Nie chciał wyjeżdżać z Polski, na Podkarpaciu otworzył mobilną myjnię

- Przez dwa lata pracowałem w Polsce. Jeździłem również do pracy za granicę. Jak wróciłem, to postanowiłem, że trzeba się rozejrzeć za jakimś własnym interesem. Może akurat się uda? Poza tym, obecnie za granicą można zarobić, ale nie wiadomo co będzie za kilka lat. To może się skończyć i co wtedy? A przecież trzeba myśleć o przyszłości - twierdzi Michał Wołoszyn, właściciel firmy Steamex z Żuklina.

Chciał zająć się czymś nowym, oryginalnym, czego nie ma w ogóle w jego okolicy albo występuje tylko w niewielkim zakresie.
Wybór padł na mobilną myjnię parową.

Na rozpoczęcie pieniądze z powiatowego urzędu pracy

- Na start i zakup sprzętu dostałem dotację z Powiatowego Urzędu Pracy, ze specjalnego programu - wyjaśnia.
Jednoosobowa firma pana Michała swoją ofertę kieruje głównie w kierunku motoryzacji. Czyszczenie samochodów z zewnątrz i wewnątrz, pranie tapicerki samochodowej. Przygotowanie do sprzedaży. Do tego także inne usługi, jak choćby pranie dywanów czy mebli tapicerowanych. Również poważniejsze prace, choćby gruntowne czyszczenie elewacji budynków i ich późniejsze malowanie.

Znalazł swoją niszę: dojazd ze sprzętem do klienta

- Nasz najważniejszy atut to dojazd do klienta. Ktoś jest zapracowany, nie ma czasu jeździć i szukać kompleksowej myjni auta. A ja wszędzie, o ustalonej z klientem porze, jestem w stanie dojechać. Ja właśnie postawiłem na wygodę klienta, bo jest nisza w takich usługach na naszym rynku -twierdzi pan Michał.

Firma działa dopiero od miesiąca, wiadomości o niej i jej usługach rozchodzą się „pocztą pantoflową”. Pomimo tak krótkiego czasu pan Michał jest zadowolony.

- Nie jest źle, jak na start. Zdaję sobie sprawę, że dopiero muszę sobie zapracować na dobrą opinię. Wtedy będzie łatwiej - twierdzi właściciel firmy.