Duński reżyser (rocznik 1970) jest mało znany w Polsce. A szkoda, bo cieszy się statusem gwiazdy nie tylko duńskiej kinematografii. Terminuje zarówno w tradycyjnych tematach (gangsterska trylogia "Pusher"), jak i trudnych, społecznych ("Fear X", "Bronson"). Ma też w dorobku mistycyzujące fantasy "Vallhala Rising".
"Drive" należy do tej pierwszej grupy. Jest to wzorowana na amerykańskim kinie klasy B opowieść o młodym rajdowcy i kaskaderze, który zakochuje się w milczącej blondynce i wpada przez nią w serię kłopotów. Dość powiedzieć, że staje się właścicielem trefnych pieniędzy należących do mafii.
Nie tylko pisk opon
Filmu Hefnera nie da się opisać wyłącznie przy pomocy pisku opon, warkotu silników, karamboli czy scen krwawych pojedynków. Choć te precjoza są bardzo ważne, to stanowią jedynie ornament opowieści.
A co jest jej sercem: wiara w moc kina przeznaczonego dla każdego bez względu na wykształcenie, "czystego" w swym romantycznym przekazie, dalekiego od tak skomplikowanych produkcji ostatnich lat, jak hitowa "Incepcja" Christophera Nolana.
Zagrany przez Ryana Goslinga, upodobniony do Jamesa Deana, kaskader, to zwyczajny, a jednocześnie zagadkowy facet, który podejmuje się najtrudniejszych zadań. Za swoją naiwność i skłonność do ryzyka musi zapłacić wysoką cenę - zamienić się w skorpiona i przejść przez piekło wybrukowane przez chciwość i zemstę. Gdy przed jedną z akcji zakłada gumową maskę (przypomnijmy jest filmowym kaskaderem), to scenę tę można odczytać jako próbę zachowania twarzy, uratowania siebie przed złem.
Dużo emocji
Reżyser demonstruje stylistyczną measterię. Potrafi filmować o każdej porze dnia, a zdjęcia nocne dorównują robocie Michaela Manna w "Zakładniku" i Martina Scorsese w "Taksówkarzu".
Ma wyczucie pauzy, wie, kiedy zwolnić i wyciszyć obraz, a kiedy nacisnąć pedał gazu. Łączy realizm z liryzmem. Opiera się na emocjach - najpierw nocny rajd po mieście, czyli pokaz umiejętności tytułowego bohatera, potem romans, wyciszenie, aż wreszcie przychodzi czas na brutalne gangsterskie sekwencje.
Pieniądze to przekleństwo
Drive, USA, 95 min, kino Zorza w Rzeszowie.
Ocena: 4/5
Kluczowym elementem dla zrozumienia filmu Hefnera jest stosunek drivera do pieniędzy. Nie przywiązuje się do nich, tak jak ścigający go gangsterzy, nie fetyszyzuje szeleszczących banknotów, tak jak nie fetyszyzuje aut, którymi jeździ. Nie dba też o poklask. To samotny buntownik bez imienia, którego żywiołem jest noc i życie na granicy prawa. I oby jak najdłużej nie wysiadał z tej maszyny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kubicka na ostatniej prostej przed porodem. Takiej jej jeszcze nie widzieliście
- Izabela Trojanowska wywraca oczami na pytanie o wiek. Słusznie się oburzyła?
- Maciej Zakościelny przyznał się do uzależnienia. Wyznał wszystko przed kamerą
- Miliarder Omeny Mensah przebrał się za mandarynkę! Projektant gwiazd ocenia [ZDJĘCIA]