Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na podstawie jego książki powstał film „Wołyń”

Kamil Jaworski
- Współczesność jest sumą doświadczeń historycznych. Jeżeli tak popatrzymy na historię, to będziemy inaczej rozumieli współczesność – mówił Stanisław Srokowski.
- Współczesność jest sumą doświadczeń historycznych. Jeżeli tak popatrzymy na historię, to będziemy inaczej rozumieli współczesność – mówił Stanisław Srokowski. Kamil Jworski
W Miejskiej Bibliotece Publicznej w Jarosławiu, o historii Kresów i kulisach powstawania filmu „Wołyń”, opowiadał Stanisław Srokowski. Autor m.in. książki „Nienawiść”, na podstawie której powstał scenariusz głośnego filmu.

Na spotkaniu zorganizowanym przez jarosławski oddział Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich mówił o tym, jak powstawał film, który bije teraz rekordy popularności w polskich kinach.

Zanim jednak pod wpływem lektury opowiadań Srokowskiego w głowie Wojciecha Smarzowskiego zrodził się pomysł na ekranizację tragicznych wydarzeń na Wołyniu, pisarz długo zmagał się ze znalezieniem wydawcy dla swojej książki.

- Kiedy 10 lat temu napisałem zbiór opowiadań pt. „Nienawiść”, to wysłałem ją do dziesięciu wydawnictw. Powoli dostawałem odpowiedzi. Jedno – nie wydamy, drugie – nie wydamy, trzecie – nie wydamy. Pytam dlaczego? Piszą, że to jest świetna książka, ale nie wydadzą tego, bo to naruszy dobre stosunki polsko-ukraińskie – opowiadał Srokowski.

Dopiero jedenasty wydawca „Prószyński i S-ka” zdecydował się na wydanie „Nienawiści”. - Mówili mi, że wydadzą tę książkę, bo jest to pierwsza publikacja, która pokazuje tak głęboko nasz ból i cierpienie, ten strach i tę nienawiść – wspominał.

Lektura tych opowiadań zrobiła tak duże wrażenie na jednym z najpopularniejszych polskich reżyserów, że postanowił zekranizować to, co przeczytał.

- Pięć lat temu zadzwonił do mnie Wojciech Smarzowski i mówi: „Panie Stanisławie, przeczytałem pana książkę „Nienawiść”. Jestem porażony, wstrząśnięty i bardzo bym chciał na jej podstawie nakręcić film”. Pomyślałem, że chyba czuwa nad nami opatrzność – wspominał pisarz.

Konsultowałem każdą postać, obraz, scenę

Po telefonie od pochodzącego z Podkarpacia reżysera, Srokowski spotykał się z nim co kilka tygodni. Autor książek o Kresach mówi, że Smarzowski od początku zachowywał się jak prawdziwy partner. Jeździł do Wrocławia, gdzie mieszka pisarz, żeby omawiać z nim kolejne pomysły na film.

Systematycznie rozmawiali o tym w jakim kierunku obraz tamtego świata będzie budowany. Reżyser przesyłał mu krótkie fragmenty scen i pytał na bieżąco o jego opinie.

- Nie ma sceny, obrazu czy postaci, której bym nie znał i nie konsultował wcześniej. Wiele z nich opisałem wcześniej w książce, albo opowiedziałem mu z własnego doświadczenia lub z doświadczenia mojej rodziny. Na przykład scena kiedy żołnierze zatrzymują się w stodole i tam następuje mord. To jest historia, którą przeżył mój ojciec. On mi to wszystko dokładnie opowiedział, a ja opowiedziałem to Smarzowskiemu – opowiadał pisarz.

Autor „Nienawiści” przypominał, że ostatnie pokolenie ludzi, którzy pamiętają tragiczne wydarzenia na Kresach, powoli odchodzi. Mówił, że wraz z pożegnaniem tamtej generacji, na naszych oczach odejdzie dawny świat Kresów.

- To ostatnie pokolenie Polaków, tych co doświadczyli tej zbrodni i przeszli przez te rzeki krwi. To ludzie, którzy mają dzisiaj ponad 80 lat. To pokolenie może żyć 2, 3, 5, nie więcej niż 10 lat. Kiedy Kresy umierają na naszych oczach, to w tym momencie jak z nieba spada Smarzowski. Pojawia się wielki reżyser i mówi, że chce nakręcić film o tej tragedii. To było niesamowite – zaznaczył.

Ten film pokazuje prawdę o Wołyniu

Pisarz mówił, że w filmie „Wołyń”, jego reżyser przyjął punkt widzenia świata dokładnie taki, jaki on opisywał wcześniej w swoich opowiadaniach. Podkreślił, że o wielkości reżysera „Wołynia” świadczy to, że on sam mówi o tym, że bez książek Stanisława Srokowskiego nie byłoby tego filmu.

- To świadczy o jego wielkości. On stworzył własne dzieło artystyczne, ale były jakieś źródła, czyli moje książki. Film niesie idee prawdy przez nowe pokolenia i tego się już odwrócić nie da – zaznaczył.

Srokowski podkreślał, że film ma zdecydowanie większą siłę oddziaływania na ludzi niż książki, jako forma sztuki dużo bardziej masowa. Przypomniał, że porównywanie książek, które ukazują się w nakładach 3, 5 czy nawet 15 tys. egzemplarzy z kilkuset tysiącami widzów w kinie mówi samo za siebie.

- Film to jest potężna siła oddziaływania. Już dzisiaj nikt nie może powiedzieć, że nie wie co się wydarzyło na Kresach, że nie zna prawdy. Bo każdy kto był w kinie zna prawdę. Ten film pokazuje absolutnie pełną prawdę. Możemy się sprzeczać co do tej, czy tamtej sceny, ale jako całość jest to pierwszy film, który w pełni dokładnie analizuje tamtą rzeczywistość i tamten czas – stwierdził Stanisław Srokowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24