Sokół Sokolniki zremisował z Błękitnymi Ropczyce

Sokół Sokolniki - Błękitni Ropczyce 0:0

Sokół: Ziółkowski - Tetlak, Rutyna, Tabaka, Nowak - Ziółek, Wąs, Zimoląg, Zaskalski - Szeser (79 Lubacz), Miazga. Trener Marcin Rękas.

Błękitni: Pociask - Waszczuk, Pokrywka, Ochał, Bonowicz (80 Zawiślak) - Kukla, Kozioł, Sulisz, Orzech - Szewczyk, Ł. Kosiba (65 Kot). Trener Rafał Ormiański.

Sędziował Strzępek (Rzeszów). Widzów 150.

Sokół wiosną to już zdecydowanie nie są chłopcy do bicia i trzeba się z nim liczyć. Mimo wszystko faworytem byli goście. - Widziałem zespół z Sokolnik w Pilźnie i tam zagrał po prostu słabo. Z nami to była już zupełnie inna drużyna. Wychodzi na to, że w tej lidze nie ma się co kierować obserwacjami przeciwnika, tylko grać swoje - mówił Rafał Ormiański, trener Błękitnych. - Byliśmy drużyną lepszą. Dzisiejszy mecz, a ten w Pilźnie to niebo, a ziemia - dodawał Bogusław Rękas, prezes Sokoła.

Miejscowi stworzyli sobie kilka okazji do zdobycia gola, ale precyzji zabrakło Marcinowi Szeserowi, a Bartłomiej Miazga w ostatniej chwili został zablokowany. Goście w zasadzie poważnie nie zagrozili bramce strzeżonej przez Kacpra Ziółkowskiego. - Szału z naszej strony nie było. Gospodarze zagrali ambitnie i bardziej zasłużyli na wygraną. Zamiast ułatwić sobie sytuację w tabeli, trochę sobie ją komplikujemy. Do następnego meczu musimy podejść z pełnym zaangażowaniem - podsumował Rafał Ormiański.