MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W upalne weekendy tonie więcej osób niż ginie na drogach

Anna Janik
W tym roku najtragiczniejszy na Podkarpaciu był weekend 4-5 lipca, kiedy życie straciło pod wodą aż 5 osób.
W tym roku najtragiczniejszy na Podkarpaciu był weekend 4-5 lipca, kiedy życie straciło pod wodą aż 5 osób. Krzysztof Kapica
Tegoroczne lato jest wyjątkowo tragiczne. Już utonęło dwa razy więcej osób, niż w 2014 r. Ratownicy przypominają: kąpmy się w małych grupach i zawsze pod nadzorem.

Kolejny upalny weekend, który zapowiadają synoptycy cieszy wszystkich planujących wypoczynek nad wodą. Martwi tych, którzy tam pracują. Bo to właśnie w gorące weekendy w zalewach, żwirowiskach i kąpieliskach traci życie więcej osób niż na drogach.

- Wtedy więcej osób szuka wytchnienia w wodzie, bardzo często unikając przeludnionych miejsc, jakimi są strzeżone kąpieliska, gdzie nie można spożywać alkoholu - tłumaczy Marta Tabasz-Rygiel z wydziału komunikacji społecznej KWP w Rzeszowie. - Dlatego decydują się na wejście do wody nawet wbrew zakazom kąpieli. Nie mają świadomości jak zdradliwy może być nurt rzeki lub nieregularne dno zbiornika - dodaje.

Poczuj się, jakbyś tonął

Skutki najlepiej pokazują policyjne statystyki: do wczoraj, czyli dopiero w połowie wakacji, podczas wypoczynku nad wodą na Podkarpaciu utonęło już 10 osób. To dwa razy więcej niż w całym 2014 roku!

Śmiertelne żniwo najczęściej zbiera Wisłoka, Zalew Soliński, Jezioro Tarnobrzeskie, zalew w Radymnie i ten na Tanwi w Ulanowie. Ofiarami są zwykle młodzi mężczyźni, w wieku od 18 do 30 lat. To właśnie wiek podpowiada najczęstszą przyczynę utonięć: alkohol. Odbiera on zdolność oceny własnych możliwości i redukuje lęk przed ryzykiem.

Dlatego policyjni eksperci chcąc skuteczniej walczyć z plagą utonięć nakręcili wymowny spot pt. "Zobacz. Przeżyj", który w całości pokazany jest z perspektywy tonącego. Przez to oglądający może poczuć się jak osoba, która tonie. Główny bohater bawi się nad jeziorem, wypijając kolejne piwa. W końcu postanawia schłodzić się w wodzie, ale po wypłynięciu na środek jeziora łapie go skurcz. Mężczyzna próbuje wezwać pomoc, ale głos rozchodzi się głównie pod wodą. W końcu tonie, ale to nie koniec jego tragedii. Mimo, że leży już na dnie zbiornika i nie rusza się, zachowuje świadomość jeszcze przez pięć minut. Serce, które oglądający cały czas słyszy w tle przestaje bić dopiero po niecałych siedmiu minutach. Dopiero wtedy kończy się jego cicha agonia.

Tonący giną w ciszy

Również ratownicy WOPR potwierdzają, że osoba, która tonie wcale nie wymachuje w górze rękami i nie krzyczy głośno, wzywając pomocy.

- Pierwszą fazą tonięcia jest faza paniki, to znaczy taka, w której dzieje coś dla nas niepokojącego: np. zachłyśniemy się wodą, zaplączemy w roślinę, dotkniemy większej ryby - mówi Tomasz Kobiernik, ratownik rzeszowskiego WOPR.

Jeśli nie opanujemy tej fazy wchodzimy w kolejną, w tzw. fazę świadomego oporu, podczas której całą naszą energię wykorzystujemy na to, by przeżyć.

- Wdychamy wtedy część tlenu, część wody, a czas, w którym usta tonącego znajdują się nad powierzchnią wody jest zbyt krótki, aby można było wykonać wdech i wydech oraz zawołać o pomoc. Dlatego mówi się, że tonący giną w ciszy - opisuje Tomasz Kobiernik.

Po tej fazie tonący wdycha już tylko wodę aż do utraty przytomności. Jeśli wtedy ktoś go zauważy i zdecyduje się pomóc musi uważać. Tonący ma bezwarunkowy odruch mocnego chwytania wszystkiego, co ma pod ręką, by utrzymać się na powierzchni. Jeśli pod nogami nie mamy oparcia i podamy mu rękę, może pociągnąć nas za sobą na dno.

- Dlatego widząc coś niepokojącego najlepiej wezwać fachową pomoc, a na samodzielna akcję należy decydować się tylko wtedy, jeśli mamy materac, koło lub dmuchaną piłkę, dzięki którym unikniemy bezpośredniego kontaktu z tonącym - wyjaśnia ratownik. - A przede wszystkim nie kąpmy się sami, ale w 2-3 osobowych grupach w strzeżonych kąpieliskach, nie odstępujmy naszych dzieci nawet na krok i nie wchodźmy do wody po alkoholu. Ktoś, kto tak robi sam prosi się o tragedię - dodaje.

Czas, jaki mija od wejścia w fazę paniki do momentu śmierci klinicznej to ok. 4-5 minut.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24