Uchodźcy szturmują Bieszczady? To nieprawda

"Informacja z ostatniej chwili: /źródło prywatne/. Grupy "uchodźców przestępców" idą własnie przez Bieszczady (okolice Olchowca).Co na to Straż Graniczna i ABW? Jest ich tylu że uciekają przed nimi turyści. Mapki mieli od dawna" - napisał Gadowski w Intrernecie, m.in. na swoich profilach na Facebooku i Twitterze.

Wspomina o mapie, którą kilkanaście dni temu, na Twitterze, umieścił dziennikarz niemieckiego tygodnika "Die Zeit". Na nich, jako potencjalna trasa wędrówki uchodźców wiodła przez Podkarpackie.

W poniedziałek sprawą zajęli się inni dziennikarze. Z ich relacji wychodziło, że informacje Gadowskiego są nieprawdziwe. Autor w Internecie zaczął bronić swoich racji.

"Wczoraj w okolicach 14 świadkowie (mam ich)widzieli grupy uchodźców koło Olchowca i Dukli" - upiera się Gadowski.

Straż Graniczna zdecydowanie dementuje doniesienia Gadowskiego.

- To kompletna bzdura. Takie doniesienia jedynie wprowadzają lęk, zamęt i chaos - mjr Elżbieta Pikor, rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej zaprzecza informacjom o uchodźcach podawanych przez Gadowskiego.

Zapewnia o dobre ochronie granic, zarówno polsko - ukraińskiej, jak i polsko - słowackiej.

- Obie granice są bardzo dobrze monitorowane i kontrolowane. Nie jest łatwo przejść jednej osobie, a co dopiero większej, kilkusetosobowej grupie - dodaje mjr Pikor.

Polska straż graniczna w zakresie kontrolowania granicy i ruchu imigrantów współpracuje ze służbami granicznymi Ukrainy i Słowacji. Współpraca ta obejmuje m.in. wymianę informacji o grupach uchodźców. Ponadto w Europie sytuację monitoruje agencja Frontex. Z żadnej z tych instytucji nie dotarły sygnały o dużych grupach imigrantów, którzy zbliżaliby się do granicy z Polską, w okolicach Podkarpackiego.