Sokół Łańcut gra o półfinał, ale pech go nie opuszcza

Przed świętami łańcucianie po niezwykle zaciętym boju wygrali u siebie 87:81, by dzień później rozgromić rywala 105:77. Poradzili sobie bez Macieja Klimy, który złapał kontuzję łydki. Fatum, które zawisło ostatnio nad naszym zespołem, nie chce jednak odpuścić. Na treningu kontuzji doznał Bartosz Czerwonka, bodaj ostatni zawodnik Sokoła, który w tym sezonie nie miał problemów ze zdrowiem.

- Bartek zahaczył o bark kolegi i nabawił się zwichnięcia palca wskazującego. Palec właściwie odwinął się na drugą stronę. W tej chwili zostaliśmy na rozegraniu tylko z Sebastianem Szymańskim - mówi Dariusz Kaszowski, który do końca rozgrywek nie skorzysta już z usług Marka Zywerta. Pierwszy playmaker Sokoła leczy uraz stawu skokowego.

Maciej Klima zaczyna trenować, ale jego występ stoi pod znakiem zapytania. - Nie chciałbym ryzykować zdrowiem zawodnika. Gdyby Maćkowi kontuzja odnowiła się po raz trzeci, oznaczałoby to dla niego koniec sezonu - dodał trener łańcucian.

W Pogoni też trwa wyścig z czasem, jeśli idzie o kontuzjowanych Grzegorza Mordzaka, Patryka Nowerskiego i Dawida Morawca. - W dniu meczu okaże się, kto wyjdzie na boisko - mówi Damian Wicher, dziennikarz Tygodnika Prudnickiego. - W tamtym sezonie w I rundzie w serii z Sokołem Pogoń doprowadziła do czwartego meczu. W nim najważniejsze punkty dla łańcucian zdobył Adrian Mroczek-Truskowski. Dziś gra u nas, choć ma chyba lekki dołek formy. Zobaczymy. Hala mieści tysiąc widzów. Jeśli się wypełni kibicami, może seria będzie dłuższa, niż rok temu.

Sokoły mają kontakt z szefostwem hotelu ulokowanym przy hali w Prudniku, ale wolałyby uniknąć konieczności nocowania w nim. - Chcemy wygrać w sobotę i mieć czas, na przygotowania do półfinału - dodał Kaszowski.