Magdalena i Marcelina mają po 6 lat. Mieszkają razem z mamą Weroniką i tatą Grzegorzem w dwupokojowym mieszkaniu przy Szkole Podstawowej w Niewodnej.
W czwartek przed południem, kiedy je odwiedziliśmy, miały właśnie zajęcia z terapeutką. Mieszkanie, które zajmuje rodzina, przydzieliła im gmina Wiśniowa, gdy się okazało, że dziewczynki są chore.
- Po ślubie zamieszkaliśmy u rodziców, urodziły się dziewczynki, szczęścia było co niemiara - mówi pani Weronika. - Z początku nic nie wskazywało na to, że coś jest nie tak. Zaczęłam się niepokoić, gdy miały prawie po trzy latka i bardzo mało mówiły. Lekarze pocieszali mnie jednak, że bliźniaki tak mają. Potem okazało się, że córki są chore, mają autyzm.
Zdiagnozowane zostały w 2014 roku. Dla rodziców to był szok. Lekarze orzekli, że ze względu na występujące u dziewczynek deficyty rozwojowe, wymagają one systematycznej terapii logopedycznej, pedagogicznej, psychologicznej oraz opieki lekarz psychiatry i neurologa.
- Nie za wiele wiedzieliśmy o tej chorobie - mówią rodzice. - Dzisiaj już wiemy, że jest nieuleczalna, że musimy z nią żyć.
W mieszkaniu jest wilgoć
Ponieważ dziewczynki musiały być rehabilitowane, zaczęły się problemy, bo dom, w którym mieszkali, nie miał drogi dojazdowej. Trzeba było szukać innego lokum.
- Zwróciliśmy się o pomoc do władz gminy Wiśniowa i dostaliśmy to mieszkanie. Możemy w nim zostać do marca 2019 roku. Co będzie dalej, nie wiemy - dodaje pan Grzegorz. - Mieszkanie nie jest duże, ale jakoś dajemy sobie radę. Najgorsze jest to, że jest zawilgocone, córki przez to często chorują. Zdajemy sobie sprawę z tego, że będą pod naszą opieką przez całe życie, nie są zdolne do samodzielnego funkcjonowania, dlatego musimy zapewnić im normalne warunki i poczucie bezpieczeństwa. To dla autystycznych dzieci jest bardzo ważne. Marzy nam się własne lokum. Ale nie jesteśmy w stanie sami uzbierać pieniędzy na mieszkanie czy dom. Nie mamy nie wiadomo jakich wymagań.
Władze gminy Wiśniowa zapewniają, że nie zostawią państwa Borutów bez pomocy.
Potrzebują własnego lokum
Dziewczynki chodzą do Zespołu Szkół Specjalnych we Frysztaku. Zawozi je tam tata.
- To bardzo dobra szkoła, jesteśmy z niej zadowoleni, dziewczynki dobrze się tam czują, do domu przychodzi także rehabilitantka, pracuje z córkami - tłumaczy pani Weronika. - Dlatego chcielibyśmy znaleźć jakiś dom czy mieszkanie do remontu na terenie gminy Wiśniowa. Lokum nie musi być duże, może być to drewniany dom. My nie potrzebujemy willi z basenem, potrzebujemy tylko własnego kąta.
Pan Grzegorz nie ma stałego zatrudnienia, pani Weronika też nie pracuje, bo dziewczynki wymagają całodobowej opieki. - W sezonie budowlanym mam pracę, ale teraz niestety nie. Łatwo nie jest, dlatego zgłosiliśmy się do fundacji, która zajmuje się dziećmi autystycznymi - mówi pan Grzegorz. - Zgodzili się nam pomóc, objęli córki opieką, założyli dla nas specjalne konto, na które można wpłacać datki. Opiekuje się nami też ojciec Tomasz z rzeszowskiej parafii pijarów.
Każdy może tej rodzinie pomóc
Rodzinę pomocą objęła Fundacja Oświatowa im. Stanisława Konarskiego z Krakowa. Zbiera pieniądze na dom dla Borutów. Każdy może tę inicjatywę wesprzeć. Pieniądze można wpłacać na konto fundacji: 56 1600 1013 1846 6783 0000 0004, z dopiskiem tytuł przelewu: Darowizna na dom dla Weroniki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Izabela Trojanowska wywraca oczami na pytanie o wiek. Słusznie się oburzyła?
- Maciej Zakościelny przyznał się do uzależnienia. Wyznał wszystko przed kamerą
- Miliarder Omeny Mensah przebrał się za mandarynkę! Projektant gwiazd ocenia [ZDJĘCIA]
- Słowa Justyny Kowalczyk rok po śmierci męża. Zdradziła, jak wygląda jej życie