Marszałek Karapyta w Kazachstanie zjadł... baranie oko!

- W Kazachstanie jest taki zwyczaj, że podczas uroczystego bankietu, gość honorowy, w tym wypadku to byłem ja, dostaje odpowiednio przyrządzoną baranią głowę i rozdziela ja między biesiadników - tłumaczy marszałek. - Od gospodarza dostaje oko, które musi zjeść. Jedno dostałem ja, drugie starosta jarosławski. Na pytanie, jak smakowało marszałek odpowiada: - Nie wiem, jak smakowało, bo skupiłem się na tym, żeby je szybko połknąć i udało się. Muszę powiedzieć, że było to jedno z tych niesamowitych przeżyć, które w pamięci zostaje na długo - śmieje się marszałek.

Nie tylko konsumpcja

Razem z marszałkiem byli w Kazachstanie podkarpaccy przedsiębiorcy: Marian Mirosław i Marian Szarek, starosta jarosławski Jerzy Batycki, prezes spółki Port Lotniczy Rzeszów-Jasionka Stanisław Nowak.

- Odwiedziliśmy polską ambasadę w stolicy kraju Astanie, w miejscowości Akkol zwiedziliśmy muzeum Alżir, które upamiętnia ofiary funkcjonującego tu w latach 1937-1953 łagru, gdzie więziono "żony zdrajców ojczyzny", w tym 174 Polek. W Astanie odbyło się też spotkanie w Kazachstańskiej Giełdzie Towarowej, gdzie omawialiśmy możliwości współpracy gospodarczej podkarpackich firm z kazachskimi partnerami - wylicza marszałek.

Będzie współpraca

W Pietropawłowsku, podczas spotkania z przedstawicielami izby przemysłowo - handlowej oraz przedstawicielami biznesu marszałek otrzymał projekt porozumienia o współpracy międzyregionalnej, który po konsultacjach z MSZ oraz zatwierdzeniu przez sejmik zostanie podpisane wiosną przyszłego roku.

- Wtedy będziemy mogli nawiązać bliższą współpracę z tym azjatyckim państwem - zapewnia marszałek.
Delegacja wzięła także udział w III Festiwalu Tańca Polskiego i w spotkaniach w szkołach z polskimi oddziałami nauczania. Marszałek zaprosił dzieci z zespołu w Zielonym Gaju do udziału w przyszłorocznym Polonijnym Festiwalu Dziecięcych Zespołów Folklorystycznych w Iwoniczu-Zdroju.