolutnie przeciwniczką umieszczania w jednej szkole dzieci z nauczania początkowego, czyli klas 1-3 z dziećmi starszymi, czyli obecnymi gimnazjalistami. A tak się stanie, kiedy powstaną 8-klasowe szkoły powszechne a zlikwidowane zostaną gimnazja. Mówię to też jako babcia 6-letniej wnuczki, która pójdzie do pierwszej klasy. Martwię się, że szkoły nie są dostosowane do tego, żeby łączyć tak małe dzieci z prawie dorosłą młodzieżą, inną, niż była 20 lat temu. Dziś są nowe wyzwania: internet, narkotyki, używki. Obawiam się o bezpieczeństwo maluchów i o to, by nie były wciągane w różne niedobre sytuacje. Poza tym dusić te dzieci w nieprzystosowanych budynkach? Uważam, że system 3 razy 4, czyli 4 lata podstawówki, 4 lata gimnazjum i 4 lata liceum byłby zdecydowanie lepszy. Myślę, że ta opcja byłaby do przyjęcia przez rodziców, ale i nauczycieli.

Likwidowanie gimnazjów, kiedy coraz więcej nauczycieli podkreśla, że ich początkowe problemy np. z utrzymaniem dyscypliny minęły, to słuszny kierunek?
Mnie też wydaje się, że w tej chwili gimnazja „ogarnęły się”, jest dobrze, jeśli chodzi o wyniki egzaminów. Przypominam sobie pierwsze roczniki młodzieży po gimnazjach, które do mnie trafiały i porównuję z dzisiejszymi. Jest różnica. Dziś młodzi ludzie dobrze wiedzą, czego chcą, ważna jest dla nich dobrze zdana matura i wybór konkretnych studiów. Jestem w trakcje rekrutacji i obserwuję wybory dzieci.

Co się Pani jeszcze nie podoba w tzw. dobrej zmianie?
Nieco przerażający jest fakt, że za parę lat w pierwszej klasie liceum spotkają się dzieci, które szły tzw. starym systemem edukacji po 3-letnich gimnazjach oraz dzieci, które skończą 8-letnią szkołę i będą pewnie realizować zmieniony program. Obawiam się, że to będą dwa różne światy. Będzie to pokrzywdzony rocznik, bo szkoły nie rozciągną się nagle w szwach i wszystkich chętnych nie przyjmą. Może ponownie będą otwierane nowe licea.

A jak Pani ocenia powrót do 4-letnich liceów ogólnokształcących, czego tak oczekiwali chociażby poloniści, którzy dziś dwoją się i troją, by tak naprawdę w 2 - 2,5 roku przygotować uczniów do matury?
4-letnie liceum to akurat słuszny pomysł. Zamiast w pierwszej klasie kończyć etap kształcenia gimnazjalnego, powinniśmy od razu uczyć w zakresach rozszerzonych. To można było odwrócić, ale nie przekopywać całego szkolnictwa od a do z.

5-letnie technikum zamiast 4-letniego oraz dwustopniowa szkoła branżowa zamiast obecnej 3-letniej zawodówki. Uważa Pani, że to dobre posunięcia?
Sądzę, że powrót do 5-letniego technikum to dobry pomysł. Jeśli chodzi o szkołę branżową, jakoś ta nazwa mi się nie widzi. Już wolę szkoła zawodowa, czyli ucząca konkretnego zawodu. Czy określenie „branżówka” będzie się lepiej kojarzyła, niż „zawodówka, nie sądzę.

Minister edukacji wielokrotnie zapewniała, że reforma edukacji nie odbije się na nauczycielach. Uspokajała, że nie będzie cięć etatów. Wierzy w to Pani?
Nie da się tak tego przeprowadzić. Jeśli nie będzie naboru do gimnazjów, jakim cudem nie posypią się etaty? A gdzie ci pedagodzy znajdą zatrudnienie? Po okresie przejściowym może jakaś część znów dostanie pracę, kiedy przybędzie roczników w szkołach podstawowych, liceach i technikach.

O likwidacji szkół gimnazjalnych pisaliśmy również tutaj.