Jacek Szczepaniak ciągle wierzy w utrzymanie Stali Rzeszów

Stal po cichu liczyła, że uniknie spadku w momencie, gdy kilku klubów nie będzie stać na grę w zreformowanej II lidze. Nadzieją był też brak licencji dla I-ligowców (Widzew Łódź) względnie wycofanie się z tej klasy jakichś drużyn (Kolejarz Stróże), co automatycznie windowałoby w górę II-ligowców. Klub z Brzeska utrzymał jednak wsparcie sponsorów, a w I lidze też nie widać wolnych miejsc. - Nie wiem, jakim cudem Widzew dostał licencję - zastanawia się Szczepaniak.

Stal też nie może liczyć na beniaminków. Nawet jeśli będą mieć problem z licencją czy budżetem, zaproszenia do II ligi nie otrzymają spadkowicze, ale zespoły, które przegrają decydujące mecze barażowe o awans do II ligi. Szanse Stali zmniejsza dodatkowo fakt, iż zajęła 11 miejsce, czyli w swej grupie jest trzecia w kolejce do uratowania statusu drugoligowca.

- Rzeczywiście szanse na uratowanie się przed spadkiem są coraz mniejsze, ale jeszcze są. Nie wiadomo co się będzie działo z zespołami z grupy zachodniej II ligi. Dochodzą mnie sygnały, że nie wszyscy, którzy się utrzymali, muszą wystartować w nowym sezonie na tym samym poziomie - zaznacza działacz Stali.
Na razie nie jest pewne, czy biało-niebieskich nadal będzie prowadził Andrzej Szymański.- Otrzymał ofertę, ale na razie ją rozważa - mówi Szczepaniak. Sami zawodnicy też się jeszcze do końca nie określili. Bardzo możliwe, że w przypadku gry w III lidze kilku bardziej doświadczonych piłkarzy odejdzie. Niekoniecznie musi to dotyczyć jednak Dominika Bednarczyka.

- Mam już swoje lata, zacząłem szkolić młodzież, mam też inne zajęcia. Granie dla samego grania, bez konkretnego celu nie bardzo mnie interesuje. Gdyby jednak trzon drużyny pozostał, byłaby szansa powalczyć o szybki powrót do drugiej ligi. W takim wypadku porozmawiałbym o przedłużeniu umowy - mówi stoper Stali.