Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzymajcie za mnie kciuki

MARIAN STRUŚ
KATARZYNA WÓJCICKA-TRZEBUNIAUrodzona 1 stycznia 1980 r. w Sanoku. Reprezentantka Polski na zimowych igrzyskach olimpijskich Salt Lake City 2002; multimedalistka mistrzostw Polski. Kluby: Górnik Sanok, obecnie niestowarzyszona.
KATARZYNA WÓJCICKA-TRZEBUNIAUrodzona 1 stycznia 1980 r. w Sanoku. Reprezentantka Polski na zimowych igrzyskach olimpijskich Salt Lake City 2002; multimedalistka mistrzostw Polski. Kluby: Górnik Sanok, obecnie niestowarzyszona. MARIAN STRUŚ
KATARZYNA WÓJCICKA-TRZEBUNIA, niestowarzyszona dziś łyżwiarka szybka z Sanoka, na torze w rodzinnym mieście do bogatej kolekcji dorzuciła kolejny tytuł mistrzyni Polski w wieloboju sprinterskim. Rozmawiamy z nią niemal w przededniu wielobojowych mistrzostw Europy w Heerenveen.

- Słyszałem, że przyjechałaś do Sanoka głównie po to, by swym zwycięstwem "powiedzieć" miejscowym działaczom: widzieliście, co straciliście?

- Nic podobnego. Nie mam zamiaru nikomu grać na nosie. Jeśli już coś chciałam udowodnić, to tylko to, że stać mnie jeszcze na wiele.

- A w łyżwiarskich kręgach mówiono po kątach, że to już koniec Twoich możliwości...

- Dochodziły do mnie opinie, że jestem już za stara, aby robić postępy, aby we mnie inwestować. Wkurzało mnie to; mam 23 lata. W Sanoku, na zaśnieżonym lodzie i przy padającym śniegu, pobiłam trzy rekordy toru. Myślę, że niektórym ludziom bardzo nie w smak, że wróciłam do formy.

- Wśród działaczy Górnika nie brak opinii, że zgoda na Twoje odejście z klubu dobrze Ci zrobiła...

- W tym stwierdzeniu brak logiki. Przecież ja od kilku lat nie ścigam się już w Polsce, lecz w Europie, i mnie potrzebny był klub, który mi stworzy warunki do tego, aby zajmować coraz wyższe miejsca w światowej czołówce. Górnik nie jest takim klubem, stąd rozstanie. Poza tym od wielu lat klub nie zajmował się moim szkoleniem. Szkoliłam się w kadrze, u jej szkoleniowców.

- Jednak znalazłaś się poza kadrą. Jak to przeżyłaś?

- Nie powiem, że obojętnie. Byłam o krok od decyzji o rezygnacji z wyczynowego sportu. Nakłaniał mnie do niej mój mąż (zakopiańczyk Michał Trzebunia - przyp. red.), zrażony swoimi doświadczeniami. Wtedy na mojej drodze pojawił się trener Krzysztof Niedźwiedzki, który powiedział mi: "Nie rób tego. Szkoda. Spróbujemy razem". Ujął mnie, gdy codziennie o siódmej rano stawiał się na treningu; o dziewiątej musiałam meldować się w pracy.

- Będąc poza kadrą, koszty wyjazdów i zgrupowań musiałaś pewnie pokrywać sama?

- Owszem. I to było przykre. Zwłaszcza, że na sporcie nie dorobiłam się oszczędności. Jednak wynegocjowałam z Polskim Związkiem Łyżwiarstwa Szybkiego układ, że jeśli wypełnię bardzo wysokie minima, to powrócę do kadry, a związek zwróci mi poniesione koszty. To był czynnik mobilizujący mnie do wytężonej pracy.

- Poprzedni Twój trener kadry nie wypowiadał się zbyt pochlebnie o Twoim zaangażowaniu w treningi...

- To nie tak. Byłam wówczas w grupie z dwoma specjalistami od długich dystansów, Pawłem Zygmuntem i Witkiem Mazurem. Nie były to treningi dla mnie. Po pewnym czasie czułam się źle, co w pewnym stopniu przekładało się na moje podejście do pracy. Dziś wiem, że ta grupa nie była trafiona. Z trenerem Niedźwiedzkim wytyczyliśmy sobie cele i poprzez solidny trening staramy się je realizować. Już trochę się nam udało. Dzięki niezłym występom w Pucharze Świata, awansowałam do grupy A, zapewniając sobie udział w mistrzostwach świata na dystansach, które odbędą się w Korei.

- Wcześniej, w ten weekend, wystartujesz w mistrzostwach Europy w wieloboju. Z jakimi planami?

- Tego nie zdradzę. Powiem tylko, że bardzo chciałabym pokazać się w Europie.

- W rozmowie z Twoim trenerem przemknęła nazwa Hamar, a tam odbędą się mistrzostwa świata w wieloboju. Żeby tam pojechać, musiałabyś w mistrzostwach Europy znaleźć się w pierwszej dwunastce. Czy to nie jest właśnie Twój cel?

- Sprytnie mnie Pan podszedł, więc muszę przytaknąć. Ale nie jest to plan maximum. Trzymajcie za mnie kciuki, a ja postaram się o jak najlepszy występ w Heerenveen.

- Gdyby ktoś chciał sponsorować olimpijkę, uczestniczkę mistrzostw Europy i świata, zawodów Pucharu Świata, najszybszą łyżwiarkę w Polsce na wszystkich dystansach - z jakim musiałby się liczyć kosztem?

- Przed mistrzostwami Europy, czy po?...

- Powiedzmy, że przed.

- Myślę, że około 40-50 tysięcy złotych rocznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24