Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprzedaj turyście to, co sam zrobi!

Norbert Ziętal
Takie lizaki w cukierence Blåvand Bolcher w Danii może sobie zrobić każdy. To może być dobry ponysł na turystyczny biznes również w Polsce.
Takie lizaki w cukierence Blåvand Bolcher w Danii może sobie zrobić każdy. To może być dobry ponysł na turystyczny biznes również w Polsce. Norbert Ziętal
W Polsce mało znane, w zachodnioeuropejskich kurortach zyskujące na popularności. Małe wytwórnie, które można zwiedzać, samemu coś w nich wyprodukować, a potem to kupić.

Morze takie jak w innych krajach, tylko, że znacznie chłodniejsze niż na południu Europy. Krajobrazy? Średnio ciekawe, chyba, że ktoś lubi lasy, wrzosowiska. Zabytki? Nic specjalnego. Architektura tylko dla fanów surowej Skandynawii. Jednak Duńczycy w walce o turystów nie mają sobie równych w Europie i do swojego średnio atrakcyjnego kraju potrafią ściągnąć tłumy turystów i nieźle na nich zarobić. Ich rozwiązania mogą być inspiracją dla podkarpackich przedsiębiorców.

Blåvand to niewielkie nadmorskie miasteczko w zachodniej Jutlandii w Danii. Plaża i prowadząca do niej ok. dwukilometrowa promenada. Wzdłuż niej sklepy, pamiątkarskie, spożywcze i z typowymi dla nadmorskich osad artykułami letnio - plażowymi.

Gdzie są tłumy turystów, a zwłaszcza dzieci? W Blåvand Bolcher i Blåvand Lys. Pierwsza to fabryczka cukierków i lizaków, druga to wytwórnia świec.

Cukierki własne roboty

Takiej świecy, jaką sobie zrobimy w Blåvand Lys, nie będzie miał nikt na świecie.
Takiej świecy, jaką sobie zrobimy w Blåvand Lys, nie będzie miał nikt na świecie. Norbert Ziętal

W Blåvand Bolcher każdy może zrobić lizaka. (fot. Norbert Ziętal)Blåvand Bolcher z powodzeniem mogłoby być zwykłą kawiarenką, z kilkoma stolikami, kawą, lodami i ciastami. Tylko, że wtedy nie wyróżniałaby się z dziesiątek innych. Postawiała na otwartą produkcję słodkości.

Przechodzimy do tyłu, gdzie znajduje się fabryczka. Właśnie odbywa się pokaz robienia kolorowego "węża", z którego później powstają cukierki i lizaki.

Za barierką tłum dzieciaków i ich rodziców. Maszyny obsługuje dwóch Duńczyków. Uśmiechnięci pokazują kolejne etapy produkcji. Po chwili... zachęcają publiczność do wejścia do strefy produkcji. Wszystko można z bliska obejrzeć. Jednak największa frajda to stanąć za stołem roboczym.

- Proszę, kto następny? Każdy może spróbować - zachęca nas miły Duńczyk.

- A dorośli też mogą? - zagadujemy.

- Jak najbardziej. Pod warunkiem, że lubicie cukierki - śmieje się Duńczyk.
Lubimy. Dlatego zakładamy rękawiczki i na moment stajemy się cukiernikami. Pracownik obsługi podaje nam patyczki i słodkiego "węża", czyli kolorową, słodką masę, która przed chwilą wyszła z maszyny.

- Możecie ją formować, jak tylko chcecie. Jak wam braknie materiału to dodam - zachęca nas pracownik.

No to lepimy dwa duże lizaki. Duńczyk pokazuje nam, że można je wyginać w różne, najwymyślniejsze sposoby.

- Nikt nie będzie miał takich lizaków, jak wy. Prawdopodobnie też sami nigdy identycznych nie wykonacie. A smakować będą wybornie - mówi cukiernik.

Jeden lizak waży 10-20 dkg. Za dwa płacimy 50 koron, czyli 25 złotych. Czy zapłacilibyśmy tyle pieniędzy za lizaki w sklepie? Raczej nie. Ale te sami zrobiliśmy, więc smakowały znacznie lepiej i po prostu musieliśmy je mieć.

W Blåvand Bolcher można kupić ponad 50 rodzajów na miejscu produkowanych cukierków. O różnych smakach oraz w różnych kolorach i wzorach.

Takiej świecy nie ma nikt na świecie

[obrazek3] Takiej świecy, jaką sobie zrobimy w Blåvand Lys, nie będzie miał nikt na świecie. (fot. Norbert Ziętal)Kilka metrów dalej znajduje się Blåvand Lys, czyli mała wytwórnia świec. Idea podobna, jak w fabryczce cukierków.
Od przemiłej sprzedawczyni dostajemy grube knoty. Do naszej dyspozycji jest kilkanaście beczek z płynnymi woskiem w różnych kolorach.

- Wystarczy zamaczać knot, aby sformować świecę. Sami decydujecie jaką chcecie grubość, jaką długość, jaki kolor. Jeżeli chcecie wielokolorową, to na krótki czas zanurzcie swój wyrób w każde beczce - zachęca Ria.

Pół godziny i mamy ogromną święcę. Waży dwa kilogramy. Płacimy 300 koron i mamy pewność, że nikt na świecie nie ma takiej samej.

Fabryczka cukierków czy wytwórnia świec może się sprawdzić również w Podkarpackiem. Co jeszcze? W zakładach naszego zagłębia wikliniarskiego moglibyśmy, pod fachowym okiem instruktora, wykonywać nieskomplikowane plecionki. Poza tym lepić własnego pomysłu garnki i inne naczynia z gliny. Dawniej w naszym regionie było sporo hut szkła. Może warto powrócić do tej tradycji? A nasze jedzenie? W wielu gospodarstwach ekologicznych już dzisiaj możemy sami wyprodukować masło, ser itp.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24