Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Państwowe domy dziecka do likwidacji

Beata Terczyńska
Głównym powodem pobytu dzieci w rzeszowskim domu dziecka jest alkoholizm i inne patologie rodziców.
Głównym powodem pobytu dzieci w rzeszowskim domu dziecka jest alkoholizm i inne patologie rodziców. FOT. KRZYSZTOF ŁOKAJ
Dziećmi mają się zając rodzinne domy dziecka lub rodziny zastępcze. Tego chce Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej.

- Pomysł piękny, ale... nierealny. Nie wyczarujemy dla dzieci rodzin zastępczych - kwitują dyrektorzy domów dziecka w regionie.

Kolejna ekipa rządząca ogłasza likwidację domów dziecka. Do 2015 r. Wcześniej, bo za 4 lata, ma nie być w nich dzieci poniżej 10. roku życia. Ministerstwo chce, by domy dziecka zastąpiły rodziny zastępcze. A utrata praw rodzicielskich była ostatecznością.

Zabraknie rodzin zastępczych

Dyrektorzy podkarpackich domów dziecka nie wierzą, że tak się stanie.

- Nie ma szans na znalezienie tylu rodzin, które zabiorą od nas dzieci. Zwłaszcza chore i starsze, z problemami wychowawczymi - mówi Urszula Polanowska, dyr. domu dziecka przy ul. Nizinnej w Rzeszowie. - Już dziś jest problem. Co roku do rodzin zastępczych idzie zaledwie 3 - 5 dzieci!

Polanowska podaje przykład Śląska, gdzie polikwidowano domy dziecka: - I mają potworny problem. Nie ma tygodnia, żebym nie dostawała telefonu z prośbą, czy przyjmę do siebie dziecko z tamtych terenów, bo nastolatki błąkają się po dworcach. Niestety, odmawiam. Domy dziecka w regionie są przeładowane.

Na Podkarpaciu jest 8 rodzinnych domów dziecka (z 64 miejscami) oraz 18 domów dziecka i domów dla dziecka (z 731 miejscami).

Starszych dzieci nie biorą

Dorota Dominik, dyr. Ośrodka Opiekuńczo - Adopcyjnego w Rzeszowie mówi, że pomysł likwidacji domów dziecka to science fiction.

- Każda ekipa tak zapowiada, bo to świetna trampolina, żeby ktoś z polityków się wybił - twierdzi Dominik. - Gdybyśmy zapytali kogokolwiek na ulicy, czy zamykać domy dziecka, każdy powie "tak". Na pytanie - czy weźmiesz dziecko do siebie - usłyszymy "nie".

Dominik przekonuje, że o ile z trudem udałoby się umieścić wszystkie dzieci do 10 lat w rodzinach zastępczych, ze starszymi jest to niemożliwe.

- Kto weźmie pod swój dach rodzeństwo nastolatków? Ludzie się boją - mówi. - Prowadzenie rodzinnych domów dziecka i bycie rodziną zastępczą to niezwykle trudna próba. Np. w Krakowie z 37 rodzinnych domów dziecka zostało tylko 10. U nas też nie ma chętnych.

Dlaczego? Rodzicom zastępczym prawo nakazuje umacniać kontakty dzieci z biologicznymi rodzicami, a to odstrasza. Cczęsto spotykają się z zarzutem życzliwych "wzięliście dzieci, bo macie za to pieniądze" (ok. 800 zł na dziecko). Ludzie nie chcą się narażać na taki osąd społeczny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24