MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Świdrak vs. wójt, czyli spór o ścieki

Jakub Hap
Jakub Hap
Mieszkaniec Dobrucowej żali się, że musi płacić za skażoną wodę. - To sprawa polityczna - uważa. Gmina odpiera zarzuty.

Wiesław Świdrak z Dobrucowej od kilku miesięcy walczy, by gmina przestała naliczać mu bezzasadny, jego zdaniem, ryczałt za ścieki. Do uiszczenia tej opłaty po raz pierwszy zobowiązany został w ubiegłym roku, wraz z otrzymaniem drugiej faktury po podłączeniu jego domu do kanalizacji gminnej.

To nie tak miało byćDo pierwszego rachunku pan Wiesław nie miał żadnych uwag. - Był zgodny z licznikiem, co jednocześnie było zgodne z zasadami rozliczania się ze ścieków dla domów podłączonych do kanalizacji - zasadami, które zostały mi przedstawione, nim podjąłem decyzję w tej kwestii. A panów, którzy kilka lat temu chodzili po domach i zbierali pisemne zgody na przyłączenie do sieci, szczegółowo wypytywałem, jak to będzie naliczane, żeby wiedzieć, czy będzie mnie na to stać. Padło zapewnienie, że zgodnie z licznikiem wody - w moim przypadku zamontowanym na wodociągu gminnym, w przypadku zaś tych, którzy mają studnie, założonym na studni. Pomyślałem: jak tak, no to dobra, złożyłem podpis. Nie chciałem robić żadnych przeszkód, bo było wiadomo, że kanalizacja to inwestycja wielopokoleniowa - mówi W. Świdrak.

Dziś żałuje swojej decyzji. Kolejne faktury za ścieki sprawiły, że jego punkt widzenia zmienił się o 180 stopni.

- Wynikało z nich, że na przestrzeni dwóch kwartałów zużyliśmy z żoną dwie pokaźne cysterny wody. Wszystko przez to, że gmina nagle nałożyła na nas ryczał za ścieki - przez studnię, która od lat służy wyłącznie do celów gospodarczych - np. podlewania grządek czy pomidorów w przydomowej szklarni. To jakiś absurd! Woda z tejże studni jest wprawdzie połączona instalacją z domem, ale odcięta zaworem i dodatkowym kurkiem, z wyjściem na węża. Nie można wybierać jej w inny sposób, co jest oczywiście do sprawdzenia. W teorii mógłbym ją używać w domu, ale jeśli bym to robił, byłbym samobójcą! Końcem lat 80., gdy w bezpośrednim sąsiedztwie mojego domu powstała rzeźnia, woda z tej studni została tak zanieczyszczona, że geolodzy nie zostawili cienia złudzeń - na zawsze pozostanie już syfem, absolutnie niezdatnym do picia. Z tego też powodu, chcąc nie chcąc, musieliśmy podłączyć się z rodziną do wodociągu gminnego. Walcząc o zadośćuczynienie szkody, straciłem wówczas masę zdrowia,przez co od 20 lat jestem narencie. Teraz, przez te ryczałty, historia zatacza koło. A prawda jest taka, że gdyby nie władza, do dziś mógłbym mieć wodę z własnej studni, nie musiałbym płacić za wodociąg i żadnych problemów by nie było - twierdzi pan Wiesław.

Gdy dowiedział się o naliczanym ryczałcie, postanowił walczyć. W gminie nic jednak nie wskórał. - Żadne argumenty nie trafiają ani do wójta, ani do prezesa GPGK. Mówię:przyjdźcie i zobaczycie, jak jest. Ale to nanic... Tak samo jak zadawanie pytań, dlaczego ryczałt naliczany jest na 4 osoby, choć od 8 lat mieszkam tylko z żoną. Nie uwierzą na słowo, tak jakby każdy musiał być kłamcą. Ryczałtu oczywiście nie zdejmą. Dowiedziałem się, że jedynym rozwiązaniem mogłoby być założenie na studnię licznika, ale na to się nie zgodzę. Mam płacić za wodę, którą podlewam pomidory? Jedyne na co mógłbym się zgodzić, to założenie blokady między pompą ze studni a wodociągiem, żeby nie było wątpliwości, że mogę korzystać z tej gnojówki. Ale gmina na to nie pójdzie, po ludzku nie idzie się dogadać - wzdycha W. Świdrak.

Wójt się odgrywa!Czytelnik Faktów twierdzi, że problemy, z jakimi musi się zmagać, mają swoje uzasadnienie. Uważa, że w sporze dawno nastąpiłby konsensus, gdyby nie wydarzenia z jesieni ub. roku, kiedy pan Wiesław - z zawodu muzyk - opiekował się jeszcze zespołem śpiewaczym „Dworzanie”, działającym przy Gminnym Ośrodku Kultury w Tarnowcu.

