MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tablice interaktywne, e-dzienniki... Nowoczesność puka do podkarpackich szkół

Karolina Jamróg, Beata Terczyńska
Uczniowie rzeszowskiej Szkoły Podstawowej nr 17 od września korzystają z tablicy interaktywnej.
Uczniowie rzeszowskiej Szkoły Podstawowej nr 17 od września korzystają z tablicy interaktywnej. Krystyna Baranowska
Mąż powiedział: Popatrz Lusia, to jest sprzęt na miarę XXI w. Odparłam: Szkołę na takie cuda nie stać. Pół roku później moja klasa miała na ścianie pierwszą tablice interaktywną - wspomina Lucyna Koryl, nauczycielka z SP nr 17 w Rzeszowie.

Pani Lucyna chwali się, że teraz wszyscy nauczyciele chcą prowadzić zajęcia w jej klasie.
- Na początku koleżanki zaglądały do mnie, żeby podpatrzeć, jak pracuje się z taką tablicą - opowiada.

A pracuje się podobnie jak przy komputerze. U dołu tablicy jest pasek zadań. Uczeń wybiera, czym chce pisać i na jakiej tablicy: czystej czy w kratkę. Jeśli się pomyli, z menu wybiera gumkę i zakreśla błędny zapis.

- Jeśli za wysoko zapiszę jakieś równanie, a do tablicy podchodzi niższy uczeń, może "ściągnąć" tablicę rękoma - tłumaczy nauczycielka.

Niech Unia dopłaci

Przyznaje, że początki były trudne. - Na szczęście sprzęt dostaliśmy pod koniec czerwca, więc miałam całe wakacje, na to by dobrze się przygotować.

Za tablicę interaktywną trzeba zapłacić od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych.
- Szkoły starają się więc o dofinansowanie, piszą projekty unijne - mówi Zbigniew Bury, dyrektor wydziału edukacji Urzędu Miasta w Rzeszowie.

Lucyna Koryl przyznaje, że gdyby nie dofinansowanie, szkoły nie byłoby stać na zakupu nowoczesnej tablicy. - Pewnego dnia po lekcjach podeszła do mnie mama jednego z uczniów, która pracuje w Banku Gospodarstwa Krajowego - wspomina nauczycielka. - Zaproponowała, żebyśmy wzięli udział w konkursie i napisali projekt. Z programu "Razem podróżujemy, poszukujemy, badamy" dostaliśmy ponad 4 tys. zł. Resztę dołożyli rodzice.

E-dziennik nie zastąpi wywiadówki

Szkoły chętnie korzystają też z elektronicznych dzienników. Szkoła Podstawowa nr 10 e-dzienniki wprowadziła 5 lat temu.
- Nauczyciele podzielili się na dwie grupy - opowiada Artur de Sternberg Stojałowski, dyrektor szkoły. - Starsi nie chcieli pracować z nowymi dziennikami. Nie wiedzieli, jak mają je obsługiwać. Dlatego na początku przy wpisywaniu ocen wyręczali ich inni nauczyciele, albo pracownicy sekretariatu.

Z czasem nauczyciele i rodzice przekonali się do e-dzienników.
- Dzięki takiemu dziennikowi rodzice mają wgląd w oceny dziecka - tłumaczy de Sternberg Stojałowski. - Jeśli uczeń pójdzie na wagary, rodzic będzie to wiedział, bo jego dziecka nie będzie na wirtualnej liście obecności.

Wydawać by się mogło, że po wprowadzeniu e-dzienników rodzice przestaną chodzić na wywiadówki. Ale tak nie jest.

- Wprowadzając dzienniki elektroniczne trzeba pamiętać, że jeszcze nie wszyscy mają dostęp do internetu - podkreśla dyrektor. - U nas około 70 proc. rodziców korzystało z nowoczesnych dzienników, ale pamiętajmy, że na wsi ten procent może być znacznie mniejszy.

Fajnie chodzić do takiej szkoły

Uczniowie z dziesiątki nie muszą martwić się zaległościami w nauce. Kiedy zachorują, mogą porozmawiać z nauczycielem przez skypa.

