MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Gollob: Teraz mogę bawić się żużlem

Anna Janik
fot. Krzysztof Łokaj
O swoim życiowym sukcesie, zainteresowaniu mediów i planach na przyszły rok Tomasz Gollob, indywidualny mistrz świata w żużlu, opowiadał przy okazji swojego pobytu w Rzeszowie na memoriale Nazimka.

- To, jak bardzo zmieniło się twoje życie po zdobyciu upragnionego złota widać chociażby po zainteresowaniu mediów, niekoniecznie tych sportowych. Wystąpiłeś w programie "Dzień dobry tvn", pojawisz się także u Kuby Wojewódzkiego...

- To, że nasz kraj żyje tym sportem zaczęło być zauważalne już po drużynowych sukcesach Polaków. Ale faktycznie, dopiero kiedy zdobyłem złoto zaczęły interesować się mną stacje, które dotychczas nie były blisko żużla. Po skali tego rozgłosu widać różnicę pomiędzy brązowym, srebrnym i złotym medalem.

Cieszy mnie to, że nie jestem pomijany, bo to fajna i przyjemna rzecz. Ale stoję twardo na ziemi i doskonale zdaję sobie sprawę, że "gollobomania" nie będzie trwać wiecznie, a ja kariery medialnej nie zrobię. Zostaję w sporcie, a ten czas do końca roku wykorzystam po to, żeby pokazać się tam, gdzie się da. Myślę, że to najlepsza promocja żużla.

- Z numerem jeden na motocyklu będzie łatwiej czy trudniej startować?

- Sezon 2011 na pewno będzie trudniejszy niż obecny, bo wszyscy będą ścigać właśnie mnie. To dodatkowe obciążenie i zdaję sobie z tego sprawę. Niemniej jednak bardzo się z tego cieszę. Czekałem na to 20 lat.

- Kontuzja może w jakikolwiek sposób zagrozić zimowym przygotowaniom do następnego sezonu?
- Ja się dobrze goję, więc nie sądzę. Całe szczęście, że przydarzyła mi się akurat w takim, a nie innym momencie. Kontuzja nogi była spowodowana ogromnym przemęczeniem i obciążeniem, związanym z częstymi startami w zawodach.

Powodem nie była jakaś szaleńcza jazda na crossie. Jak tłumaczyli mi lekarze, tak niefortunnie dobiłem motocyklem do ziemi, że całe obciążenie poszło na tę zmęczoną nogę. Jedna z głównych kości po prostu nie wytrzymała i pękła. Sam nie wiedziałem, że to jest możliwe. Start w Grand Prix Bydgoszczy jeszcze pogłębił ten stan i zrobiło się podwójne złamanie.

Teraz mam półtora miesiąca na to, żeby to ładnie się zrosło. Nie noszę gipsu, bo wiązałoby się to z długą rehabilitacją. Noga nie może się męczyć, ale stawy mają być ciągle w ruchu. Także myślę, że za miesiąc będzie po wszystkim.

- Odwiedzasz kibiców z różnych miast Polski. Sam czujesz się bardziej bydgoszczaninem, gorzowianinem czy tarnowianinem?

- Powiem tak: na początku kariery miałem taki ideał, żeby od początku do końca startować w jednym klubie. Ale myślę, że w dzisiejszych czasach jest to niemożliwe. Dobrze, że po latach odszedłem z Bydgoszczy, bo oczyściłem głowę z pewnych rzeczy. W Tarnowie czułem się jak w domu, podobnie jest teraz w Gorzowie.

Myślę, że dobrze byłoby mi również w Rzeszowie, dlatego nie bez powodu na prezentacji powiedziałem kibicom "do zobaczenia". Ja po prostu lubię to, co robię.

Moim marzeniem był złoty medal, teraz go mam, więc mogę bawić się żużlem. Nie ważne, gdzie. Chcę jeszcze jeździć, chcę się ścigać przynajmniej przez parę najbliższych lat. I nie chodzi tu o bicie rekordów. Jeśli uznam, że moja wytrzymałość jest bliska końca, oddam możliwość rywalizacji komuś innemu. Na razie się tym wszystkim dobrze bawię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24