Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

11-latka, która utonęła w Bałtyku była z Rzeszowa [WIDEO]

Wojciech Tatara
Akcja ratunkowa w Łebie.
Akcja ratunkowa w Łebie. WOPR Łeba
Tragedia w Łebie. Jak udało nam się ustalić rodzina, którą porwały morskie fale pochodzi z Rzeszowa. Nie żyje 11-letnia dziewczynka.

Dramat rozegrał się w niedzielne popołudnie. Jak ustaliliśmy, przebywająca na wakacjach w Łebie rodzina z Rzeszowa postanowiła wykąpać się w morzu. Mimo czerwonych flag zakazujących wejścia do wody, ojciec wraz z 12-letnim synem i 11-letnią córką zdecydowali się na kąpiel. Trzyosobową rodzinę porwała wysoka fala.

Ojciec próbował ratować córkę

Tonących na wysokości trzeciego falochronu zauważył pieszy patrol WOPR około godz. 15.30. Chłopiec trzymał się kurczowo drewnianego pala ostrogi wychodzącej w morze. Dzięki temu udało się go wyciągnąć. Był mocno przestraszony, opił się wody, ale chwilę później wszystko było z nim w porządku. Jego ojciec próbował ratować córkę. Popłynął razem z falą na czwarty falochron. Tam go wyłowiono. Mężczyzna stracił przytomność. Akcja reanimacyjna trwała 11 minut.

Jego 11-letniej córeczki, niestety, nie udało się odnaleźć. Dzisiaj morze wyrzuciło ciało dziewczynki w miejscowości Sasino, oddalonej od Łeby około 20 kilometrów.

- Wstępnie wszystko wskazuje na to, że ciało znalezione w Sasinie to 11-latka z Rzeszowa, którą morze porwało w Łebie - mówiła o godz. 14 Nowinom Dorota Frączek, zastępca prokuratora rejonowego w Lęborku.

- Czekamy jeszcze na okazanie zwłok rodzinie. Następnie wykonamy sekcję. Jej wyniki będą decydujące w dalszym śledztwie. Na razie prowadzimy postępowanie w sprawie o narażenie dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia oraz nieumyślne spowodowanie śmierci. Nikomu jeszcze nie postawiliśmy zarzutów. Będziemy przesłuchiwać świadków całego zdarzenia, czyli ojca i brata dziewczynki oraz ratowników - dodaje prokurator Frączek.

Wieczorem radio Zet poinformowało, że tożsamość dziewczynki potwierdziła jej rodzina.

Źródło: TVN24/x-news

Ratownicy ostrzegali

Niewykluczone, że zarzuty usłyszy ojciec jedenastolatki, który mimo ostrzegawczej czerwonej flagi zdecydował się wejść z dziećmi do morza.

Marek Chadaj, instruktor stołecznego WOPR, koordynator ratowników na kąpielisku w Łebie: - Pół godziny wcześniej wyrzucaliśmy tego mężczyznę z wody. Ostrzegaliśmy, że nie można tam pływać, ale on i tak poszedł. Rodzina kąpała się między drewnianymi falochronami, czyli w miejscu, które jest najbardziej niebezpieczne - dodaje Chadaj.

Zdradliwe miejsce

Jak informują ratownicy, mężczyznę reanimowano przez jedenaście minut. Udało się przywrócić mu pracę serca. Dwunastolatek miał dużo szczęścia. Oprócz tego, że mocno się przestraszył i napił się trochę morskiej wody, nic mu się nie stało. Natychmiast uruchomiono akcję poszukiwawczą. Wezwano płetwonurków ze straży pożarnej. Patrole przeczesywały brzegi plaży. Na noc poszukiwania przerwano. Wznowiono je wczoraj rano. Nadeszła jednak wiadomość, że plażowicze w oddalonym od Łeby o kilkanaście kilometrów Sasinie znaleźli wyrzucone przez morze ciało dziewczynki, która wraz rodziną spędzała wakacje nad Bałtykiem.

Przez całą niedzielę na plaży w Łebie powiewały czerwone flagi zakazujące kąpieli. Ostrzeżenie wywieszono z uwagi na silny wiatr i falowanie. Mimo tych zakazów, plażowicze w niektórych miejscach i na niestrzeżonej plaży kąpali się. WOPR uruchomił piesze i zmotoryzowane patrole. Przez megafony uprzedzano o złych warunkach i proszono, aby nie wchodzić do wody.

W niedzielę ratownicy z Łeby interweniowali z powodzeniem czterokrotnie. Podczas piątej akcji nie udało się wyciągnąć z wody 11-latki. Jak ustalono, rodzina kąpała się na niestrzeżonej plaży między drewnianymi falochronami, w miejscu uznawanym przez ratowników za bardzo niebezpieczne.

- Są tam znaki, informujące o zakazie kąpieli. W niedzielę wytworzyły się tam doły rzędu 5-7 metrów. Między falochronami jest wypłycenie, a woda sięga do kolan. Jednak, kiedy zbliżamy się do pali, to pojawia się głęboka dziura. Fale w tym miejscu się załamują i wypłukują piasek. W zależności, z której strony jest wiatr, to dziura tworzy się jest z jednej lub drugiej strony. Dzisiaj miejsce, które wczoraj było jeszcze płytkie, może być bardzo głębokie - ostrzega Marek Chadaj, koordynator ratowników na kąpielisku w Łebie.

Postępowanie w sprawie narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia oraz nieumyślnego spowodowania śmierci prowadzi prokuratura.

- Nikomu nie postawiliśmy zarzutów. Jeszcze nie prowadziliśmy też czynności z ojcem dziecka. Czekamy na wyniki sekcji zwłok i badania histopatologiczne - mówi Dorota Frączek, z-ca prokuratora rejonowego w Lęborku.

Policja i pracownicy WOPR ostrzegają: na Bałtyku od kilku dni utrzymuje się wysoka fala i silny wiatr. Nawet, jeśli jesteśmy świetnymi pływakami, z morskimi falami przegramy.

To nie jedyny dramat, jaki wydarzył się w tę niedzielę nad Bałtykiem. W podobnych okolicznościach na plaży w Ustce zaginęła 7-letnia dziewczynka. Poszukiwania trwają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24