Patrząc na Czesława Bobka z Sanoka trudno uwierzyć, że zaledwie dzień wcześniej przeszedł poważny zabieg neurochirurgiczny. 68-latek wchodzi do szpitalnej sali o własnych siłach, uśmiechnięty i rozmowny.
- Czuję się doskonale, nic mnie nie boli. A przecież przeszedłem operację mózgu, to niesamowite - mówi pan Czesław, który był operowany przez lekarzy ze Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie.
Guz znajdował się na przysadce
Mężczyzna trafił do szpitala w rodzinnym mieście z powodu silnego bólu głowy oraz problemów ze wzrokiem. Badania wykazały, że na przysadce znajduje się duży, kilkucentymetrowy guz. Pacjenta skierowano na oddział neurochirurgii w Rzeszowie, gdzie w środę był operowany. Podczas zabiegu użyto neuroendoskopu.
- To jedno z najnowocześniejszych urządzeń tego typu w Polsce - podkreśla dr n. med. Jan Flakiewicz, ordynator oddział neurochirurgii w SW nr 2.
Gdy lekarze opowiadają o leczeniu, jaki przeszedł pan Czesław nie sposób oprzeć się wrażeniu, że jeszcze niedawno o tego typu zabiegach można było przeczytać w książkach science - fiction.
- Dzięki neuroendoskopowi unikamy otwierania czaszki pacjenta. Do zmiany na przysadce dostajemy się przez zatokę klinową w nosie chorego - wyjaśnia lek. med. Daniel Babula, neurochirurg, który przeprowadzał zabieg.
Endoskop przypomina rurkę. Na końcu przewodu znajduje się źródło światła oraz mini kamera, która pozwala lekarzowi "zajrzeć" w głąb mózgu pacjenta. Uzyskany obraz jest widoczny na monitorze w sali operacyjnej.
- To dla nas bardzo ważne. Tkanka mózgowa jest niezwykle delikatna. Podczas zabiegu każdy ruch ma znaczenie, kluczowa jest precyzja - podkreśla doktor Flakiewicz.
Pacjent szybciej wraca do zdrowia
Nową metodą można pomóc także pacjentom z niektórymi guzami podstawy czaszki, cystami czy chorym cierpiącym na wodogłowie.
- Leczenie z użyciem endoskopu niesie ze sobą ogromne korzyści dla pacjentów. Po zabiegu wystarczą dwa-trzy dni pobytu w szpitalu. Dla porównania: po operacji klasycznej hospitalizacja trwa najczęściej od 5 do 7 dni - mówi doktor Babula.
Przez to, że unika się otwierania czaszki znacząco maleje ryzyko powikłań, np. obrzęku mózgu czy krwiaka pooperacyjnego.
- Pacjenci po zabiegu praktycznie nie skarżą się na ból. Bardzo szybko następuje też poprawa ich stanu zdrowia - dodaje ordynator.
Dotychczas z dobrodziejstw nowej metody skorzystało 16 pacjentów szpitala przy ul. Lwowskiej. Do końca roku lekarze chcą pomóc w sumie ok. 100 chorym.
- Leczenie małoinwazyjne ma ogromną przyszłość. Nie mam wątpliwości, że z czasem repertuar zabiegów tego typu będzie się poszerzał - prognozuje doktor Babula.
Neuroendoskop, z którego korzystają neurochirurdzy, udało się kupić dzięki dotacji samorządu województwa. Aparat kosztował ok. 500 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Ewa Wachowicz pokazała dorosłą córkę. Trudno oderwać wzrok od ich stóp
- Jan A.P. Kaczmarek nie żyje. By go ratować, córka wyprzedawała majątek
- Rozwiódł się z matką swoich synów. Aktor przyłapany na czułościach z nową ukochaną
- Zieliński zapomniał o synu? Gorzkie słowa syna muzyka po śmierci ukochanego wujka