Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zjazd mieszkańców „parafii” Grom i Pagórek w Przemyślu [ZDJĘCIA]

Hubert Lewkowicz
Hubert Lewkowicz
Sentymentalny spacer po ulicach dzielnicy to co rusz odżywające wspomnienia z lat dzieciństwa
Sentymentalny spacer po ulicach dzielnicy to co rusz odżywające wspomnienia z lat dzieciństwa Hubert Lewkowicz
Odwiedzili miejsca, w których grali kiedyś w piłkę, bawili się i chodzili na pierwsze randki. Wyjątkowy zjazd byłych oraz obecnych mieszkańców „parafii” Grom i Pagórek.

Dlaczego „parafia”? - W miastach kresowych, do dzisiaj jeszcze w Przemyślu czy Jarosławiu, dzielnice określano mianem „parafii”. Niektóre miały swoje własne nazwy, inne wykorzystywały nazwę ulicy - opowiada Jan Nowakowski, organizator „Parafiady”, czyli sentymentalnej imprezy będącej powrotem do czasu beztroskiego dzieciństwa, młodości, przygód. W sobotni upalny dzień spotkali się obecni i byli mieszkańcy „parafii” Grom i Pagórek. Grom to ulice Tarnawskiego, Moniuszki, Puszkina, Prusa i Kilińskiego. Tuż obok położony Pagórek obejmuje ulice Frankowskiego i Leszczyńskiego. To miejsca, w których żyło wielu szanowanych mieszkańców Przemyśla.

Spacer po brukach, które wiele razy przemierzali w przeszłości przywołuje wiele wspomnień i refleksji. Tu mieszkał kiedyś Antek zwany „królem jazu” - najbardziej opalony mieszkaniec Przemyśla i doskonały pływak. Tam - saksofonista Franek. W miejscu grało się w ping-ponga i kapę. A dwa kroki dalej był żydowski dom modlitwy, który zamieniono na dom partyjny.

Wszystko, co z tą dzielnicą związane, doskonale pamięta i przypomina Mieczysław Nyczek, mieszkaniec tej „parafii”, emerytowany redaktor „Nowin”, a w tym dniu - przewodnik po krainie dzieciństwa. Grupa idzie ulicą Moniuszki, gdzie po remoncie jednej z kamienic na nowo pojawił się na elewacji napis „Dar Żydów przemyskich w Ameryce dla ochronki sierot żydowskich”. Jan Nowakowski wspomina, że kiedyś był to napis stiukowy. Był chłopcem, gdy zobaczył, jak ten napis skuwano.

- Bardzo mi się to nie podobało. Zadawałem sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje. Przyszedłem do domu i ojciec mi tłumaczył, że trwa nagonka na polskich Żydów i w bandycki sposób niszczy się ich dziedzictwo - opowiada wszystkim znany przemyski muzyk folkloru miejskiego, lider grupy Fidelis.

Wycieczka idzie dalej. Tu mieszkał najzagorzalszy kibic w dzielnicy, tam - największy batiar. A na Puszkina stoi dom legendarnego już muzyka Kija, czyli Kazimierza Galikowskiego, założyciela i wieloletniego lidera kapeli „Ta joj”.

Tam, gdzie przebywał generał Anders

Spacerowicze przywołują wiele wspomnień wspólnych zabaw, przygód, anegdot, ale też i zdarzeń tragicznych. Wreszcie docierają do restauracji CK Monarchia. To w tym budynku zakwaterował się kiedyś generał Władysław Anders, o czym przypomina jedna z sal restauracyjnych i tablica. A w środku czeka na gości rosół z domowym makaronem. Takim, jaki jadło się kiedyś u mamy…

Spotkanie było też okazją do zapalenia znicza na grobach kolegów, którzy nie doczekali tego niezwykłego zjazdu. Po mszy u Reformatów udała się na cmentarz delegacja dawnych mieszkańców Gromu i Pagórka. Niektórzy z uczestników „Parafiady” przywieźli ze sobą stare fotografie. Przy ich oglądaniu znów przywołano wspomnienia.

- Wielu z budowli uwiecznionych na tych zdjęciach już nie ma. Ale pozostał genius loci, duch tego miejsca. I wspaniali ludzie - mówi Nowakowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24