Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy bawią się w łańcuszek szczęścia

Bartłomiej Pucko
Urzędnicy wysyłają listy-łańcuszki, bo jak mówią "historia chłopca łapie za serce”.
Urzędnicy wysyłają listy-łańcuszki, bo jak mówią "historia chłopca łapie za serce”. Bartłomiej Pucko
Urzędnicy rozsyłają listy, by spełnić marzenie chorego na raka ośmiolatka. Chłopiec ma dziś 27 lat, a wyzdrowiał 17 lat temu.

Po podkarpackich instytucjach krąży rzekoma prośba Daringa Herolda. W liście można przeczytać, że chłopiec cierpi na nieuleczalną chorobę nowotworową. Jego marzeniem jest wpis do Księgi Rekordów Guinessa, dzięki nawiązaniu kontaktu z jak największą liczbą firm i instytucji. Nadawcy listu proszą o przekazanie go 20 innym instytucjom, by nie przerwać łańcucha.

- Takich listów dostajemy mnóstwo - zapewnia Waldemar Grochowski, burmistrz Rudnika nad Sanem. - Nie odpisujemy, póki nie sprawdzimy, czy ktoś rzeczywiście potrzebuje pomocy.

Nie wszyscy wyrzucają

Jednak nie wszędzie listy-łańcuszki trafiają do kosza. Niektórzy odpowiadają na te same nawet kilka razy. Choćby Miejskie Centrum Kultury w Leżajsku. - Dwa razy rozesłaliśmy kopie, bo zawsze ciepło traktujemy prośby o pomoc - tłumaczy Dorota Wylaź z leżajskiego MCK.

Odruchem serca tłumaczy się również Teresa Darocha, szefowa ośrodka pomocy społecznej w Sokołowie Małopolskim. Łańcuszek do 20 instytucji wysłała na koszt podatników 29 stycznia. - To tylko 60 zł, a pomagamy choremu dziecku - tłumaczy się Darocha.

- To jest głupota i skandal - ocenia zachowanie podwładnej Andrzej Ożóg, burmistrz Sokołowa. - Jeszcze dziś pani kierownik zapłaci z własnej kieszeni za te listy.

Setki złotych na znaczki

Ile mogą nas kosztować urzędnicze łańcuszki? Oszacujmy. Znaczek na zwykły list to 1,35 zł, plus koperty, papier pomnożone przez 20 daje sumę około 30 zł. Niby niewiele, ale jeśli odbiorcy przesłali listy dalej kwota rośnie do 600 zł. Idąc tym tropem, mamy już sumy liczone w dziesiątkach tysięcy.

Ile instytucji wysyła łańcuszki, nie wiadomo. Tylko z dostępnych nam list wynika, że pisma rozsyłało m.in. Starostwo Powiatowe w Nisku, Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej w Rzeszowie, kilka urzędów gmin a nawet Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, czy Ministerstwo Środowiska.

Chory dorósł i wyzdrowiał

Bohater rozpętanej przez urzędników akcji istnieje naprawdę. Nie nazywa się Daringn Herold, lecz Craig Shergold. W 1989 roku lekarze wykryli u niego nowotwór mózgu. Koledzy ośmiolatka wpadli na pomysł akcji masowego nadsyłania pocztówek z życzeniami dla Craiga. Tak by pobił rekord Gunessa. Rekord pobił w ciągu dwóch lat, ale list-łańcuszek wymknął się spod kontroli. Do tej pory napływają stosy kartek. Craig ma dziś 27 lat. Jest zdrowy, lekarze usunęli mu guza w 1991 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24