Autostrada A4 na niespełna 42-kilometrowym odcinku z Rzeszowa do Jarosławia została otwarta w ubiegłym tygodniu. Drogowcy zapewniali wówczas, że od tej pory ruch w Rzeszowie i miejscowościach wzdłuż drogi krajowej nr 94 (dawna 4) będzie mniejszy. Nie pomylili się. Pan Andrzej w bloku przy ul. Kurpiowskiej, w rejonie ronda Pobitno mieszka od ponad 20 lat.
- Przez tyle lat w okolicy w godzinach szczytu stałem w korkach. Często sięgały od ronda aż do ulicy Morgowej. Ale teraz w zasadzie ich nie ma, niezależnie od pory dnia dojazd do ronda jest szybki – mówi nasz czytelnik.
Zwraca uwagę, że mniejsza liczba samochodów na drogach to także spokój.
– Latem, kiedy balkon jest otwarty, po zmroku nie dało się normalnie oglądać telewizora. W tej chwili przede wszystkim tirów jest znacznie mniej, a to one najbardziej hałasowały. Szacuje, że ruch z naszej okolicy zmniejszył się o kilkadziesiąt procent – mówi pan Andrzej.
Jego obserwacje potwierdzają dane zarejestrowane na skrzyżowaniu ulicy Lwowskiej i Leszka Czarnego przez elektroniczny system sterowania ruchem drogowym. Wynika z nich, że w poniedziałek 18 lipca, czyli dwa dni przed otwarciem autostrady, do miasta wjechało tędy 22 251 pojazdów, a wyjechało z niego 21 639. Tymczasem już w piątek 22 lipca wjeżdżających było 18 107, a opuszczających Rzeszów 17 704.
Nie brakuje problemów
O ile w Rzeszowie mieszkańcy cieszą się z autostrady, w okolicy nie brakuje takich osób, które nie mogą przez nią normalnie funkcjonować. Hałasu z nowej drogi mieszkańcy okolicznych wsi obawiali się już jesienią ubiegłego roku. Zwracali uwagę, że na odcinku Terliczka - Łąka - Łukawiec - Czarna, gdzie autostrada przebiega w polach pomiędzy wsiami nie zaplanowano budowy ekranów akustycznych.
– Podobno z nich zrezygnowano, bo zmieniła się ustawa i normy hałasu są mniej restrykcyjne. Teren, przez który przebiega droga jest płaski, a co za tym idzie, echo bardzo się niesie. Już teraz, podczas gdy trwają prace przy budowie, jest straszny hałas. A co będzie się działo kiedy otworzą ten odcinek? – pytał wówczas nasz czytelnik.
Zwracał uwagę, że w kierunku na zachód od Rzeszowa autostrada jest szczelnie obstawiona ekranami, które w niektórych miejscach są wysokie na kilka metrów. Wczoraj napisał do nas po raz kolejny.
– Od otwarcia drogi w ubiegłą środę ciężko otworzyć w nocy okno w domu, a przy takich upałach to nie do wytrzymania. Ruch jest bardzo duży i ciągły, hałas bardzo uciążliwy. Dlaczego GDDKIA pogrywa z ludźmi i nie montuje ekranów akustycznych? – pyta pan Paweł.
Będzie analiza
W rzeszowskim oddziale GDDKiA odpowiadają, że ekrany zostały zbudowane w takiej ilości, która ma obniżyć poziom hałasu do obowiązujących norm. Kiedy A4 budowano w kierunku Krakowa, były one inne, bardziej restrykcyjne.
- Po upływie roku przeprowadzimy pomiary hałasu. Jeśli normy będą przekroczone, będziemy mogli dobudować więcej ekranów - mówi Bartosz Wysocki z GDDKiA Rzeszów.
- Badanie dopiero za rok? Nie wiadomo czy do tej pory wytrzymamy ten szum – odpowiada pan Paweł, licząc na szybszą pomoc. W GDDKiA na razie nie ma tym jednak mowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?