Siatkarki Stali Mielec przegrywają u siebie z Aluprofem: foto

Stal potwierdziła opinię drużyny, która gra falami. Albo wszystko wychodzi, albo nic. To zdobywa punkty seriami to je traci. Tak było od początku. Bielszczanki uciekły na 12:6, by za chwilę Stal cieszyła się z kilku piłek z rzędu. Po bloku Doroty Pykosz i ataku Rity Liliom było 15:14 dla Stali. To był przed ostatni punkt mielczanek w secie.

Gospodynie nie radziły sobie w niektórych ustawieniach, szczególnie gdy pod siatką były bielskie "wieże". Aluprof w całym meczu zdobył 22 punkty blokiem.

Mecz pokazał, że w drzemią możliwości w rezerwowych zawodniczkach. Do zwycięstwa w II secie w znacznej mierze przyczyniła się Paulina Szpak. To po serii jej zagrywek Stal uciekła rywalkom na 21:17. Wtórowała jej Marzena Wilczyńska, która od II partii grała w szóstce. Po raz pierwszy zagrała w dłuższym wymiarze czasu i spisywała się bardzo dobrze. W całym meczu punktowała najlepiej. Zresztą trenerowi Grabowskiemu przybył kolejny problem, bo Sylwia Pycia ma problem z kolanem i wchodziła tylko na pojedyncze akcje.

Gdy w IV secie Wilczyńska szalała na siatce było już 13:8 i tie-break na wyciągnięcie ręki. Wystarczyła jedna reprymenda trenera Aluprofu Mariusza Wiktorowicza i jego zawodniczki poprawiły grę, a w szczególności uszczelniły blok. Za nieźle blokującą rzeszowiankę Gabrielę Wojtowicz weszła pochodząca z podłańcuckiej Krzemienicy Sylwia Pelc. Z 13:8 szybko zrobiło się 13:13. I gdy zablokowana została Rita Liliom przyjezdne uciekły na 18:15 i choć Adam Grabowski wziął czas niewiele już mógł zrobić.

Stal Mielec - BKS Bielsko-Biała 1:3 (16:25, 25:22, 18:25, 21:25)

Składy, wypowiedzi w poniedziałkowych Nowinach