Jakie plany mają byli posłowie z Podkarpacia

Dzisiaj w południe ślubowanie złożą nowi parlamentarzyści a dotychczasowi, którzy nie uzyskali ponownie mandatu, od dzisiaj oficjalnie przestają być posłami. Kończy im się immunitet, rozmaite przywileje, a przede wszystkim państwowe źródło dochodów i obecność w pierwszej lidzie polskiego życia politycznego. Do kolejnego sprawdzianu wyborczego i możliwości startu, czyli wyborów samorządowych, zostały jeszcze trzy lata. Co w tym czasie będą robić byli?

Wraca do biznesu, ale nie kończy z polityką

Do biznesu chce wrócić Piotr Tomański, przez dwie kadencje poseł Platformy Obywatelskiej z Przemyśla. W 2007 r. pierwotnie miał startować z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ale po zaproponowaniu mu odległego miejsca zrezygnował. Wystartował z jeszcze odleglejszego, bo aż 13. miejsca listy PO i zdobył poselski mandat. W 2011 r. powtórzył sukces. W obecnych wyborach nie udało się. Startował z ostatniego miejsca, uzyskał trzeci wynik na liście, nie zdobył mandatu. Przed karierą parlamentarną był wójtem podprzemyskiej gminy Żurawica, wcześniej radnym gminnym, a jeszcze wcześniej prywatnym przedsiębiorcą. Teraz wraca do biznesu.

- Mam z czego żyć - mówi Tomański i ma na myśli m.in. sklep ze sprzętem rtv - agd oraz sieć sklepów spożywczych. Przez okres, gdy był posłem biznesem oficjalnie zajmowała się żona.

- Coś się kończy, ale coś się zaczyna. Teraz będzie działalność społeczna, którą zawsze wykonywałem razem ze wspaniałymi ludźmi - mówił w poniedziałek, podczas pożegnalnej konferencji prasowej.

Jednak w działalności politycznej nie powiedział ostatniego słowa. „Trzeci wynik do Sejmu i 4438 głosów to dobra pozycja startowa dla nas przed wyborami samorządowymi” - napisał na swojej stronie na Facebooku, tuż po ogłoszeniu wyników wyborów. Od kilku lat mówi się o nim jako kandydacie PO na prezydenta Przemyśla.

Z okręgu rzeszowsko - tarnobrzeskiego do Sejmu nie dostał się Mirosław Pluta. Po wyborach zapowiedział, że nie żegna się z pracą dla regionu, zwłaszcza dla Tarnobrzega i powiatu.

„A ja wam mówię. Lewica nadejdzie... i to szybko” na Facebooku napisał Tomasz Kamiński z Rzeszowa. Przez dwie ostatnie kadencji poseł SLD. Teraz jego ugrupowanie nie weszło do Sejmu.

Z okręgu krośnieńsko - przemyskiego w parlamencie nie zobaczymy Tomasza Kuleszy (PO), Małgorzaty Marcinkiewicz (Ruch Palikota) oraz Kazimierza Ziobro (Solidarna Polska). Nikt z tej trójki nie starał się o reelekcję. Kulesza wrócił do pracy w Zespole Szkół Ogólnokształcących w Jarosławiu.

Przegrany za zbytnią wylewność przy drinku

Ziobro miał startować z wysokiego miejsca na liście PiS, ale nie dano mu takiej możliwości. „Wyrzucono mnie na aut. (...). Mój błąd to nazbyt wylewna i ekspresyjna ocena przy drinku exodusu „Solidarnej Polski” i jego przywódcy Zbigniewa, którego ciepło, lecz nieopatrznie nazwałem pajacem politycznym” - wyjaśnia na swojej stronie internetowej. Prawdopobnie wróci do powiatowego urzędu pracy.

Z okręgu rzeszowsko - tarnobrzeskiego wyborców nie przekonali również Renata Butryn i Marek Poręba (oboje PO), pomimo wysokiego miejsca na liście Antoni Błądek (PiS) oraz Dariusz Dziadzio i Jan Bury (obaj z PSL). Ten ostatni z „wysokiego konia”, czyli szefa klubu parlamentarnego PSL, spada wprost w objęcia aparatu sprawiedliwości. Prokuratura chce mu postawić zarzuty w związku z „aferą podkarpacką”. Do wczoraj chronił go immunitet poselski.