Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak wygląda nowy, poznański dom niedźwiedzicy Puchatki [FOTO,WIDEO]

Norbert Ziętal
Norbert Ziętal
Cisna w nowym lokum w Poznaniu. Pomrukuje, nawołuje butlę za butlą, bawi się we wspinanie, chowanego i bycie „wielkim niedźwiedziem”- staje na tylnych łapach, z przednimi w górze, grożąc jak wielka niedźwiedzica, a za chwilę turla się w słomie.
Cisna w nowym lokum w Poznaniu. Pomrukuje, nawołuje butlę za butlą, bawi się we wspinanie, chowanego i bycie „wielkim niedźwiedziem”- staje na tylnych łapach, z przednimi w górze, grożąc jak wielka niedźwiedzica, a za chwilę turla się w słomie. Ogród Zoologiczny w Poznaniu
Niedźwiedzica Cisna w zaledwie kilka dni stała się królową niedźwiedziego azylu w ZOO w Poznaniu. To jej nowy dom. Z miejsca została również wielkopolską celebrytką. Codziennie do ogrodu dzwonią ludzie i dopytują się, kiedy wreszcie będzie można zobaczyć malutkiego misia.

Nasza dwumiesięczna Puchatka od tygodnia mieszka w Poznaniu. W wielkopolskim ogrodzie zoologicznym, w którym są najlepsze w Polsce warunki dla niedźwiedzi trzymanych w niewoli. A właściwie to już nie Puchatka, lecz Cisna.

Puchatka to imię, które na kilka tygodni nadali jej lekarze i pracownicy Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. Natomiast Cisna to imię, które zwyciężyło w konkursie ogłoszonym przez Nadleśnictwo Cisna.
Bo to w lasach podległych tej instytucji, 1 kwietnia znaleziono malutkiego, głodnego, trzęsącego się z zimna i ze strachu, niedźwiadka.

Kilka dni temu leśnicy z Cisnej ogłosili konkurs na imię. Byli zaskoczeni, bo otrzymali aż 700 zgłoszeń. M.in. Solinka, Matragona, Bieszczadka. Wyniki ogłoszono w ub. poniedziałek. Wybór padł jednak na Cisna. Dlaczego?

- Bo to imię od razu kojarzy się z Bieszczadami, bo znaleziona niedaleko Cisnej, bo będzie przypominała o udziale w jej ratowaniu leśników i GOPR-owców z Cisnej. A wreszcie, bo to imię poparł Janek Koza, GOPR-owiec, który znalazł Cisnę i natychmiast nas o tym powiadomił - twierdzą leśnicy. A Cisna od razu podbiła serca Poznaniaków. Chociaż na razie nie można jej zobaczyć na żywo, to jest już celebrytką na Facebooku.

Dziecko mnie dopytuje, kiedy wreszcie zobaczy niedźwiadka

Dwuminutowy filmik z karmienia mlekiem był wyświetlany już ponad 53 tys. razy. Ponad półtora tysiąca lajków i pół tysiąca ponownych udostępnień. Ta ostatnia liczba pokazuje, ile osób zamieściło wideo z jedzącą misią na swoich stronach i profilach prywatnych na Facebooku.

Pracownicy ZOO, montując film, wyciszyli oryginalny dźwięk i podłożyli muzykę.

- A da radę wrzucić nagranie z karmienia ale bez muzyki? Tak żeby było słychać ją jak je? Wygląda na to że ciężko pracuje nad ssaniem tej butelki, odgłosy pewno są powalające - dopomina się internauta Lukas.

- Postaramy się, ale przyznam, że trudno znaleźć fragment bez odgłosów entuzjazmu osób towarzyszących karmieniu - odpowiada załoga ZOO.

- Przy następnym nagraniu musowo kneble na ustach ludzi- proponuje ktoś.

Pojawiają się porady, być może młodych mam. Proponują, aby butelka ze smoczkiem była nieco wyżej, albo pod innym kątem. A pracownicy ogrodu cierpliwie wyjaśniają, że Cisna to wprawdzie dziecko, ale trochę inne niż ludzkie. Ma inne wymagania. Pije specjalne mleko dla ssaków, z 20 proc. zawartością tłuszczu i je sałatki. Jednak w naturze pewnie skosztowałaby już padliny i wcale by jej to nie zaszkodziło.

- Cisna typowo „gulga” i nawiązuje kontakt wokalny z „matką”- przy jedzeniu, wokalizując, prosi też o butelkę - wyjaśniają pracownicy poznańskiego ogrodu.

- Dziecię me zakochane po uszy w tym misiu! Codziennie dopytuje czy już przyjechała i kiedy możemy ją zobaczyć - piszą do ZOO internauci.