- Od lata przygotowywaliśmy się do Święta Chleba, imprezy, która jesienią miała odbyć się w Łubnie Szlacheckim. Nagle, na ostatniej próbie, dowiedzieliśmy się od dyrektora GOK, że wszystko jest odwołane, bo tydzień później, w sobotę przedwyborczą, w Potakówce odbędzie się biesiada kół gospodyń, a nie można organizować tego typu imprez tydzień po tygodniu. Wśród kilkunastu ludzi, którzy trzy miesiące ćwiczyli skecze, przyśpiewki, przygotowywali różnego rodzaju rekwizyty zapanowało oburzenie. Nie tylko w zespole, ale także m.in. kapeli ludowej, w której gram. Święto Chleba było zaplanowane odstycznia i nagle wszystko, co stworzyliśmy, przepadło! Jako instruktor poszedłem do dyrektora wyrazić nasz żal, bo kto miał iść? Nic jednak nie wskórałem... Mimo to, zgodnie z życzeniem gminy, jak gdyby nigdy nic zagraliśmy z kapelą na wspomnianej biesiadzie w Potakówce, która po części okazała się mieć charakter polityczny. Później dalej ćwiczyłem z zespołem, jak wcześniej spotykaliśmy się na próbach, występowaliśmy, aż do początku tego roku - mówi W. Świdrak.

W lutym pan Wiesław poszedł do banku wybrać pieniądze. Wtedy, jak mówi, dowiedział się, że od listopada GOK przestał mu płacić za prowadzenie zespołu.

- Gdy zdziwiony zapytałem dyrektora GOK o co chodzi, powiedział, że zostałem zwolniony. Powodem, jak się wyraził, były „odmienne przekonania polityczne”. Byłem w szoku. Nie mogłem jednak nic zrobić - zespół prowadziłem w ramach umowy „na gębę”, usłyszałem, że jak się sprawdzę, w 2015 r. podpiszemy umowę. Sprawdziłem się, jednak na przestrzeni całego zeszłego roku dyrektor mnie zbywał. Teraz wiem, że współpracę ze mną zerwał przez zamieszanie z Dniami Chleba - niby miałem buntować ludzi w zespole. I podejrzewam, że z tego samego powodu samorząd nie chcę się dogadać w sprawie ryczałtu za ścieki. To złośliwość wójta, który wie o pismach, które składałem w tej sprawie. Jestem w martwym punkcie, w dodatku GOK wystawił mi PIT nazłą kwotę. Jak się rozliczę? - rozkłada ręce W. Świdrak.

Gmina: to stek bzdurW gminie na zarzuty zareagowano ze zdziwieniem.

- Ten człowiek nie może zrozumieć, że wszyscy, którzy wodę ze studni mają doprowadzoną dodomu, muszą mieć na niej założony licznik. Nieistotne, czy woda jest skażona, czy nie. Takie są przepisy i nikt w gminie, oprócz pana Wiesława, ich nie kwestionuje. Mówienie o polityce, odgrywaniu się to niedorzeczność - podkreśla wójt Jan Czubik.

Świdrak zalega gminie za ścieki 650 zł. - Ryczałty naliczamy mu dlatego, że od II kwartału 2015 r. uniemożliwia spisywanie stanu licznika wody, nie wpuszczając pracowników GPGK do domu. Jeśli chodzi o płacenie za 4 osoby - mówiłem i ja, i pracownicy, żeby napisał w oświadczeniu, ile osób z nim mieszka, bo muszę mieć papierek. Ale nic z tego - tłumaczy w rozmowie z nami Michał Deptuch, prezes Gminnego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Tarnowcu.

A co w sprawie ma do powiedzenia dyrektor GOK? Twierdzi, że zarzuty kierowane w jego stronę również nie mają racji bytu.

- To insynuacje. Nie odwołaliśmy Święta Chleba, lecz przełożyliśmy je z uwagi na dobro pań organizujących biesiadę następnego dnia, nie tydzień później. To starsze kobiety, po 80., chodziło o to, by ich impreza odbyła się gdy jest jeszcze ciepło, bo Dom Ludowy w Potakówce nie jest ogrzewany. Nikt nie miał z tym żadnych problemów, prócz pana Wiesława. A to, że Święto Chleba w końcu w ogóle się nie odbyło, wynikało z decyzji jego organizatorów. Odbędzie się w tym roku. Co dozakończenia współpracy z panem Świdrakiem - nastąpiło to na skutek wygaśnięcia umowy- zlecenia, bo wbrew jego słowom, nie współpracowaliśmy „na gębę”. Gdyby tak było, jak mógłbym wystawić mu, ponoć źle, a faktycznie dobrze wypisany PIT? Powodem nieprzedłużenia umowy nie była żadna polityka, lecz niezadowalające efekty pracy pana Wiesława z zespołem „Dworzanie” i Kapelą Tarnowcoki - wyjaśnia Bartłomiej Smyka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24