Futsal. W derbowym pojedynku Heiro Rzeszów pokonało Stal Mielec 6:3 [ZDJĘCIA]

Heiro Rzeszów - Stal Mielec 6:3 (3:2)

Bramki: Fedan 4, 37, Krawczyk 7, Brocki 13, 37, Lutsiv 37- Wątróbski 9, J.Dopart 20, Krawczyk 28 (samobójcza).
Heiro: Piszczek - Łutsiw, Hady, Świst, Codello, Przybyło, Fedan, P. Krawczyk, Wdowik, Gruszka, Brocki, Depta. Trener Ernest Kiczek.
Stal: Nowak - T. Skowron Ż, Ł. Skowron, M. Dopart, Wątróbski, Bajorek, Tetlak, Dudek, J. Dopart. Trener Tomasz Skowron.
Sędziowali J. Gawle i P. Wałęga (Dębica). Widzów 300.

Podobnie jak w pierwszej rundzie, gdy rzeszowianie zwycięską bramkę strzelili w ostatniej sekundzie, i tym razem gospodarze długo bili głową w mur. Dlatego było sporo emocji. Dopiero po bramce Sebastiana Fedana na 4:3 worek z golami się otworzył i goście w ciągu 33 sekund dostali dwa kolejne ciosy.

Kapitalne zawody w bramce gości rozgrywał Kornel Nowak, który miał niewiele do powiedzenia przy straconych golach, a w kilku sytuacjach intuicyjnie odbijał piłkę. O jego kompetencjach przekonali się m.in. Sebastian Brocki, Paweł Hady czy Andrij Łutsiw. Natomiast po innym uderzeniu Sebastiana Brockiego futsa- lówka ostemplowała spojenie słupka z poprzeczką.

Po golu na 3:3 (Piotr Krawczyk został trafiony piłką po rogu) goście poczuli krew, a ponieważ w rzeszowskiej hali już zdarzało im się wygrywać, szukali swojej szansy. Miał taką m.in. Jakub Dopart, ale Rafał Piszczek też pokazał, że zna swój fach. Od 35. minuty goście grali, mając na koncie pięć fauli, a ponieważ każdy kolejny oznaczał przedłużony rzut karny, nieco poluzowali szyki obronne, co niedługo skończyło się stratą.

Stalowcy, choć wszyscy spisują ich na spadek, pokazali, że mogą jeszcze powalczyć o I ligę. Natomiast Heiro, myśląc o awansie, musi poprawić szczególnie grę obronną i wykorzystywanie bramkowych okazji.