Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W bloku wybuchł gaz. Cztery osoby ciężko poparzone [FOTO, WIDEO]

Ewa Gorczyca
Była godz. 16.20 w sobotę, gdy na osiedlu przy ul. Fabrycznej rozległ się odgłos wybuchu. - To było jak potężny grzmot, aż się wszystko zatrzęsło - opowiada Tadeusz Szajna, lokator z II piętra.

- Za oknem zobaczyłem dym. Dopiero, gdy wyszedłem na zewnątrz zorientowałem się, że to nie dym, ale unosząca się chmura pyłu i kurzu. Wszędzie leżały jakieś kawałki z drzwi - dodaje mężczyzna.

- Szykowałam coś w kuchni, gdy usłyszałam straszny huk. Mama zaczęła krzyczeć do ojca: "uciekajmy, uciekajmy" - opowiada Anna Fal, która z rodzicami mieszka na I piętrze budynku przy ul. Fabrycznej 3 w Zagórzu.

- Wybiegłyśmy przed blok. Byłam w szoku, nie miałam pojęcia co się dzieje. Na schodach na dole była kupa gruzu, drzwi wejściowe wyrwane, na ulicy leżały odłamki szkła. Okazało się, że w mieszkaniu pod nami wybuchła butla z gazem - mówi Janina Fal.

- Huknęło jak bomba - porównuje Andrzej Nowosielski, mieszkaniec budynku obok. - Byłem akurat w garażu, umówiłem się w sprawie sprzedaży samochodu. Dobrze, że nie poszedłem do tego bloku i nic mi się nie stało. A miałem tam być na przyjęciu. Sąsiedzi mnie zapraszają, bo gram na akordeonie.

Mieszkanie Grażyny i Marka Chimiaków sąsiaduje na parterze sąsiaduje z tym, w którym doszło do wybuchu. Marek Chimiak pomagał wyciągać rannego przysypanego przez ścianę, która runęła po eksplozji. - Ja byłam w pracy, mąż w domu. Zadzwonił do mnie, powiedział co się stało. Od razu przyjechałam, ale już nie pozwolono nam wejść do środka. Od męża wiem, że jest tam istne pobojowisko. Mieszkanie zniszczone, uszkodzone meble. Teściowa mieszka niedaleko, do niej pójdziemy na noc - opowiada Grażyna Chimiak.

Osiedle przy ul. Fabrycznej to kilka budynków. Na zewnątrz wyglądają porządnie, bo elewacje są odremontowane, ale budynki liczą sobie po kilkadziesiąt lat. W dwupiętrowym, jednoklatkowym bloku nr 3 mieszka 13 rodzin - w sumie 22 osoby, choć nie wszyscy byli na miejscu.

Do wybuchu doszło w jednym z czterech mieszkań na parterze, zajmowanym przez małżeństwo: 59-letnią kobietę jej 60-letniego męża. Nie byli sami - mieli akurat gości, dwóch mężczyzn. Wszyscy odnieśli obrażenia. Poparzenia, których doznali, były na tyle poważne, że poszkodowani jeszcze tego samego wieczoru zostali przewiezieni z sanockiego szpitala do specjalistycznych ośrodków, m.in. Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

Blok nr 3 musieli opuścić wszyscy mieszkańcy. - Po tym, co zobaczyliśmy na miejscu, podjęliśmy decyzję o konieczności ewakuacji - mówi st. kpt. Grzegorz Oleniacz, naczelnik wydziału operacyjno-rozpoznawczego KP PSP w Sanoku.

Według strażaków - wybuchł gaz propan-butan, z butli używanej do zasilania kuchenki gazowej.

- Prawdopodobnie doszło do rozszczelnienia przyłącza między butlą a kuchenką gazową - mówi Oleniacz.

Większość mieszkańców schronienie na najbliższe dni znalazła u najbliższych. Jednej rodzinie, która nie miała gdzie się podziać, gmina zapewniła lokum w gospodarstwie agroturystycznym.

Mieszkania trzeba będzie remontować. Siła wybuchu wyrwała wszystkie drzwi, aż po strych. Z większości wypadły okna. - Okropnie to wygląda - przyznaje Sylwia Drozd, szefowa Ośrodka Pomocy Społecznej w Zagórzu. Zapewnia, że mieszkańcy na pewno otrzymają wsparcie od gminy. - Najpierw jednak komisja musi oszacować straty. Z tego, co wiem od administratora, blok jest ubezpieczony. Zobaczymy, jak do sprawy podejdzie ubezpieczyciel.

Policjanci spisywali stan mieszkań, zabezpieczeniem budynku zajęli się strażacy - wynieśli gruz, usunęli odłamki szkła, zakleili folią okna. Dopiero w poniedziałek - gdy na miejscu pojawi się komisja i dokona szczegółowego przeglądu - mieszkańcy będą mogli dowiedzieć się, jakie są szanse na ich powrót do mieszkań.

Jeszcze w sobotę wieczorem przeprowadzone zostały wstępne oględziny w budynku.

- Zniszczone są okna i drzwi a także ściany w mieszkaniu, w którym doszło do wybuchu, ale sama konstrukcja nie została naruszona - mówi Stanisław Tabisz, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Sanoku. - Problem jest natomiast z instalacją gazowa. Są różne systemy: butle gazowe, gaz ziemny, piecyki. W niektórych mieszkaniach trudno się dopatrzyć jakiejkolwiek wentylacji. Jeśli idzie o zamieszkanie - obiekt będzie dopuszczony do użytku dopiero wtedy, gdy wszystkie protokoły - kominiarski, gazowy, elektryczny i budowlany - będą pozytywne. Trudno powiedzieć, kiedy to nastąpi.

Konsekwencją dramatu, do którego doszło w bloku nr 3, będą też najprawdopodobniej szczegółowe kontrole w pozostałych blokach przy ul. Fabrycznej. - Sprawdzimy protokoły, którymi dysponują wspólnoty nimi zarządzające. Nie wykluczam, że włączy się w tę sprawę prokurator - dodaje Tabisz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24