Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Małysz: Zaskoczę niejednego fana skoków

Tomasz Biliński
Adam Małysz: Założenie na Dakar jest takie jak przed rokiem, czyli chcemy być w pierwszej dziesiątce. Tylko bez przygód.
Adam Małysz: Założenie na Dakar jest takie jak przed rokiem, czyli chcemy być w pierwszej dziesiątce. Tylko bez przygód. Bartek Syta
O technicznych nowinkach i manipulacjach oraz kolejnym starcie w Dakarze opowiada Adam Małysz - rajdowiec... i komentator Eurosportu.

Pierwszy konkurs Pucharu Świata w Klingenthal nie obył się bez problemów z pogodą. Może lepiej byłoby zacząć sezon np. w Ameryce Północnej, gdzie już teraz są idealne warunki?

Z jednej strony - tak, ale z drugiej - większość państw, które startują, jest z Europy. Gdyby miały one zaczynać sezon od lotu na drugą stronę świata, żeby dwa razy skoczyć, to pewnie większość ekip by odpuściła. Takie sygnały były już kiedyś. Start na innym kontynencie nie wchodzi w grę.

Którzy z polskich skoczków zaskoczą nas w tym sezonie?

Na podstawie letniego okresu trudno ocenić, jak będzie zimą. Zwykle było tak, że jak ktoś w pierwszym przypadku skakał dobrze, to w drugim średnio; albo na odwrót. Ale od jakiegoś czasu są tacy, którzy potrafią utrzymać dobrą formę w obu porach. Duży wpływ mają kombinezony i sprzęt. Inaczej zachowują się pod wpływem różnej pogody. Jak ja skakałem, to latem mój strój był super, a zimą musiałem szukać innego, bo kompletnie się nie nadawał. Mimo wszystko Kamil Stoch jest w bardzo dobrej formie. W jego przypadku nic się nie zmieniło i nadal będzie naszym liderem. Równie fajnie prezentował się Maciek Kot. Dawid Kubacki skakał nieźle, choć nie tak dynamicznie, jak na początku Letniego Grand Prix. Pozostali skakali przyzwoicie, ale mieli wpadki. Na co ich stać w tym sezonie, pokażą dopiero po kilku konkursach. Ten w Klingenthal i za tydzień w Kuusamo są takimi na przetarcie. Wiele się po nich nie dowiemy, jeśli chodzi o to, kto w jakiej jest formie.

Kubacki poprzedni sezon skończył na 53. miejscu, Kot był 65. Latem i na treningach szło im bardzo dobrze. Wygląda na to, że przesunięcie ich do kadry B podziałało.

Ale ta degradacja jest tylko umowna. Ona nic nie znaczy. Był sezon, gdy Piotrek Żyła nie był ani w jednej, ani w drugiej kadrze. Po sezonie roszady muszą być. Dawid i Maciek ostatnio spisali się słabo, ale jeśli ten sezon będzie dla nich udany, to wrócą do A. Dużą rolę w odbudowaniu formy odegrała zmiana trenerska. Nie oznacza to, że Łukasz Kruczek jest złym szkoleniowcem. Czasem jest tak, że jeśli przez pewien czas przebywasz z jedną ekipą, to nie dostrzegasz błędów. Niby fajnie to wygląda, ale się nie leci. Brakuje bodźca. Daje go zmiana trenowania, co powoduje, że pojawia się iskierka dająca lepsze skoki. Poza tym z Maćkiem Kotem był taki problem, że za bardzo udzielał się medialnie, co powodowało konflikty. Zmienił to i powinien uwolnić talent, który już wiele lat temu widział w nim Hannu Lepistö.

Są zawodnicy, którzy wygrywają jeden lub dwa konkursy, jak Jan Ziobro, Krzysztof Biegun, a później nie potrafią do tego nawiązać. Dlaczego?

Trudne pytanie. Związane jest to z tym, że są zawodnicy bardzo utalentowani, którzy potrafią wykorzystać swój talent i wesprzeć go pracą, a są też tacy, którzy mają, powiedzmy, predyspozycje do tego, że sami sobie przeszkadzają.

Ma Pan na myśli psychikę?

