W przedmeczowej zapowiedzi zastanawialiśmy się, czy Stal ustabilizuje formę, lub czy przed obstawieniem jej meczów nadal trzeba będzie wpierw udawać się do jasnowidza.
Po meczu z Odrą nadal nie uzyskaliśmy odpowiedzi na to pytanie, ale jedno wiemy na pewno: Zbigniew Smółka zbudował w Mielcu zespół prawdziwych walczaków, którzy nigdy się poddają. Oglądać taki zespół, nawet jak nie wygrywa, to czysta przyjemność.
Początek meczu wcale nie zapowiadał jednak takich emocji, jakich byliśmy świadkami w końcówce. Pierwszy kwadrans to typowe badanie się obu zespołów i sporo nudy, która wiała wprost z murawy boiska.
Na boisku dziać zaczęło się dopiero od 27.minuty i to w okolicznościach zdecydowanie niesprzyjających mielczanom. Po drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartce murawę musiał opuścić Leandro.
Do końca pierwszej połowy więcej z gry miała Odra, ale czujna obrona Stali nie dopuściła do straty bramki.
Prawdziwe emocje zaczęły się w drugiej połowie. W 65.minucie meczu, sędzia uznał, że Martin Dobrotka sfaulował Rafała Brusiłę, pociągając go za rękę i powodując tym samym upadek zawodnika Odry. Po chwili karnego na gola zamienił Szymon Skrzypczak.
Na trybunach rozpoczął się festiwal "pozdrowień" dla sędziego, który trwał aż do końcowego gwizdka. – Arbitrzy popełnili więcej błędów niż my. Zostaliśmy oszukani – powiedział zaraz po meczu pomocnik Stali Michał Janota.
Stal mimo osłabienia i straconej bramki, grała z pasją, nacierała, zostawiając przy tym dużo miejsca na swojej połowie. To udało się wykorzystać zawodnikom Odry, a w głównej roli ponownie wystąpił Szymon Skrzypczak. W 81. minucie z bliska dopełnił formalności po kontrze i świetnej akcji wprowadzonego z ławki Tomasa Mikinicza.
Wydawało się, że jest już po meczu. Na szczęście w odwrócenie wyniku wierzyło dziesięciu piłkarzy, którzy na sercu noszą herb Stali Mielec. Oni ruszyli do ataku, bo wiedzieli, że nie mają już nic do stracenia. - Od dziecka siedzę w piłce. Dziś widziałem niesamowite rzeczy - mówił na pomeczowej konferencji Zbigniew Smółka.
Rzeczywiście, w piątkowy późny wieczór na stadionie przy Solskiego 1 działy się rzeczy niesamowite. Stal, który od 27.minuty grała w "10", która na 6 minut przed końcem meczu przegrywała 0:2, nie straciła wiara i nacierała z pasją i energią. W 84.minucie sędzia podyktował rzut karny za faul na Maksie Banaszewskim. Do piłki podszedł Bartosz Nowak i pewnie pokonał bramkarza Odry.
Stadion zaczął kipieć od emocji. Zawodnicy Stali "poczuli krew" i zapominając o zmęczeniu i bólu spychali Odrę do rozpaczliwej, momentami obrony.
Stal dopięła swego w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Doprowadził Michał Janota. Piłkę przed polem karnym stracił Marcin Wodecki, a pomocnik Stali popisał się kapitalnym uderzeniem z dystansu. Po chwili sędzia odgwizdał koniec meczu.
- Wolicjonalność, zaangażowanie, serce zawodników… Walczyli na boisku z wieloma przeciwnościami, a odnieśli sukces, bo tak trzeba nazwać ten remis. Mimo że najbliższe spotkania zapowiadają się ciężko, jestem optymistą. Piłkarze pokazali to, co powtarzam – trzeba w nas cały czas wierzy - podsumował mecz trener Zbigniew Smółka.
ZAPIS RELACJI NA ŻYWO Z MECZU STAL MIELEC - ODRA OPOLE
ZOBACZ TAKŻE - STADION Bogdan Serwiński ze Swim Trim Rzeszów - Triathlon
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Szpak pokazał swojego towarzysza. Połączyła ich miłość od pierwszego wejrzenia
- Tomaszewska i Sikora spacerują z wózkiem. Wydało się, co ich łączy! [ZDJĘCIA]
- Urbańska obnaża się przed młodzieżą w sieci. Nie jesteście na to gotowi [ZDJĘCIA]
- Była naszą olimpijską królową. Dziś Otylię Jędrzejczak trudno rozpoznać [ZDJĘCIA]