Każdego roku podkarpacka policja dostaje ok. 800 sygnałów o zaginięciach. Ponad 90 proc. osób udaje się odnaleźć jeszcze tego samego dnia.
Mały chłopiec, który zgubił się w lesie i zasnął pod choinką, gdy przez całą noc szukały go setki osób, cierpiąca na zaniki pamięci staruszka, która wybrała się na spacer i nie potrafiła odnaleźć drogi powrotnej lub nastolatka, która w obawie przed wracającymi z wywiadówki rodzicami uciekła z domu. To częste przypadki.
Od lat bez wiadomości o bliskim
Dziennie do komend w całym regionie dociera po kilka takich sygnałów. W przypadku dzieci i osób starszych poszukiwania rozpoczynają się tuż po zgłoszeniu.
- Dzieci to tzw. zaginieni pierwszej kategorii. Do ich poszukiwania mobilizujemy wszystkie siły i te akcje są najtrudniejsze. Maluchy nie zachowują się racjonalnie, słysząc krzyki ludzi lub huk helikopterów chowają się - zdradza Paweł Międlar, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji.
Bywa i tak, że odnajdywane są martwe: w stawach, oczkach wodnych, rzekach, do których podczas lata tak bardzo je ciągnie.
- Dzieci do 7 roku życia giną zawsze w wyniku złej opieki. Dla takiego malucha nie ma bezpiecznego miejsca, nawet na zamkniętym podwórku, bo zawsze mogą otworzyć sobie bramkę lub zareagować na czyjeś wołanie - mówi Zuzanna Ziajko z fundacji Itaka. To tu zgłaszają się rodziny zaginionych, którzy nie dali znaku życia przez kilka lub kilkanaście lat. W bazie danych jest obecnie 21 osób z Podkarpacia i 1400 z całej Polski. To tak jakby pod ziemię zapadło się małe miasteczko.
Odnajdują się w więzieniach
Żeby wpaść na jakikolwiek ślad policja przesłuchuje znajomych, przeszukuje komputer, bierze dane z ZUS, NFZ, przychodni, kontaktuje się nawet z Interpolem. Na życzenie rodzin prosi o pomoc również jasnowidzów.
Szukać musi do ukończenia przez zaginionego 99 roku życia. Jeśli po latach pojawia się nowy trop, stosuje komputerową progresję wieku, czyli "postarza" zaginionych na przesłanych przed laty zdjęciach.
Część odnalezionych mieszkańców Podkarpacia odsiaduje kary w więzieniach w Japonii, Brazylii, USA i Wielkiej Brytanii. Tak było w przypadku jarosławianina, którego zaginięcie żona zgłosiła w 2007 r. Po dwóch latach okazało się, że za udział w bójce ze skutkiem śmiertelnym odsiaduje wyrok we francuskim więzieniu.
Jak kamień w wodę
Niestety nie wszystkich udaje się znaleźć żywych, bo padają ofiarą przestępstw. Tak było m.in. z Anną Stanosz z Chyrowej. Z domu wyszła 21 maja 2007 r. Miała jechać autobusem do Krosna, żeby złożyć tam podanie o pracę. Jej ciało miesiąc później znalazła policja w mieście Monrupino na północy Włoch.
- Do dziś nie wiadomo ani jak się tam znalazła ani dlaczego zginęła. Prawdopodobnie było to zabójstwo na tle seksualnym, ale sprawcy nie ustalono - mówi Marek Cecuła, rzecznik KMP w Krośnie. W wyjaśnieniu zagadki nie pomogła nawet emisja programu 997, w którym policja nagłośniła sprawę.
Co z tymi, których nie odnaleziono? Część po prostu nie chce wracać do domu, uciekając przed problemami rodzinnymi, osobistymi, długami lub chcą zacząć nowe życie. Nawet, jeśli policji uda się do nich dotrzeć, bliscy nie dowiedzą się nic więcej poza tym, że żyją.
- Nie przynosi to rodzinie ulgi, bo nie jest łatwo przyjąć informację o tym, że ktoś dotąd bliski nagle nie chce mieć z nami nic wspólnego - tłumaczy przedstawicielka Itaki.
Między nadzieją a poczuciem straty
Wreszcie są i takie przypadki, jak sprawa zniknięcia Mirosława Jasińskiego z Lubatówki pod Iwoniczem. Gdy wracał z kolegami z rynku, oddalił się od grupy i od tej pory nikt go nie widział. Policja szuka go już 5 lat i wciąż nie może trafić na żaden trop. W równie tajemniczych okolicznościach zniknął Ryszard Jacek.
To jedna z największych policyjnych zagadek ostatnich lat. 52-latek mieszkał z byłą żoną i dwiema córkami na os. Nowe Miasto w Rzeszowie. 2 września 2005 roku nie przyszedł po prostu do pracy. Jedyne, co znalazła policja to jego czarna mazda zaparkowana na sąsiedniej ul. Granicznej.
- Nie wierzymy już, że Rysiek wróci, nie mamy nawet, gdzie zapalić mu świeczki. Gdybyśmy mogli pochować syna, odzyskalibyśmy spokój ducha - przyznają Aniela i Teofil Jackowie, rodzice mężczyzny pochodzącego z Chotyńca pod Przemyślem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Koroniewska po śmierci matki została zupełnie sama. Smutne, co mówi o relacji z ojcem
- Paulla prała brudy z ojcem swojego dziecka. Teraz on ma raka. Padły słowa o żerowaniu
- Andrzej Piaseczny przeszedł operację? Wygląda na to, że chciał ukryć opatrunki...
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?