MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Małnowicz: ostemplowałem poprzeczkę na San Siro

Cezary Kassak
- Futbol był i jest moją wielką pasją – mówi ”Teddy” Małnowicz.
- Futbol był i jest moją wielką pasją – mówi ”Teddy” Małnowicz. Archiwum prywatne
Przygodę z piłką zaczynał w klubie z klasy B, a potem sięgnął po mistrzostwo Polski i miał okazję toczyć pojedynki z gwiazdami światowego futbolu. Chłopak z Radymna dostał kiedyś nawet gratulacje od słynnego Mario Kempesa.
Tadeusz Małnowicz urodził się 19 października 1953 roku w Radymnie. Grywał jako napastnik (prawoskrzydłowy). KLUBY: Budowlani Radymno (1964-73), Wisłoka
Tadeusz Małnowicz urodził się 19 października 1953 roku w Radymnie. Grywał jako napastnik (prawoskrzydłowy).

KLUBY: Budowlani Radymno (1964-73), Wisłoka Dębica (1974-75), Siarka Tarnobrzeg (1975-76), BKS Stal Bielsko-Biała (1976-78), Ruch Chorzów (1978-82), Szombierki Bytom (1982-83), LASK Linz (1983-86), Vorwärts Steyr (1986-87), Flavia-Solva Wagna (1987-88), Union Neuhofen (grający trener – 1988-90).

STAN CYWILNY: żonaty (Danuta). Ma dwoje dzieci (Joanna, Tomasz).

Tadeusz Małnowicz urodził się 19 października 1953 roku w Radymnie. Grywał jako napastnik (prawoskrzydłowy).

KLUBY: Budowlani Radymno (1964-73), Wisłoka Dębica (1974-75), Siarka Tarnobrzeg (1975-76), BKS Stal Bielsko-Biała (1976-78), Ruch Chorzów (1978-82), Szombierki Bytom (1982-83), LASK Linz (1983-86), Vorwärts Steyr (1986-87), Flavia-Solva Wagna (1987-88), Union Neuhofen (grający trener - 1988-90).

STAN CYWILNY: żonaty (Danuta). Ma dwoje dzieci (Joanna, Tomasz). Tadeusz Małnowicz jako młody chłopak marzył o tym, żeby kiedyś zagrać w Ruchu Chorzów lub Górniku Zabrze i… marzenie się spełniło. W 1978 roku Tadeusz Małnowicz, wychowanek Budowlanych Radymno, został piłkarzem niebieskich.

Ruch akurat miał za sobą kiepski sezon, z trudem utrzymał się w ekstraklasie. W kolejnej edycji rozgrywek (1978/79) chorzowianie przeszli jednak metamorfozę, wywalczyli trzynasty w historii klubu tytuł mistrza kraju, a Małnowicz okazał się czarnym koniem drużyny - z 15 trafieniami został wicekrólem ligowych strzelców.

- W klasyfikacji snajperów rzutem na taśmę wyprzedził mnie wiślak Kazimierz Kmiecik - wspomina Tadeusz Małnowicz.

W ataku mistrzowskiej drużyny towarzyszyli mu zwykle Jan Benigier i Albin Mikulski.

- Albin urodził się w Sieniawie, poznałem go jeszcze na szkolnym turnieju w Jarosławiu. W tamtym Ruchu grali też m.in. Piotr Drzewiecki, Edward Lorens, Albin Wira. To byli świetni zawodnicy i fajni kumple, w szatni bywało wesoło. Kiedyś telewizja pokazała twardogłowego komunistę, będącego przedmiotem drwin: Albina Siwaka. Nazajutrz Albin Wira prosił nas na treningu: "Od dziś już nie mówcie mi Albin, Rysiek jestem" - uśmiecha się Małnowicz.

"Subtelny" arbiter

W Chorzowie spędził cztery lata. Jak wylicza, strzelił w tym czasie 40 goli. W meczu z Gwardią Warszawa uzyskał 1900. bramkę dla Ruchu w historii jego zmagań w ekstraklasie.

- Z tego co pamiętam, przed spotkaniem z Gwardią pauzowałem za kartki. Zawsze starałem się grać fair; jeśli już dostawałem upomnienia, to przeważnie z powodu scysji z sędziami. Przypominam sobie na przykład mecz z Odrą Opole, który prowadził pewien arbiter klasy międzynarodowej. Momentami nie chciał nas pan sędzia wypuścić z własnej połowy, więc podbiegłem i zapytałem: "Czy pan czasem nie przesadza?". "Sp… ch… bo dostaniesz czerwoną" - odparł rozjemca. Potem już się nie odzywałem…

Zanim zaczął trenować w Budowlanych Radymno, kopał piłkę w zespole… ministrantów, prowadzonym przez ks. Tadeusza Ciska. W seniorskiej drużynie Budowlanych zadebiutował w wieku 17 lat.

- Byliśmy w B-klasie. W premierowym sezonie strzeliłem bodajże 39 goli i pomogłem w awansie do klasy A - wyjaśnia pan Tadeusz.

Gdy upomniała się o niego armia, dostał przydział do jednostki w Jarosławiu. Po przysiędze został odkomenderowany do koszar w Radymnie i nadal grywał w Budowlanych. Kwestią czasu było jednak, kiedy trafi do lepszej drużyny. W 1974 r. pozyskała go II-ligowa Wisłoka Dębica.

