MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rzeszowianka pobiegnie w maratonie w Nowym Jorku

Marek Bluj
Radość Katarzyny Jakubowicz z pierwszego medalu.
Radość Katarzyny Jakubowicz z pierwszego medalu. archiwum
Każdy maratończyk marzy o starcie w maratonie w Nowym Jorku. W tym roku w tej prestiżowej imprezie pobiegnie rzeszowianka Katarzyna Jakubowicz, dyrektor personalny w firmie UTC CCS Manufacturing Polska w Ropczycach.

- Katarzyna, congratulations! - Na taką wiadomość czekałam niecierpliwie kilka miesięcy. Przyszła 25 kwietnia.

Sprawdziłam konto. Brakowało na nim 400 dolarów. Po raz pierwszy w życiu cieszyłam się, że moja karta została obciążona.

To był drugi dowód na to, że zostałam wylosowana do startu w 43. Maratonie w Nowym Jorku, który w tym roku odbędzie się 4 listopada. Jadę tam!

Ta to ma szczęście...

MARATON W NOWYM JORKU

to jedna z pięciu największych imprez tego typu. Pozostałe cztery to maratony w: Berlinie, Londynie, Bostonie i Paryżu. Wszystko jest tu doskonale zorganizowane i zaplanowane. Podczas biegu, którego trasa prowadzi przez 5 najważniejszych dzielnic miasta, na ulice wychodzi około dwóch milionów osób z flagami i plakatami. Wspierają maratończyków częstują jedzeniem i rozdają wodę. Meta znajduje się w Central Parku. Maraton przebiega również przez Greenpoint czyli Polską strefę Nowego Jorku.

Pierwszy maraton w Nowym Jorku odbył się w 1970 roku. Od tamtej pory stał się jednym z największym maratonów na świecie. Organizowany jest przez New York Road Runners, prężnie działający klub biegowy.

Maraton odbywa się w pierwszą niedzielę listopada i przyciąga profesjonalnych zawodników i amatorów z całego świata. Co roku setki tysięcy biegaczy z całego świata starają się stanąć na starcie tego maratonu.

Wysyłają zgłoszenia, czekają. Udaje się to tylko części z nich. Liczba pakietów startowych ograniczona jest do około 45 tysięcy. Rzeszowianka miała szczęście za pierwszym podejściem. Niesamowite, ale prawdziwe.

Tak to się zaczęło

- Pewnego wieczora, siedząc na kanapie przed telewizorem, stwierdziłam, że tak dalej po czterdziestce, żyć nie można. Trzeba koniecznie coś zmienić. Doszłam do wniosku, że muszę wrócić do sportu - wspomina pani Katarzyna.

- Może powrót to za duże słowo, bo podczas studiów grałam w koszykówkę w AZS-ie przy Akademii Rolniczej w Rzeszowie, pod okiem trenera Andrzeja Proboli, uczestniczyłam nawet w akademickich mistrzostwach Polski. Ale moimi ulubionymi dyscyplinami były squash, tenis, ogromnie lubię jazdę konną. Doszłam do wniosku, że taką dyscypliną, którą można uprawiać w każdym wieku jest bieganie.

Za pierwszym razem udało się jej przebiec nad Wisłokiem 10 kilometrów. To był jej pierwszy sukces. Ponieważ sprawiło jej to przyjemność, pobiegła drugi, potem, trzeci i czwarty raz. Bieganie weszło jej w krew, zaczęło być jej pasją.

- Od tamtej pory minęło cztery lata. Biegam codziennie, tylko dwa dni w tygodniu mam wolne od treningu. Postanowiłam pójść na całość. Zaczęłam uczestniczyć w zawodach. W marcu wystartowałam w półmaratonie warszawskim. Osiągnęłam czas - 1:57:32. W swoje kategorii K-45, byłam 29. Doszłam do wniosku, że chyba nieźle, jak na początek... - uśmiecha się biegaczka-amatorka. - Wcześniej jednak musiałam dojrzeć psychicznie do takiego biegania.

Z wysokiego "C"

- Pomyślałam sobie, że nie ma co się oglądać za siebie, czekać nie wiadomo na co. Trzeba biegać maratony. Postanowiłam, że dobrze byłoby zacząć z wysokiego "C". No to niech będzie Nowy Jork. Złożyłam "papiery" na loterię. Wygrałam - cieszy się sportsmenka.

Do uczestnictwa w nowojorskim maratonie trzeba się zapisać dziewięć miesięcy przed imprezą, ale i tak nie ma pewności startu. Zawodnicy, którzy mają czasy dwóch godzin z minutami nie mają problemów z dostaniem się na listę startową. Amatorzy mający wyniki w granicach trzech, czterech godzin, jak Katarzyna Jakubowicz, są losowani.

