Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na bocznym torze: Królowa jest tylko jedna... Felieton Tomasza Ryznera

Tomasz Ryzner
Anna Sabat podczas mistrzostw Europy pokonała nie tylko rywalki, ale również własne słabości.
Anna Sabat podczas mistrzostw Europy pokonała nie tylko rywalki, ale również własne słabości. Paweł Relikowski
Ciekawie być kibicem piłki nożnej, ale wygodniej mieć w głowie coś więcej, niż tylko „kopaną”. Wtedy krótko po koszmarze Legii Warszawa z mistrzem Luksemburga można podleczyć skołatane nerwy i przekonać się, że Polak potrafi.

Mistrzostwa Europy w lekkiej atletyce na kilka chwil zjednoczyły w uniesieniu tak bardzo podzielony przecież naród znad Wisły. Ekstaz telewizyjnych sprawozdawców nic nie przebije, ale serce autentycznie rosło, gdy Justyna Święty zdobywała dwa złota. Dokonała tego w... 96 minut. Jak tu nie kochać i nie zachwycać się Królową Sportu.

Do Berlina spełniać marzenia pojechała też Anna Sabat. Pozbawiona centralnego wsparcia, szlifowała formę na wysłużonym tartanie Resovii i leśnych duktach koło Głogowa. Zajęła piąte miejsce na 800 metrów. Przed imprezą dziewczyna z Jeżowego taki wynik wzięłaby w ciemno. Po biegu pewnie naszła ją myśl. „A gdybym zaczęła finiszować ze 20 metrów wcześniej, to co wtedy”. Wtedy byłby szok, bo pewnie medal. A tak jest lekki niedosyt, ale i ogromny kop do dalszej harówki. Liczymy, że pójdzie za tym stypendium kadrowe, bo to obecne, w przeliczeniu na miesiąc, wynosi 250 złotych. Czy to wystarcza na bilet miesięczny z Jeżowego do Rzeszowa? Nie wiem. Wiem, że niejeden piłkarz Legii w miesiąc zarabia tysiąc razy więcej.

Jednak od “kopanej” nie uciekniesz. Wystartowała 3 liga, a tym samym rozpoczął się projekt firmy Fibrain, który ma zaprowadzić na piłkarskie salony Stal Rzeszów. Ekipa Janusza Niedźwiedzia jest w 90 procentach nowa, średnio zgrana, ale nie dała się zjeść tak groźnej w piłkarskim świecie presji. Gola strzelił stary stalowiec, trafił do siatki nowy, i 3 punkty zostały na Hetmańskiej. A propos presji. Między innymi jej trującym wpływem plamę Legii tłumaczył Aleksandar Vuković, coach „wojskowych”. W takich sytuacjach przypomina mi się często trener z Premier League. Nie pamiętam, kto to był, ale zapytany presję, odpowiedział mniej więcej tak. „Tak, czuję presję, bo mam w lodówce jogurt, któremu kończy się okres ważności i boję się, że nie zdążę go zjeść”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24