- W wojsku miałem pozostać jeszcze przez ponad rok, przydzielono mnie więc do dębickiego batalionu saperów. Do jednostki chodziłem jednak tylko po urlopy. Mieszkałem w hotelu - mówi po latach.

Kolega Młynarczyka

Po tym, jak formalnie wyszedł do cywila, trenował z Resovią, ale ostatecznie wylądował w Siarce Tarnobrzeg. W 1976 roku przeniósł się do Stali Bielsko-Biała, tak jak Siarka rywalizującej na zapleczu ekstraklasy. W Bielsku-Białej jego klubowym kolegą był m.in. Józef Młynarczyk.

- Józiu już wtedy demonstrował nieprzeciętne umiejętności. Po sezonie odszedł do I-ligowej Odry Opole, a mnie - rok później - ściągnął do Chorzowa trener Jezierski.

Bramkami zdobywanymi w barwach Ruchu zwrócił na siebie uwagę selekcjonera reprezentacji. 11 października 1978 r. zagrał w towarzyskim, przegranym przez Polskę 0-1 starciu z Rumunią. I był to jedyny występ Tadeusza Małnowicza w reprezentacji A...

- Drużynę narodową prowadził Ryszard Kulesza. Stale się uśmiechał, ale za mną chyba nie przepadał. Gdybym to ja był trenerem, debiutant przebywałby na boisku przez cały mecz. Kulesza tymczasem zdjął mnie po I połowie, mimo że wcale nie prezentowałem się źle. Cóż, w kadrze była wtedy ogromna konkurencja. Lepszym ode mnie futbolistom trudno byłoby "wygryźć" takich asów, jak choćby Grzegorz Lato - wspomina.

Częściej był powoływany do reprezentacji olimpijskiej i kadry B. Z tą pierwszą ubiegał się o prawo udziału w turnieju olimpijskim w Moskwie. Polacy ulegli jednak Czechosłowakom, którzy potem na igrzyskach zajęli pierwsze miejsce.

- Ciekawą przygodą był wyjazd z kadrą olimpijską do Libii. Przyszliśmy na trening, a tam Arab rozwinął chodniczek i odprawiał modły. A gdy na skwerku przy hotelu graliśmy w dziadka i ktoś mocniej kopnął piłkę, to trzeba było po nią wskakiwać do Morza Śródziemnego - opowiada.

Gratulacje od Kempesa

Ostatnim polskim klubem, w jakim występował, były Szombierki Bytom. Na jednym z meczów Szombierek pojawił się menadżer z Austrii. Małnowicz otrzymał propozycję przejścia do LASK Linz.

- Już w pierwszym sezonie w Linzu kilkanaście razy pokonałem bramkarzy rywali. W lidze dominowały Austria Wiedeń oraz Rapid; my byliśmy trzecią siłą, graliśmy w Pucharze UEFA - relacjonuje pan Tadeusz, na którego w Austrii wołano "Teddy" i to pseudo zostało mu do dziś.

Rywalizowali m.in. z Interem Mediolan, którego barw, oprócz plejady reprezentantów Włoch, bronili tak znakomici stranieri, jak Niemiec Rummenigge i Irlandczyk Brady.

- Pierwszy pojedynek nieoczekiwanie rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść 1-0. Rewanż odbył się na San Siro. Obiekt robił niesamowite wrażenie. Szatnia była chyba większa niż trybuna na stadionie Ruchu. Jeśli idzie o mecz, to tuż po jego rozpoczęciu Bergomi chciał podać do bramkarza Waltera Zengi, jednak przechwyciłem piłkę, oddałem strzał i… trafiłem w poprzeczkę. Gdyby to weszło, może byśmy ich wyeliminowali… - zapewnia.

Jako piłkarz II-ligowego Vorwärts Steyr stanął naprzeciwko Mario Kempesa. Słynny Argentyńczyk, mistrz świata i król strzelców mundialu '78, był wówczas graczem klubu First Vienna.

- W potyczce z Vienną zdobyłem ładną bramkę: "zabełtałem" w polu karnym i przymierzyłem pod poprzeczkę. Zwyciężyliśmy 1-0. Po spotkaniu Kempes podszedł do mnie i powiedział: "Gratulation Teddy" - opowiada z dumą.

Jak się drugi raz urodzę, to też będę grał

Z czynnym uprawianiem futbolu Tadeusz Małnowicz wziął rozbrat w 1990 roku. Dzisiaj jest na rencie. Mieszka w Chorzowie. Można go spotkać na każdym meczu niebieskich, rozgrywanym na stadionie przy ul. Cichej.

Parę razy w roku odwiedza rodzinne strony. Często przyjeżdża z wnukiem Kubusiem, który jest jego oczkiem w głowie.

- W Radymnie są dwie moje siostry i dwóch braci. Trzeci brat zakotwiczył w Rzeszowie, skąd pochodzi też moja żona. Poza tym mam jeszcze trzy siostry, z których jedna mieszka w Jarosławiu - opowiada.

Z tego, co osiągnął w piłce, generalnie jest zadowolony.

- Gdyby nie fakt, że do ekstraklasy trafiłem dosyć późno, sukcesów pewnie byłoby więcej. Jakąś kartę w historii Ruchu jednak zapisałem. Na mój temat powstała nawet praca magisterska, którą napisał Adam Koza, student katowickiej AWF. Ale najistotniejsze jest to, że mogłem robić to, co kocham. Jeśli urodzę się po raz drugi, znowu będę piłkarzem. No, ewentualnie tenisistą, bo w tenisa również bardzo lubię grać - podkreśla z uśmiechem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24