- Nie chcemy zostawiać takiego ucznia samemu sobie, niech ma stały kontakt ze swoim wychowawcą - tłumaczy dyrektor. I zaraz dodaje: - Ostatnio rzadko korzystamy z tej formy kontaktu, to znaczy, że wszyscy uczniowie są zdrowi, oby tak pozostało.

- Uczniom zawsze podobają się nowinki technologiczne - zdradza Szymon Taranda z biura prasowego Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania: - Dzięki takim rozwiązaniom szkoła jest kojarzona z nowoczesnością, zaczyna być ciekawym miejscem, do którego się chodzi. Takie nowości jak tablice elektroniczne, sprzęt audiowizualny, czy wirtualny dziennik sprawiają, że uczniowie chętniej się uczą, są aktywni, sami zgłaszają się do realizacji różnych zadań.

Do lamusa powoli odchodzą też zwykłe telewizory. Zastępują je plazmy i LCD. Takie zawisły w niektórych salach nowo otwartej szkoły na osiedlu Załęże w Rzeszowie. Są też na miarę XXI wieku laptopy w klimatyzowanej sali komputerowej oraz czytelnia multimedialna w bibliotece. W szkole jest także... winda, bo choć dziś nie ma w niej uczniów niepełnosprawnych, to trzeba być gotowym na przyjęcie i takich. Jak w Europie.

Rozsuwane ściany

Nowoczesność zawitała też nowo powstałego budynku Zespołu Szkół Gospodarczych, który zastąpił stary, grożący zawaleniem. Dyrektor Marek Pikuła cieszy się, że to najnowocześniejsza szkoła na Podkarpaciu. Z dumą pokazuje oryginalne rozwiązania architektoniczne. Budowa tego "cuda" kosztowała ponad 11 mln zł.

- Na ponad 300 metrach kwadratowych powstała aula, czego brakowało nam w starej szkole. Nie będzie używana tylko od święta. Na co dzień, dzięki mechanicznie rozsuwanym kurtynom, zamieni się w trzy pracownie - zdradza techniczne nowinki.

Nowoczesność najbardziej rzuca się w oczy w pracowniach, w których będą się uczyli przyszli kucharze. Dostaną do nauki wyposażenie najnowszej generacji.

- Wstawimy meble chromoniklowane, łatwe do utrzymania w czystości, bezpieczne. Ta stal nie wchodzi w reakcję z pożywieniem, a to bardzo ważne - podkreśla dyrektor.
W każdej sali stoi piec konwekcyjno-parowy, sprawiający, że potrawy się nie przypalą.

- Mamy profesjonalne: ekspresy do kawy, kuchnie mikrofalowe, kostkarki do lodu, mikser barowy i roboty kuchenne, jakie można zobaczyć w programie kulinarnym Pascala - wylicza Pikuła. - Mamy stanowisko komputerowe z kasą fiskalną i drukarką, profesjonalne lady barowe, gdzie nasi barmani będą mogli ćwiczyć triki, kamerę video, także plazmę.

Dyrektorowi marzą się tablice interaktywne, ale póki co zadowoli się zwykłymi, bo nie udźwignąłby kosztów. Jedna tablica kosztuje ok. 6 - 7 tys. zł.

Widzę, co dzieje się w klasie

Za nietypowymi rozwiązaniami podąża też Marian Pietryka, dyrektor rzeszowskiego Gimnazjum nr 9, który jeździ po świecie z młodzieżą na wymiany.

- Mamy coś, czego nie ma żadna inna szkoła w regionie, a mianowicie przeszklone drzwi do każdej sali. Idąc przez korytarz widzę, co dzieje się w danej klasie. To rozwiązanie sprawdza się, uczniowie się przyzwyczaili - mówi.

W ten sposób łatwiej np. utrzymać dyscyplinę. W szkole są aż dwie tablice interaktywne, plazmy i projektory wizyjne.

- Dzienniki internetowe to przyszłość, od której nie uciekniemy - podkreśla dyrektor Pietryka. - Na razie jednak nie zaserwuję moim nauczycielom mrówczego przepisywania do internetu danych z obowiązującego, papierowego dziennika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24