Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"To mogło skończyć się jeszcze gorzej". Wstrząsające kulisy strzelaniny we Wrocławiu

OPRAC.:
Anna Piotrowska
Anna Piotrowska
Według policjantów z Wrocławia, tragedia ta jest pokłosiem problemów, które od dawna są obecne w Dolnośląskiej Policji. Zdjęcie ilustracyjne.
Według policjantów z Wrocławia, tragedia ta jest pokłosiem problemów, które od dawna są obecne w Dolnośląskiej Policji. Zdjęcie ilustracyjne. Aneta Żurek / Polska Press
– To, co się wydarzyło, to jest po prostu kosmos – mówi jeden z wrocławskich policjantów. Funkcjonariusze przerywają milczenie ws. strzelaniny z początku grudnia, w wyniku której zginęło dwóch ich kolegów.

Strzelanina we Wrocławiu pokłosiem problemów w Dolnośląskiej Policji

W piątek 1 grudnia patrol policji rozpoznał poszukiwanego listem gończym Maksymiliana F. Kiedy funkcjonariusze przewozili mężczyznę do jednostki policji celem osadzenia w PDOZ, ten otworzył do nich ogień. Obaj policjanci z ranami głowy trafili do szpitala, gdzie kilka dni później zmarli. Napastnikowi udało się uciec, jednak długo nie cieszył się wolnością. Dzień później został ponownie zatrzymany.

Choć od tego dramatycznego zdarzenia minęły już dwa tygodnie wciąż jest wokół niego dużo znaków zapytania. Jak to możliwe, że zatrzymany mężczyzna miał przy sobie broń? Czy nie został wcześniej przeszukany? Czy w radiowozie miał nałożone kajdanki? Milczenie w sprawie postanowili przerwać wrocławscy policjanci. Ich słowa wskazują, że mogło dojść do złamania procedur. Według nich, tragedia ta jest pokłosiem problemów, które od dawna są obecne w Dolnośląskiej Policji. W samym tylko Wrocławiu brakuje kilkuset policjantów. Sytuacja ta będzie jeszcze gorsza wraz z początkiem roku, kiedy kolejni funkcjonariusze odejdą na emerytury.

Maksymilian F. nie był w kajdankach? "Daję sobie głowę uciąć"

– Tam było dużo błędów. To, co się wydarzyło, to jest po prostu kosmos – powiedział anonimowo reporterowi programu "Państwo w Państwie" jeden z funkcjonariuszy.

Policjant, który w pierwszych godzinach śledztwa był na miejscu zdarzenia stwierdził wprost: "Moje zdanie jest takie, że gościu nie miał w ogóle kajdanek przy sobie".

– Broń, którą miał przy sobie, miała prawie 40 centymetrów długości. Gościu miał ją w kaburze pod pachą. W kajdankach z przodu nie jesteś w stanie 40-centymetrowej broni wyciągnąć. A chłopak odbił się później na kamerach, 700-800 metrów dalej, na stacji benzynowej. Gdyby był w kajdankach, to ktoś by zwrócił uwagę, że gościu jest kajdankach. Także nie był w kajdankach. Ja daję sobie głowę uciąć, że nie był w kajdankach – dodał.

300 metrów od komisariatu. Tragedia mogła być jeszcze większa

Jeden policjantów zwrócił uwagę, że tragedia rozegrała się 300 metrów od komisariatu. Według niego, gdyby zgodnie z planem mężczyzna został doprowadzony na miejsce i i tam się "odpalił", to skończyłoby się jeszcze gorzej. Jak bowiem podkreślił, policjanci pracujące w pomieszczeniach dla osób zatrzymanych nie mają broni.

Polsatnews.pl

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

od 12 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: "To mogło skończyć się jeszcze gorzej". Wstrząsające kulisy strzelaniny we Wrocławiu - Portal i.pl

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24