Rowerzystów jest coraz więcej, rośnie też liczba wypadków. Czy warto wykupić polisę OC?

Liczba rowerów na naszych drogach rośnie bardzo szybko. Coraz więcej osób nie chcąc stać w korkach, w trosce o swój czas, ale także środowisko naturalne przesiada się z samochodów na dwa kółka.

- To stały trend, który obserwujemy od kilku lat. Szacujemy, że aktualnie w sezonie letnim po ulicach Rzeszowa porusza się nawet 12-13 tysięcy rowerzystów. Ta liczba rośnie co roku o około 10 procent

– wylicza Daniel Kunysz, miejski radny Rozwoju Rzeszowa, aktywista rowerowy.

Niestety rosnąca liczba rowerzystów to także coraz więcej wypadków z ich udziałem. Z danych Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie wynika, że w 2018 roku Podkarpaciu doszło do 235 wypadków z udziałem rowerzystów. Rannych zostało w nich 229 osób, a 12 zginęło. W tym roku, od początku stycznia do 15 lipca wypadków było już 83, zginęło w nich 13 osób, a rannych zostało 70. Analogiczny okres 2019 roku to 108 wypadków z 10 ofiarami śmiertelnymi i 91 rannymi. A cały 2019 rok to 244 wypadki, 210 rannych i 23 zabitych. Kom. Paweł Grześ z Wydziału Ruchu Drogowego KWP zwraca uwagę, że wiele wypadków jest wynikiem beztroski cyklistów. Największym problemem jest bezmyślna jazda, na przemian po chodnikach i jezdni.

- Kierowca w takiej sytuacji może czuć się zdezorientowany. Jedzie za rowerem, który wykonuje różne manewry bez ich sygnalizowania. Na przykład dojeżdżając do przejścia, nagle skręca na pasy, zajeżdżając drogę samochodowi. Niestety, ale rowerzyści zapominają o podstawowych zasadach dotyczących sygnalizacji zmiany kierunku jazdy, czy udzielania pierwszeństwa przejazdu – mówi komisarz Grześ.

Z obserwacji policjantów wynika, że wielu rowerzystów nie wystawia ręki, aby zasygnalizować zamiar skrętu. Nagminnie przejeżdżają przez przejścia dla pieszych i jeżdżą po chodnikach, gdzie są zagrożeniem dla ludzi. W sezonie letnim policjanci regularnie interweniują na miejscu wypadków, w których potrąceni piesi wymagają pomocy medycznej. Wypadki zdarzają się też na ścieżkach rowerowych.

- Niestety, ale wiele osób jeździ nimi pod prąd. A przypominam, że dużo ścieżek to drogi jednokierunkowe. Najczęściej jest tak, że prowadzą w tym samym kierunku, w którym biegnąca obok jezdnia. Fatalne skutki ma także jazda po zmroku bez oświetlenia, szczególnie w miejscach, gdzie obok drogi nie ma latarni

– dodaje Daniel Kunysz.

Zderzenia rowerzystów z innymi jednośladami, albo co gorsza z samochodem są bardzo groźne w skutkach. Jako że jazda w kasku nie jest obowiązkowa, często kończą się bolesnymi i groźnymi dla człowieka urazami głowy i twarzy. Bardzo poważne skutki mają także potracenia pieszych przez rowerzystów. Dlatego policja apeluje, aby przestrzegać przepisów i chociaż nie nakazują tego przepisy, zawsze jeździć w kasku. Coraz bardziej popularnym rozwiązaniem jest także ubezpieczenie rowerzysty. Chociaż nie jest to obowiązkowe, jak w przypadku kierowców, warto wykupić przynajmniej polisę OC.

- W takiej sytuacji to ubezpieczyciel przejmuje odpowiedzialność za szkody wyrządzone człowiekowi przez rowerzystę w razie wypadku z jego winy. A bez takiej polisy, sprawca musi się liczyć z procesem cywilnym, w którym sąd może mu nakazać wypłatę odszkodowania z własnej kieszeni. Biorąc pod uwagę, że koszty leczenia są bardzo wysokie, a wartość samochodów poruszających się po naszych drogach coraz wyższa, lepiej zapłacić za polisę około 100-150 zł rocznie, niż narażać się na straty sięgające nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych – sugeruje w sieci jeden z ubezpieczycieli.

Zobacz też: W Gdańsku powstało rondo z pasem dla rowerów. "To sprawdzone rozwiązanie. Poprawi bezpieczeństwo"