- Dzień przed losowaniem spotkałam Roberta Koraba, maratończyka z Rzeszowa. Przyznałam się, że wysłałam zgłoszenie do Nowego Jorku. Powiedział: "tylko zapomnij, że zostaniesz wylosowana. Znam osoby, które po kilkanaście razy wysyłali zgłoszenia i nie udało im się załapać na listę" - wspomina radosny dzień dyrektor Jakubowicz.

- 25 kwietnia, tę datę zapamiętam na długo, bo w tym dniu było rozwiązanie loterii, ogłoszenie nazwisk. Patrzę i oczom nie wierzę "Katarzyna congratulations". Ogromnie się ucieszyłam, ale powiedziałam sobie "Kaśka spokojnie", gdzieś w tekście może znajdować się gwiazdka, a pod spodem małymi literami tekst, że "jest im przykro, itp, itd".

- Zapamiętałam, jak kolega radził mi kiedyś, żeby sprawdzić swoją kartę kredytową, bo jak zostanę wylosowana, to mi ściągną z konta 400 dolarów, bo taka jest mniej więcej opłata za start w Nowym Jorku. Sprawdziłam szybko. Pierwszy raz w życiu się ucieszyłam, że moja karta debetowa została obciążona. Nie sposób opisać, tego jak się ogromnie ucieszyłam - dodaje jedna z 45 tysięcy uczestników listopadowej imprezy.

Nie zawiodę

- Świadomość znalezienia się w tak znakomitym maratonie, wśród takiej rzeszy ludzi, już podnosi mi adrenalinę. Będę jedną z kilkudziesięciu rodaków, będę reprezentowała Polskę, Rzeszów. Nie znam nikogo z Polski, nikogo do tej pory nie namierzyłam, kto wystartuje 4 listopada. Wiem, że jest wielu Polaków z USA. Tym bardziej nie mogę zawieść. Jestem strasznie dumna. Już szykuję koszulkę z orzełkiem, na której na pewno będzie napis Polska - mówi nam sportsmenka. Robię wszystko, aby jak najlepiej przygotować się do maratonu.

- Mam trenerkę Anię Pietrasz, z którą mocno ćwiczymy na siłowni, na rowerze, na basenie oraz oczywiście na trasie, są ogólnorozwojowe ćwiczenia i constans bieg, aby wzmocnić organizm. Trzeba słuchać swojego ciała. Nie można stanąć na starcie bez świetnego przygotowania - podkreśla Jakubowicz.

- Czytałam opinie wielu maratończyków, którzy uczestniczyli w wielu światowych imprezach. Podkreślają, że aby poczuć smak prawdziwego maratonu, trzeba wystartować w Nowym Jorku. To jeden z maratonów znajdujących się w koronie tej konkurencji. Jak zdobędę Nowy Jork, to w przyszłym roku pobiegnę w Chicago - obiecuje sobie nasza rozmówczyni.

Katarzyna Jakubowicz ma już wykupiony bilet do Nowego Jorku w obie strony. - Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że mam rodzinę w Nowym Jorku, więc nie muszę się o nic martwić. Będę miała gdzie mieszkać. Na mecie na pewno będą na mnie czekać znajomi - zapewnia.

Smak i siła adrenaliny

Katarzyna Jakubowicz jest typową biznes woman. Funkcja dyrektora personalnego w poważnej, zagranicznej firmie pochłania wiele czasu i sił. Jak ona to robi, że ma na to wszystko czas i ochotę?

- Jak się czegoś chce, to naprawdę można to osiągnąć. Jest to kwestia organizacji czasu, wyznaczenia sobie priorytetów. Znalezienie przedziału między pracą i życiem prywatnym wbrew pozorom nie jest trudne. Trzeba znaleźć czas i na biznes i na pracę. Trenuję popołudniami i wieczorami, codziennie poświęcam na bieganie około dwóch godzin, w sobotę nawet cztery godziny - odpowiada.

- Adrenalina, którą wyzwala uprawianie sportu powoduje, że każdy zwyczajny niby dzień inaczej wygląda. Inaczej się go zaczyna i inaczej kończy. Poza tym sport wzmacnia nasze siły witalne. Inaczej się patrzy na porażki, które muszą być, gdy czuje się smak zwycięstwa. Dla mnie słowo zwycięstwo w Nowym Jorku oznacza przebiegnięcie tego maratonu. Moja świadomość jest tak mocna, że nie pozwoli mi na zejście z trasy. Muszę dać radę - kończy z optymizmem Katarzyna Jakubowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24