W większości przypadków - tak. Od lat największe pretensje mam pod tym względem do Piotrka Żyły. To wielki talent, ale człowiek okropnie uparty. Wymyślił sobie swój sposób na skakanie i myśli, że jest dobry. To trochę mylące. OK, wychodzą mu pojedyncze skoki, ale pozycja, którą przyjmuje podczas najazdu, mu przeszkadza. Niestety, nie chce jej zmienić. Łukasz już machnął na to ręką. Przez wiele lat próbował zmienić Piotrka, ale nigdy dłużej nie udało się tego utrzymać. Wystarczyło, że raz czy dwa mu nie wyszło i Piotrek wracał do starego stylu.

Zmieniły się za to przepisy dotyczące kombinezonów, także sędziowie mają oceniać, czy skoczkowie przy nich nie kombinują.

Wcześniej robił to kontroler, od którego widzimisię wiele zależało. Natomiast maszyna, która jest od tego sezonu, mierzy kombinezony bardzo precyzyjnie. Miarka idzie od stóp w górę, aż poczuje opór. A co do sędziów, to słyszałem, że mają nawet zakazać zawodnikom klepania się po udach. Dojdzie do tego, że skoczek będzie się bał przeżegnać. Wiadomo, manipulacje są niedozwolone, ale to już bzdura, nie tędy droga. Inna sprawa, że niektóre drużyny przesadzają. Były czasy, gdy Austriacy byli w czołówce, bo krok mieli w kolanach. Od początku któregoś sezonu prosiłem producenta kombinezonów, żeby też mi taki zrobił. Odwlekał sprawę, nie ustąpiłem, w końcu dostałem go na loty w Kulm. Trochę się bałem, bo nie wiedziałem, co to będzie. Efekt był niesamowity. Tym bardziej naskoczni mamuciej. Miałem takie uczucie, jakby w locie ktoś złapał mnie za tyłek i chciał przerzucić mi go nad głową. Z jednej strony, to okropne uczucie, ale na tym polegają skoki, by biodro było jak najwyżej uniesione i powietrze mogło złapać cię z dołu. Byłem zszokowany, ile daje taka zmiana. Później władze FIS zaczęły zmieniać zasady, by rywalizacja była bardziej uczciwa. Dziś kombinezonom towarzyszy dyskusja, ale naprawdę mają one niewiarygodny wpływ na długość skoku. Łukasz Kruczek zwrócił na to uwagę podczas treningów. Gdy wiatr był z przodu, zawodnicy skakali z rozbiegu numer 13. Innego dnia wiało lekko z tyłu i musieli wydłużyć go do 17, a nawet 19, bo w przepisowych kombinezonach trudno daleko polecieć.

To oznacza koniec manipulacji?

Zawsze coś się znajdzie. Wydaje się to niemożliwe, ale jest wiele rzeczy, które można wykorzystać. Zespoły zatrudniają nawet ludzi do tego. Na przykład Austria ma od tego Andreasa Widhölzla. Ten krok w kolanach to on wymyślił. Kiedyś spiął sobie nogawki spinaczem i co konkurs zapinał go niżej, testując, na ile pozwolą sędziowie. Doszedł do tego, że na zeskoku nie mógł rozszerzyć kolan...

Polacy mają takiego fachowca?

Tak, to Zbyszek Klimowski [asystent Kruczka - red.]. Nie wiem, czy coś wymyślił, ale na pewno obserwował, czy ktoś przy czymś manipuluje. Ale czasem trudno to zauważyć. W przeszłości było mnóstwo rzeczy, o których dalej świat nie wie. Albo dowiadujemy się o nich dopiero po fakcie. Norwegowie mieli specjalne ubranie pod kombinezonem, które przy odpowiednim ruchu opuszczało krok kombinezonu. Później - idąc do kontroli - wystarczyło, że zawodnik machnął rękami do góry i strój wracał na swoje przepisowe miejsce.

Były skoczek Mirosław Graf (skakał w latach 70. i 80.) powiedział, że kiedyś podczas zawodów skoczkowie mieli pod kombinezonami na plecach poprzyklejane prezerwatywy.

