MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sokół Łańcut bez awansu do ekstraklasy

tor
Maciej Klima napsuł wczoraj dużo krwi Tomaszowi Wojdyle, jednak Sportino po ostatniej syrenie mogło fetować awans do koszykarskiej elity.
Maciej Klima napsuł wczoraj dużo krwi Tomaszowi Wojdyle, jednak Sportino po ostatniej syrenie mogło fetować awans do koszykarskiej elity. TADEUSZ POŹNIAK
Brak Marcina Salamonika podciął skrzydła Sokołowi i na historyczny awans do ekstraklasy Łańcut klub musi poczekać.

SPORTINO INOWROCŁAW - SOKÓL ŁAŃCUT 68:53 (18:21, 9:11, 27:12, 16:9) i 66:54 (24:9, 15:15, 16:14, 11:17)

Stan rywalizacji 3:1 dla Sportino i jego awans do ekstraklasy
SPORTINO: Żytko 16 (1x3, 7 zb.) i 15 (3x3), Mordzak 13 (3x3, 5 as.) i 1, Lofton 12 (2x3) i 11 (1x3), Kułyk 7 i 12 (4x3), Gabiński 7 i 7, Majchrzak 5 (1x3) i 3 (1x3), Nowak 3 i 3, Wojdyła 3 i 11, Robak 2 i 3, Świderski 0 i 0, Wierzbicki 0 i 0.
SOKÓŁ: Pacocha 13 (1x3) i 6, Klima 11 (8 zb.) i 2, Ożóg 9 i 8, Chromicz 7 (1x3, 8 zb., 3 as., 3 prz.) i 14 (2x3), Koszuta 5 i 0, Mroczek-Truskowski 3 (1x3) i 11 (2x3), Krupa 3 (1x3, 4 as.) i 4, Dudzik 2 i 5 (1x3), Podolec 0 i 4, Szurlej 0 i 0.
WIDZÓW 1800 i 2000.

Dyrektor na czele kibiców

Dyrektor na czele kibiców

W obu meczach w Inowrocławiu Sokoły wspierała 30-osobowa grupa uczniów z I LO w Łańcucie. Na jej czele stał dyrektor Szura, który wyjazd zorganizował i kierował dopingiem w meczach.

Goście dobrze weszli w mecz, potrafili wygrać I kwartę i uwierzyli w swe siły.

- Dobrze szło Maćkowi Klimie, zmuszał Wojdyłę na faulowania, przez co ten szybko musiał siąść na ławce - mówi Dariusz Kaszowski, coach łańcucian.

W II kwarcie koszykarzom po obu stronach rozregulowały się celowniki, ale Sokoły znów kolejny skończyły "ćwiartkę" na plusie. Po 20 minutach gospodarze przegrywali 27:32, jednak w przerwie lepiej się skoncentrowali. Efekt? Początek III odsłony Sportino wygrało 8:0 i wyszło na prowadzenie. - Przeciwnikowi otworzyła się w tej części trójka - pięć razy tak trafili.

- My pudłowaliśmy, nie trafiliśmy sześciu osobistych i wynik zaczął uciekać -podkreślał Kaszowski. Inowrocławianie prowadzili po dwóch kwadransach 54:44.
Ciężko na wyjeździe, przy mocnym rywalu odrobić taki dystans, ale goście nie poddawali się. W 35. minucie straty były do odrobienia - Sportino wygrywało 56:51.

W tym momencie nasz team znów złapał zadyszkę w ataku, w czterech akcjach piłka cztery razy trafiała w ręce miejscowych, którzy skrzętnie z tego korzystali. - Szkoda, mecz był do wygrania. Poradziliśmy sobie na deskach (35 do 30 dla Sokoła w zbiórkach - przyp. red.). Sportino nie pokazało cudów, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Oddaliśmy kilka piłek za darmo, nie trafialiśmy trójek i o zwycięstwie trzeba było zapomnieć.

Wczoraj emocji było niewiele, bo Sokoły w otwierającej kwarcie "zostały w blokach". Sportino prowadziło od początku i w 10 minut wypracowało 15 "oczek" zaliczki. - Źle zaczęliśmy, a im wychodziło wszystko, rzuty po naciskiem, przymiarki z 8 metrów - mówił trener z Łańcuta. W następnych kwartach Sokół próbował ratować skórę, ale jedyne, co zdziałał to, zmniejszenie strat do 8 punktów. - Brak Marcina okazał się zbyt dużą stratą. Ale muszę podziękować wszystkim chłopakom. Grali ambitnie, walczyli przez cały sezon i sprawili, że koszykówka jest coraz bardziej popularna w naszym mieście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24