Tragedia w Górnie: mąż zabił żonę i popełnił samobójstwo. Nie będą pochowani w jednym grobie

Czwórką osieroconych dzieci z Górna zaopiekowała się ciocia. To siostra kobiety zamordowanej przez męża. We wsi wszyscy są zaszokowani dramatem tej rodziny.

Gdy rozgrywał się dramat, w domu było 4 - letnie dziecko. Martwych rodziców, po powrocie ze szkoły, znalazła najstarsza córka.

- Dzisiaj przeprowadzono sekcję zwłok. To pomoże ustalić okoliczności śmierci tych ludzi - mówi Renata Krut - Wojnarowska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie. - Raczej wykluczamy udział osób trzecich.

We wsi sąsiedzi wciąż są w szoku. Zwłaszcza, że nic nie zapowiadało tragedii w tej rodzinie.

- Nie potrafimy sobie wytłumaczyć, co tam się mogło stać. Sprawiali wrażenie uzupełniającego się, dobrego małżeństwa - mówi Lucyna Perlak, dalsza sąsiadka, a zarazem dyr. Zespołu Szkół w Górnie. - Wybudowali dom kosztem ogromnych wyrzeczeń. Ładnie ogrodzili, dbali o ogród. Wychowywali czwórkę dzieci, co przecież nie jest łatwe. Widywałam ich często, jak razem wracali z kościoła.

Najstarsze dziewczynki (I i III klasa gimnazjum) chodzą do szkoły w Kamieniu.

- Do naszej przychodziły czasem na dyskotekę, znały się z moimi uczniami. Młodzież jest przybita. Potrzebne są rozmowy z pedagogiem - dodaje L. Perlak. - Odwołaliśmy zaplanowaną szkolną dyskotekę.

Józef Łach, dyr. Gimnazjum w Kamieniu stara się rozmawiać z uczniami. Zwłaszcza z klas, gdzie chodziły córki zmarłych.

- Pracuje z nimi nasz psycholog. Dzieci zapewne do pogrzebu nie będzie na lekcjach - mówi.

U proboszcza w Górnie był ojciec mężczyzny, który najpewniej zabił żonę, a potem siebie. Małżeństwo nie będzie pochowane razem, a każde spocznie w cmentarzach w rodzinnych parafiach.