Możliwe. W ogóle materiał wykorzystywany przy produkcji kombinezonów i prezerwatyw jest bardzo podobny. Różni się tym, że guma pod gąbką jest podziurkowana, żeby przepuszczać powietrze. A o tym, co było kiedyś, słyszałem różne historie. Niektórzy wkładali pod spód folię. Inni od środka mazali kombinezon klejem, który po wy-schnięciu nie przepuszczał powietrza. Był nawet zawodnik, który skakał w dwóch kombinezonach.

W tym sezonie będzie Pan komentował konkursy w Eurosporcie. Trudno było Pana do tego namówić?

Na pewno nie było łatwo (śmiech). Przede wszystkim przez czas, który w moim przypadku jest bardzo ograniczony. Ale kiedyś już się tego podjąłem i ponoć nieźle wyszło. Choć nie wiem, bo żadnego konkursu ze swoim komentarzem nie oglądałem. Nie lubię słuchać swojego głosu, chyba jak większość ludzi. Natomiast na skokach zjadłem zęby, wciąż współpracuję z naszą reprezentacją. Głównie z kadrą B prowadzoną przez Maćka Maciusiaka, z którym pracowałem w ostatnich latach mojej kariery, i kiedy mogę, jestem na skoczni. Mam więc wiele rzeczy do przekazania. Ze skokami narciarskimi jest tak, że jeszcze sporo nie zostało powiedziane, więc niejednego kibica zaskoczę.

A jeśli chodzi o rajdy, od maja Pana pilotem jest Xavier Panseri. Jak wyglądają pierwsze miesiące współpracy?

Proces docierania się trwa (śmiech). Wystartowaliśmy dotychczas w trzech rajdach. Raz z mniejszymi, innym razem z większymi problemami. Przełomowym punktem był Rajd Maroka (Małysz i Panseri zajęli w nim ósme miejsce - red.). Po dłuższym czasie ponownie wsiadłem do samochodu, pierwsze dwa odcinki były średnie, ale kolejne już coraz lepsze. Z Xavierem całkiem dobrze się dogadujemy. W aucie rozmawiamy po angielsku. Xavier umie mówić po polsku, ale woli nie ryzykować. Opowiadał mi, jak jechał kiedyś w jakimś rajdzie i mówił do kierowcy po polsku: „Dziewięćdziesiąt prawy... a nie, przepraszam, lewy!” (śmiech), Lepiej więc dla nas obu, żebyśmy w aucie komunikowali się po angielsku. Poza tym to nie przypadek, że rok temu z Krzyśkiem Hołowczycem zajęli trzecie miejsce.

Czemu zakończył Pan współpracę z Rafałem Martonem?

Długo byliśmy razem, ale każdy z nas ma własne cele i chce się rozwijać.

Ostatni Dakar zakończył Pan na drugim etapie po tym, jak spłonęło Panu auto. Jak będzie w najbliższej edycji?

Założenie jest takie jak przed rokiem, czyli chcemy być w pierwszej dziesiątce. Tylko - oczywiście - już bez takich przygód.

W najbliższej edycji Dakaru do rywalizacji dołączą m.in. Sebastien Loeb i Mikko Hirvonen. Obaj osiągali sukcesy w rajdach płaskich. Na Dakarze mogą namieszać?

Tak, tym bardziej że odpadło sporo odcinków na wydmach. Więcej będzie etapów szutrowych, które doskonale znają ze swojej konkurencji. W Maroku po raz pierwszy w terenówkach startował Loeb i widać było, że brakuje mu doświadczenia. Podczas testów zakopał się na wydmach. I to samochodem typu buggy, bardzo trudno nim się odkopać, bo ma napęd na tył.

Jeśli chodzi o Hirvonena, to w Hiszpanii i Maroku były odcinki, które przejeżdżał szybko, i takie, które zdecydowanie mu nie wyszły. Rozmawiałem z nim, mówił, że najwięcej problemów sprawiają mu przejazdy po dziurach. Jak są takie z oznaczeniem trzech wy-krzykników, to wie, że musi zwolnić prawie do zera. Te z „jedynką” przechodzi gazem, ale te z „dwójką” są zdradliwe. Można przejechać je bez zdejmowania nogi z gazu, a innym razem łatwo wpaść w niezłe kłopoty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24