Większość drogi z Przemyśla do Poznania Puchatka przespała

Sobota, 22 kwietnia. Po trzech tygodniach pobytu w przemyskim ośrodku Puchatka - Cisna szykuje się do podróży do Poznania.
„Prawdziwy mężczyzna nigdy nie płacze...To chyba nie ja. Dziś ostatni raz tuliłem Puchatkę. Kilka łez wsiąkło w jej futerko a ona odjechała do Poznania. Pozostały wspomnienia, kilka zadrapań na ciele, parę zdjęć... - wspomina lek. wet. Radosław Fedaczyński.
Wiele lat leczy dzikie zwierzęta, niejedno widział, z niejednym musiał się rozstać, choćby po wyleczeniu, gdy pacjent odleciał lub pobiegł do natury. Ale ten niedźwiadek jest wyjątkowy.

- Wiemy, że to trochę nieprofesjonalne zachowanie, bo nie powinniśmy się przywiązywać do żadnego zwierzęcia, ale Puchatka była wyjątkowa - mówi Jakub Kotowicz, pracownik przemyskiego ośrodka, a przez trzy tygodnie zastępcza matka niedźwiedzia.

- Po przywiezieniu jej z Bieszczad, w przemyskim ośrodku najpierw staraliśmy się do niej nie podchodzić zbyt często. Chcieliśmy ją izolować, aby nie przyzwyczajała się do człowieka. No, ale jak już zapadła decyzja, że jednak ma jechać do ZOO, to nie było sensu zachowywać takich środków bezpieczeństwa. Przez dwa tygodnie bardzo się zaprzyjaźniłem i zżyłem z Puchatką - mówi pan Jakub.

To on, razem z lek. wet. Andrzejem Fedaczyńskim, towarzyszyli Puchatce - Cisnej w podróży do Poznania.

- Zależało nam na tym, aby podróż przebiegła w jak najmniejszym stresie dla niedźwiadka. Z tego powodu, wcześniej każdy jej etap był dokładnie zaplanowany, łącznie z postojami- wspomina pan Jakub.

Specjalny samochód. Z tyłu klatka dla niedźwiadka. Wypełniona słomą, odizolowana od zewnątrz, zaciemniona, z kontrolą temperatury, monitorowana kamerą na podczerwień. Kierowca i pasażer na monitorze cały czas widzieli, co się dzieje z misiowym niemowlaczkiem.
- Większość trasy pokonaliśmy autostradą. Stała prędkość, lekko bujało samochodem. Z tego powodu Puchatka przez większą część drogi spała. Od czasu do czasu przebudzała się. Bawiła się wtedy, grzebała w sianku, próbowała się dobrać do stojących obok butelek.

Łzy weterynarza-niedźwiedziej mamy przy pożegnaniu

Dwa postoje na autostradowych parkingach. Na szczęście były puste, więc nie było gapiów. A na parkingu karmienie mlekiem. Dzięki specjalnej konstrukcji klatki nie było potrzeby jej otwierania. Puchatka najadła się i dalej spała. Chciała o wiele więcej, bo apetyt jej dopisuje, ale uznano, że lepiej nie ryzykować podczas długiej drogi. Ok. godz. 16 - 17 załoga dotarła do Poznania. W ZOO czekał już komitet powitalny. Nie tylko pracownicy ogrodu, lecz również weterynarze z niemieckiej fundacji Four Paws, którzy zasponsorowali jej nowe, poznańskie lokum.

Zaraz po przyjeździe, pierwsze w Poznaniu badania stanu zdrowia Cisnej. Na szczęście wszystko OK, doskonale zniosła daleką podróż, nie było oznak stresu.

- Przez pewien czas siedziałem razem z Cisną w jej gawrze adaptacyjnej. Chodziło o to, aby do nowego otoczenia przyzwyczaiła się w towarzystwie kogoś, kogo już zna. Po jakimś czasie dołączyła do nas opiekunka z ogrody zoologicznego, która bezpośrednio będzie opiekować się Puchatką - Cisną. Na szczęście misia bardzo szybko zaakceptowała nową, przybraną mamę. Szybko również polubiła swoje nowe mieszkanie. Zaczęła się bawić, skakać po konarach. A ja, cóż, trzeba się było rozstać... - wspomina pan Jakub.

Przyznaje, że zakręciła się mu łza w oku, gdy w Poznaniu żegnał się z Cisną i szykował do drogi powrotnej do Przemyśla.
Cisna otrzymała indywidualną gawrę, na wyłączność. Do swojej dyspozycji ma brzozowe pieńki, gałązki, konary. Gawra połączona jest z 300-metrowym wybiegiem, odizolowanego od zwiedzających, na którym za jakiś czas się pojawi.

- Prawdopodobnie jesienią ten jej wybieg będzie przyłączony do 1,5 - hektarowego, zalesionego wybiegu dla niedźwiedzi - mówi pan Jakub.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24