Szamba nad Soliną pod lupą kontrolerów

Pod koniec lata ubiegłego roku wójt Soliny obiecał, że ukróci proceder wylewania ścieków wprost do Zalewu Solińskiego. Zapowiedział częstsze kontrole prywatnych domów, ośrodków wypoczynkowych, licznych wokół jeziora barakowozów, przyczep kempingowych i domków letniskowych.

- To najczęściej z nich do akwenu solińskiego wpływają ścieki, choć nie brakuje gospodarstw na wsiach, których właściciele w różnym stopniu lekceważą ochronę środowiska - twierdzi Sawiński. - Część kontroli była już prowadzona, ale przed majowym weekendem, chcemy je rozszerzyć.

Wszystkie podejrzane przypadki będą zgłaszane m.in. do powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Dlaczego tam?

- Wiele przyczep i barakowozów stoi na dziko, i to od co najmniej kilku lat - wyjaśnia gospodarz Soliny. - Tak dalej być nie może. Właściciele obiektów, a także właściciele lub dzierżawcy gruntów muszą ponieść konsekwencje.

Samorząd Soliny z roku na rok buduje kolejne oczyszczalnie ścieków. Duży ruch turystyczny powoduje, że np. w Polańczyku pilnie trzeba było rozbudować przepompownię ścieków. W trakcie rozruchu jest oczyszczalnia w Jaworze, oddano do użytku oczyszczalnię w Solinie.

Czy to wystarczy, by nie powtórzyła się sytuacja z wakacji 2010 roku, kiedy to pękła rura ze ściekami, a turyści musieli uciekać z wody? Albo kiedy w Polańczyku ścieki skaziły zalew na tyle, że sanepid zamknął kąpieliska.

- Wszystkich dzikich kempingów od razu nie zlikwidujemy - nie ukrywają władze w Solinie. - Kto wylewa szamba pod osłoną nocy do zalewu, ten niechętnie z tego zrezygnuje, ale postaramy się zrobić, jak najwięcej, by ograniczyć proceder.

- Jezioro Solińskie musi być lepiej chronione, a kary dla trucicieli wysokie -powtarzają od lat turyści.

A miejscowi dodają: - To nie tylko zbiornik wypoczynkowy, ale też zbiornik wody pitnej dla tysięcy ludzi.