Do zdarzenia doszło w Rączynie w powiecie Przeworskim. W ataku wilczura ucierpiały jego dwie córki i żona. Ojca agresywna bestia nie atakowała.
Ośmioletni owczarek całe swoje życie spędził na uwięzi. We wtorek po południu zerwał się z łańcucha i wydostał z kojca. Niedługo potem zaatakował. Pierwszą ofiarą była Aneta, 19-latka która przyszła powiedzieć właścicielom wilczura, że pies wyrwał się z uwięzi.
Na nic nie reagował, tylko gryzł
Rozwścieczony owczarek rzucił się na Anetę, gdy wychodziła z Marią Pilch, właścicielką psa z domu.
- Krzyczałam zostaw. Nie reagował. Przewrócił nas. Zasłaniałam głowę i szyję dziewczyny - opowiada roztrzęsiona właścicielka owczarka. - Gospodyni ratowała. Pies żarł - wspomina ojciec Anety, który psa odgonił.
Zaatakował swego opiekuna
[obrazek2] Gdybym nie pobiegł na pomoc, to córkę by zagryzł - mówi Eugeniusz Zięba pokazując poszarpane przez psa spodenki i bluzkę dziewczyny poplamione zaschniętą krwią. (fot. Fot. Roman Kijanka)Za chwilę ofiarą rozszalałego owczarka padła Marta, 29-letnia siostra Anety. Próbował jej pomóc Andrzej, syn właściciela psa. Wilczur pogryzł go w rękę.
- Biegłam na ratunek i wtedy pies skoczył na mnie - opowiada matka zaatakowanych córek pokazując ranę na posiniaczonej ręce.
Psa poskromił właściciel.
- Gdy zobaczył męża, to zwinął się w kłębek i bez kłopotów dał się zaprowadzić do kojca - mówi właścicielka psa.
Pogryzione kobiety trafiły do szpitala w Przeworsku. Rany 22-letniego syna właścicielki psa i matki zaatakowanych dziewczyn okazały się niegroźne. Aneta i Marta zostały zwolnione po opatrzeniu ran i założeniu szwów. Na zmianę opatrunków dojeżdżają do szpitala.
Właścicielka wilczura zapowiada, że zwróci wszystkie koszty związane z leczeniem. - Będę prosić o uśpienie psa. Boję się go. Nie chce już żadnego - mówi.
Policja sprawdza okoliczności tragicznego zdarzenia. Chodzi o stwierdzenie, czy doszło nieumyślnego, ale bezpośredniego narażenia zdrowia życia i ludzi. Jeśli okaże się, że właściciele nie zabezpieczyli odpowiednio zwierzęcia przed kontaktem z obcymi mogą zostać ukarani. Grozi za to nawet do roku więzienia.
- Pies miał mały kontakt z ludźmi. Siedząc samotnie nie miał okazji przystosować się do życia w grupie. Nie wiedział, co jest dobre, a co złe. Owczarki bronią swojego terytorium. U niego pojawiła się nadmierna agresja w obronie swego terenu. Jej ofiarą padły osoby, które w normalnych warunkach pies potraktowałby całkiem inaczej - wyjaśnia Radosław Fedaczyński, lekarz weterynarii z lecznicy Ada w Przemyślu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?