Włochy - Polska 2:0 (1:0)
Pierwsze spotkanie juniorskich mistrzostw Europy do lat 17 Polacy rozpoczęli bardzo nie śmiało. Na dobrą sprawę w pierwszych minutach to Włosi narzucili swoje tempo gry. Nie pozwolili na nic szczególnego Biało-Czerwonym. Do pierwszej interwencji został zmuszony bramkarz - Mateusz Pruchniewski. Golkiper świetnie wyczuł próbę po krótkim słupku atakującego reprezentacji Italii. Parę minut później jednak młody bramkarz był bez absolutnych szans.
W 5. minucie Włosi rozegrali znakomitą akcję na połowie naszych piłkarzy. Zaszalał w głównej mierze Mattia Liberali, który podał jak na tacy znajdującemu się w polu karnym swojemu koledze o tym samym imieniu - Mosconiemu. Ten w zasadzie miał już prostą drogę do siatki Pruchniewskiego.
Musiał tylko dostawić stopę i tak właśnie zrobił. Italia szybko objęła prowadzenie w meczu otwarcia mistrzostw Europy do lat 17.
Później chwilowo to Biało-Czerwoni ruszyli do swoich poczynań ofensywnych. Najpierw dobrą okazję miał Igor Brzyski, który spróbował swojego szczęścia i pokusił się o strzał. Potem Jakub Adkonis postraszył włoskiego golkipera. Włosi również byli z kontrataku niezwykle groźni. Jedną dobrą interwencją popisał się obrońca Biało-Czerwonych - Kacper Potulski, który na wślizgu wyjaśnił dobrze zapowiadającą się sytuację. Przypomnijmy na turniejach juniorskich nie obowiązuje VAR.
Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy Oskar Pietuszewski popisał się znakomitym dośrodkowaniem, które przy odrobinie szczęścia mogło się skończyć nawet golem. Atakujący reprezentacji Polski popisał się - mówiąc żargonem ekstraklasowym - centro strzałem. Ostatecznie włoski bramkarz poradził sobie z jego próbą. W doliczonym czasie gry napastnik jeszcze otrzymał podanie z prawej strony, lecz trafił prosto w golkipera drużyny przeciwnej.
Reprezentacja Polski w drugiej połowie grała w przewadze. Czerwona kartka dla Włocha
W 52. minucie z boiska po nieprzepisowym faulu z boiska wyleciał Andrea Natali. Włoch wyciął na wślizgu znajdującego się reprezentanta Polski w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Decyzja sędziego głównego nie mogła być inna jak po prostu wyrzucenie defensora włoskiej drużyny z boiska.
Przewinienie miało miejsce na skraju pola karnego, więc nie było mowy o "jedenastce", a jedynie o stałym fragmencie gry. Choć z takiego miejsca można było zaskoczyć bramkarza. Ostatecznie Jakub Adkonis uderzył prosto w Alessandro Longoniego.
Kilka minut później to Włosi po wcześniejszych niewykorzystanych sytuacjach zadali kolejny cios. Tym razem młoda reprezentacja z Półwyspu Apenińskiego popisała się szybką kontrą i co najważniejsze skuteczną. Federico Coletta sfinalizował składną akcję "Azzurrich". Dostawił stopę i wbił piłkę do bramki strzeżonej przez Pruchniewskiego. Sytuacja Biało-Czerwonych była jeszcze trudniejsza w pierwszym meczu na mistrzostwach Europy.
Polacy podczas turnieju rozgrywanego na Cyprze rozegrają jeszcze dwa mecze w fazie grupowej. W piątek 24 maja zmierzą się ze Szwecją o godzinie 17:00, a trzy dni później ze Słowacją. Jeśli myślą o zachowaniu szans na wyjście z grupy - potrzebują w kolejnych meczach zapunktować, a najlepiej zgarnąć pełną pulę.
Najlepsze memy z Markiem Papszunem w roli głównej. Wrócił do Rakowa Częstochowa
Pierwszy trening kadry Michała Probierza przed EURO 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?