Przemyskie biuro rzeczy znalezionych to nie pogrążone w półmroku pomieszczenie, w którym za ladą sto pani w niebieskim fartuchu i wypełnia druczki. Współczesne biuro to po prostu jedna z jednostek urzędu miejskiego.
– Najczęściej trafiają tu telefony komórkowe i rowery, a także klucze. Większe rzeczy znajdują się w specjalnym pomieszczeniu, a mniejsze - po prostu w szafce. Każda rzecz jest dokładnie opisywana - mówi Maria Kuźmińska, kierownik Biura Obsługi Urzędu UM w Przemyślu.
Te mniejsze znaleziska bywają przynoszone przez mieszkańców.
- Natomiast rowery najczęściej dostarcza nam policja – opowiada Kuźmińska.
Biuro ma obowiązek przyjąć każdą rzecz, która jest warta powyżej 100 zł. Tak mówi ustawa, która weszła w życie w ubiegłym roku, jednak urzędnicy nie odmawiają nigdy przyjęcia na przykład kluczy do domu, czy kluczyków do samochodu. Nie odnajdziemy tu jednak na pewno zagubionych dokumentów, bo te trafiają do innych organów urzędowych.
Wózek pozostał i służy przy wyborach
W biurze czeka walizka znaleziona w pociągu relacji Szczecin – Przemyśl. W środku znajduje się laptop i dokument. Pozwala on na zidentyfikowanie właściciela, który nie jest mieszkańcem Przemyśla. Ten jednak nie zgłasza się, prawdopodobnie nie mogąc zdecydować się na daleką podróż.
– Różne bywają przypadki. Mamy na przykład nowy rowerek dziecięcy, który ktoś znalazł na osiedlu. Jest telefon, który włączyliśmy i skontaktowaliśmy się z mamą właściciela. On jednak nie dotarł do nas już od roku. Ale bywają rzeczy, które są odbierane już dzień po tym, jak tu trafiły – opowiada kierowniczka Biura Obsługi Urzędu w przemyskim magistracie.
Gdy znalezisko trafia do biura, spisuje się protokół. Jeśli nikt się po tę rzecz nie zgłosi, zgodnie z nową ustawą, po dwóch latach trafia ona do znalazcy. Według starych przepisów, czekała w biurze w nieskończoność. W taki sposób w urzędzie pozostał znaleziony wózek inwalidzki. Nikt się po niego nie zgłosił i dziś służy ludziom chorym podczas wyborów.
W poszukiwaniu zaginionego... żagla
Do biura dzwonią czasem ludzie w poszukiwaniu swoich rzeczy.
– Niedawno ktoś pytał o to, czy nie trafił do nas żagiel – wspomina Maria Kuźmińska. – Mieliśmy też plecak dostarczony przez straż miejską. W środku były dokumenty. Okazało się, że to plecak studenta z Ukrainy, który kształci się w PWSW. Zadzwoniłam na uczelnię i ten student przyszedł po swoją zgubę. Był bardzo zdziwiony, że plecak się w ogóle odnalazł – dodaje. Jednak sporo przedmiotów czeka na swoich właścicieli bezskutecznie.
Oprócz telefonów, kluczy, portfeli i rowerów, można znaleźć kartę bankomatową, grę PSP oraz… wózek z supermarketu Biedronka. Znalazcy chętnie by go oddali, ale niestety, nie wiedzieli, z której z przemyskich Biedronek ten wózek pochodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Niewielu wie, że jest wnukiem Wodeckiego. Leo Stubbs już raz próbował sił w rozrywce
- Lodzia z "Rancza" bardzo się zmieniła. Na nowych zdjęciach trudno ją rozpoznać
- Tak dziś wygląda syn Olejnik. Jerzy Wasowski wyrósł na przystojnego mężczyznę
- Szok, w jakim stroju paradowała 16-letnia Viki Gabor! Ludzie pytają, gdzie są rodzice