Jedni ubiorą się, oleją system i wyjdą do pracy. Inni wezmą szybki prysznic, łyk kawy i wybiegną z domu. Jeszcze inni przez najbliższą godzinę będą przeżuwać w zaspanych ustach kanapkę, która – przeżuta ze snem – staje się niemal nie do przełknięcia. Ale są i tacy, dla których poranek oznacza eksplozję smakowitości i mieszankę aromatów jak z hinduskiego targowiska. I to jest właśnie ich dzień! 24 kwietnia to Światowy Dzień Śniadania!
Kawa, herbata czy piwo?
A cóż też na to śniadanie zaserwujemy przy tak niezwykłej okazji? W Polsce zazwyczaj jest to jajecznica, kanapki z szynką i serem lub parówki. Coraz częściej pachną nam też zachodnie rarytasy – amerykańska zupa mleczna czy brytyjskie tosty z dżemem. A do tego herbata z cytryną lub wspomniana już kawa. Są jednak na świecie kraje, w których poranek rozpoczyna się od lampki wina, kieliszka wódki czy kufla orzeźwiającego piwa. Czy ich mieszkańcom przydałaby się kalibracja alkomatu, którym obowiązkowo powinni się zbadać po śniadaniu z procentami? Otóż nie.
Jak opowiada Krzysztof Rydlak ze sklepu detektywistycznego Spy Shop, który specjalizuje się między innymi w temacie profesjonalnych alkomatów: „Niedawno, podczas szczytu G7 w szwajcarskiej Genewie, świat obiegły zdjęcia, na których Barack Obama rozpoczyna pracowity, dyplomatyczny dzień od piwa. Przez Stany przelało się wtedy oburzenie, że tak przecież nie wypada, natomiast w krajach germańskich zostało to przyjęte bardzo pozytywnie – Obama kosztował po prostu lokalnych zwyczajów”.
Do tematu procentowych drinków, które mają nas rano rozruszać, jeszcze wrócimy, ale skoro śniadania aż tak różnią się od siebie w zależności od kraju, to warto przyjrzeć się z bliska, co takiego dzieje się na stołach o poranku – a dzieje się!
Petit déjeuner
Francuzi zaczynają dzień od bagietki lub rogalika w towarzystwie konfitury lub dżemu. Do tego świeży sok i kawa – która przez bardziej zagorzałych konserwatystów pijana jest ze specjalnych miseczek. Towarzystwo to zresztą u nich słowo klucz, bo aż 8 na 10 posiłków Francuzi spożywają z kimś, niemal biesiadując i rozmawiając – głównie o jedzeniu. Smakuje znajomo? To dlatego, że Europa jest ze sobą na tyle blisko, że wszystkie smakowite pomysły wędrują przez granicę z jednego stołu na drugi. Ruszmy więc dalej, poza Stary Kontynent.
Południowy temperament
W Meksyku zjemy chilaquiles – danie z wołowiną, nachos, fasolą i serem. Często na talerzu pojawia się też tortilla lub jajecznica z jalapeno – czyli jajka w wydaniu meksykańskim. Do tego owoce, soki, kawa. I aż się marzy sjesta!
Nieopodal, bo na Jamajce, zaczniemy dzień od bligii pospolitej. Cóż to takiego? To owoc, który u nas zbyt pospolity nie jest, ale po przygotowaniu go na patelni wygląda jak jajecznica. Do tego warzywa oraz słone ryby i można ruszać na podbój żółto-zielonej wyspy.
Kraina ryżu i... jedzenia z zamkniętymi oczami
W Tajlandii zjemy nietypową owsiankę. Zwykle, otwierając rano oczy, lubimy zobaczyć coś ładnego – naszą partnerkę czy partnera albo promienisty wschód słońca. Ale to danie jest, jak Quasimodo na pokazie Victoria's Secret – brzydal, ale ma w sobie to coś. No więc, co pływa (bo to chyba najlepsze określenie) w tajskiej owsiance? Chińskie pączki, jelita wieprzowe, kaszanka, serca i żołądki. Wystarczy zamknąć oczy i można się delektować.
W azjatyckiej kuchni śniadaniowej króluje jednak ryż. W Korei Południowej otwiera on poranek razem z rybami, resztkami obiadu z poprzedniego dnia i kimchi – potrawy z fermentowanych warzyw.
Zataczając koło, zahaczmy jeszcze o Egipt, gdzie na śniadaniowym talerzu z pewnością nie zbraknie ful medames. Mamy tam papkę z bobu, doprawioną oliwą, czosnkiem i cytryną. Czasem podawana jest z jajkiem, a innym razem wkłada się ją do pity wraz z marynowanymi warzywami.
Najlepsze decyzje podejmujemy przy śniadaniu... z alkoholem
I tak wracamy do Europy, gdzie w wielu krajach oprócz kawy czy herbaty na stole pojawia się alkohol. Rosja? Nie. To przede wszystkim wspomniane wcześniej kraje o piwowarskiej tradycji – germańskie i brytyjskie.
Ale nie tylko.
We Włoszech bardzo popularna jest coretto, czyli kawa z „wkładką” - najczęściej z brandy czy z likierem. Znana zresztą w krajach basenu Morza Śródziemnego, gdzie występuje pod inną nazwą. Czy i w tym przypadku przyda się nasza kalibracja alkomatów? Cena zapłacona za filiżankę kawy z prądem jest równie niewielka, co skutek zjedzenia czekoladki z alkoholem – działa natomiast niezwykle pobudzająco i orzeźwiająco na nasz umysł.
„Co prawda jeżeli zbadalibyśmy się bardzo wnikliwym alkomatem kilka, kilkanaście minut po wypiciu kawy z prądem, nic nie umknęłoby jego uwadze, więc polecamy poczekać, aż alkomat wskaże definitywnie 0 promili. Co ciekawe, jak twierdzą dwaj właściciele restauracji w Hiszpanii – Mitch Tonks i Matt Prowse – którzy wiele lat temu zapoczątkowali zwyczaj picia kawy z alkoholem – właśnie wtedy myślimy najtrzeźwiej i podejmujemy najlepsze decyzje, mimo wczesnej pory dnia” - dodaje Krzysztof Rydlak ze sklepu detektywistycznego Spy Shop.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Narożna przeszła poważną operację. Latami ukrywała dolegliwości po porodzie
- Dramat Roksany: przyleciała do teściowej WYNAJĘTYM helikopterem! Oszczędza na własny?
- Pazura wziął kolejny ślub poza granicami Polski. Nikt się tego po nim nie spodziewał
- Michał Szpak w prześwitującej spódnicy. Te widoki trudno zapomnieć