Branża taksówkarska z potężnymi problemami borykała się już na wiosnę, kiedy po raz pierwszy zamrożono gospodarkę. Wówczas kierowcy otrzymali jednak możliwość sięgnięcia po bezzwrotne pożyczki i zostali zwolnieni ze składek ZUS. To pozwoliło im przetrwać pierwszą falę pandemii.
Latem sytuacja na rynku nieco się poprawiła. I chociaż nie wróciła do skali sprzed epidemii, taksówkarze nie narzekali. W tej chwili ich sytuacja jest znowu dramatyczna.
CZYTAJ TEŻ: Dramat w komunikacji osobowej na Podkarpaciu. Przez koronawirusa firmy przewozowe są na skraju upadku
W prawie 200-tysięcznym Rzeszowie jest ponad 600 taksówek. Część z nich wykonuje kursy pod szyldami dużych korporacji realizujących zlecenia telefoniczne oraz internetowe. Pozostali kierowcy na klientów czekają wyłącznie na postojach.
Tym ostatnim o zarobek jest najtrudniej, na kurs wart czasem nawet poniżej 10 zł muszą czekać ostatnio wiele godzin. Zdarza się tak, że do domu wracają bez pieniędzy, bo klienta się nie doczekają.
- Do tej pory jeździłem w nocy, ale po zamknięciu gastronomii klientów już nie ma. Nikt nie przychodzi do centrum miasta, nawet w weekend jest tu pusto. Dlatego przerzuciłem się na pracę w ciągu dnia, ale i to nie rozwiązuje problemu, bo tutaj jest wielu kierowców, którzy od zawsze pracują w tym czasie, a teraz także za dnia klientów jest mniej – mówi jeden z taksówkarzy. I pokazuje dzienny raport z kasy fiskalnej. A na nim 48 zł obrotu.
Narzekają także kierowcy zrzeszeni w dużych korporacjach, którzy poza postojami klientów mają także ze zleceń telefonicznych.
- O kursy jest mi łatwiej, a mimo to ostatnie tygodnie są bardzo ciężkie. Aby osiągnąć 100 złotych obrotu, muszę pracować 10-12 godzin. Z tego 50 zł odkładam na ZUS i muszę jeszcze kupić paliwo. Samych opłat i kosztów prowadzenia działalności miesięcznie mam około 3000 zł – mówi Marcin Sierżęga, kierowca Radio Taxi w Rzeszowie.
Taksówkarze wyliczają, że częściowy lockdown, chociaż nie jest skierowany bezpośrednio w ich firmy, niemal całkowicie odciął ich od klientów.
- Nie pracują restauracje, nauka odbywa się zdalnie, brakuje studentów i turystów, nie odbywają się wesela i imprezy taneczne. Ograniczono loty, a więc i na lotnisku pracy jest znacznie mniej. Nawet kursów do szpitala, czy przychodni jest mniej, bo ludzie korzystają z telefonicznych porad medycznych. A więc nie mamy kogo wozić – mówią taksówkarze.
Duże protesty kierowców taksówek w tym tygodniu odbyły się już m.in. w Łodzi. W kolejnych miastach są szykowane na kolejne dni. Kierowcy proszą o uwzględnienie ich w kolejnej tarczy antykryzysowej, chcą przynajmniej zawieszenia składek na ZUS. Liczą, że i tym razem uda się skorzystać z bezzwrotnych pożyczek, które pozwoliłyby przynajmniej częściowo pokryć straty.
Wiesław Buż, poseł Lewicy z Rzeszowa zna ich postulaty i lada dzień zwróci się do rządu o pomoc dla taksówkarzy.
- Przygotowałem interpelację w tej sprawie. Postaram się przekazać moje uwagi jak najszybciej. Trzeba podjąć zdecydowane kroki, bo kierowcy są wyjątkowo mocno dotknięci obecną sytuacją i nie rozumiem, dlaczego nie uwzględniono ich wśród innych środowisk korzystających z pomocy Państwa. Ich usługa jest pochodną dziedzin, których działanie zostało mocno ograniczone i do tych ludzi trzeba wyciągnąć rękę – mówi Wiesław Buż.
Na razie data protestu w Rzeszowie nie została wyznaczona.
Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?