- Ponad rok temu, na początku września, ostatni raz wziąłem 529 złotych renty socjalnej. Zaraz potem odmówili mi prawa do niej. Dlaczego? Bo w domu mojej znajomej, u której obecnie przebywam, został przekroczony dochód na jednego członka rodziny. A przecież ja nie jestem w tej rodzinie. Jestem tutaj obcy. Ja tutaj tylko wynajmuję kąt, bo nie mam się gdzie podziać. Dlaczego to jest w taki nieludzki sposób liczone? Zupełnie nie mogę tego zrozumieć! - denerwuje się 61-letni Stanisław Mazur.
Właśnie wrócił do domu. Ma prawie w całości amputowaną lewą nogę. Porusza się na wózku inwalidzkim.
- Ta noga to efekt mojego zaniedbania. To, nie powiem, bo może gdybym się wcześniej zgłosił do lekarza... - zamyśla się.
Na stałe zameldowany jest we wiosce w gm. Gać w pow. przeworskim.
- Tam nie miałem żadnego problemu z zasiłkiem. Mieszkałem sam w starym domu, co miesiąc dostawałem zasiłek. Ta moja chałupa to taka stara jest, przeszło stuletnia, że się tam mieszkać nie da. Konieczny byłby remont, choćby dachu, a ja nie mam na to pieniędzy. Dlatego jestem tutaj, w domu znajomej Krystyny Osak, poznanej w domu opieki społecznej - mówi pan Stanisław.
Gdzie „centrum życiowe”, tam renta socjalna
Domu nie może sprzedać, bo jego część, należącą do krewnej, zajął bank. Za długi. Pan Stanisław trafił do domu opieki społecznej w gm. Horyniec-Zdrój. Tutaj poznał Krystynę Osak z Narola. Nie byli zadowoleni z opieki, postanowili, że opuszczą zakład. Dokąd pójdą? Do Gaci nie, bo tam nie ma gdzie zamieszkać. Musieli do domu pani Krystyny.
- Tutaj teraz mieszkam - inwalida wskazuje przedsionek. Stary tapczan, jakaś zasłonka na oknie, półka na ścianie, dwa krzyżyki nad drzwiami.
Od tej chwili rentę brał w MGOPS w Narolu, mimo że na stałe zameldowany jest w gm. Gać. Okazuje się, że ważne jest określenie aktualnego „centrum życiowego”. Niestety, pojawiły się problemy. Zgodnie z urzędniczymi normami, obecnie „centrum życiowe” pana Stanisława składa się z czterech osób. Kobieta dostaje rentę, takie same świadczenia otrzymują jej dwaj dorośli synowie. Po zsumowaniu dochodów tych trzech osób i podzieleniu na cztery, czyli z dodaniem pana Stanisława, wyszło, że dochód na jedną osobę jest w tym gospodarstwie wyższy od limitu, który uprawnia do renty socjalnej.
- Ja biorę 444 złote renty, jeden syn - tysiąc, a drugi - sześćset. To ponad 2 tys. złotych. Ten drugi syn żyje sam, nic się nie dokłada. To dlaczego tak policzyli? - dziwi się pani Krystyna.
- A ja nie mogę zrozumieć, dlaczego ja jestem zaliczany do tej rodziny. Przecież ja nie jestem z nimi spokrewniony. Tylko wynajmuję ten kąt, bo nie mam się gdzie podziać - piekli się pan Stanisław.
Jeszcze raz przyjrzą się sprawie
Monika Rybka, kier. Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Narolu, twierdzi, że nie może rozmawiać o konkretnych osobach.
- Obowiązuje nas tajemnica. Jednak mogę zapewnić, że pomimo, iż znamy sprawę, to nasz pracownik socjalny jeszcze raz się jej dokładnie przyjrzy - deklaruje kierowniczka.
Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Projektant gwiazd ostro o stylu Liszowskiej. "Stała się obłym prostokątem"
- Wiemy, ile osób głosowało na Dagmarę Kaźmierską! Tego Pavlović nie przewidziała
- Zadymy na urodzinach uczestniczki "Rolnika". Karetka pogotowia, gaz pieprzowy. Szok!
- Dni Gąsowskiego w "TTBZ" są policzone?! TAKĄ niespodziankę zgotowała mu produkcja!