Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świńska grypa i wszystkie inne nasze zarazy. Co robimy źle w walce z groźnymi wirusami?

Andrzej Plęs
Od kilkunastu lat w naszej części Europy nie było epidemii wyrównawczej grypy, ale ona w końcu nadejdzie. Będzie gwałtowny wzrost zachorowań przez rok albo dwa, a przez następne kilkanaście lat będziemy mieć względny spokój.
Od kilkunastu lat w naszej części Europy nie było epidemii wyrównawczej grypy, ale ona w końcu nadejdzie. Będzie gwałtowny wzrost zachorowań przez rok albo dwa, a przez następne kilkanaście lat będziemy mieć względny spokój. Fot. 123rf
- Jeśli nie będziemy się szczepić, co roku zagrożenie będzie się pojawiać na nowo - ostrzega dr Janusz Kaliszczak, specjalista chorób zakaźnych i epidemiologii. I apeluje o zastrzyk rozsądku.

Ebola, SARS, MARS, grypy: ptasia, świńska, ludzka, teraz medialną karierę robi zika. Postęp cywilizacyjny pozbawił nas odporności, nie nadążamy za ewolucją wirusów czy jest jak było, tylko teraz dużo, może za dużo, o tym mówimy?
Nasza odporność jest inna niż ludzi z minionych generacji, którzy żyli „bliżej natury”, byli bardziej zahartowani niż my. Nie mieli takiego cieplarnianego wychowu. Owszem, doświadczali infekcji, przechodzili je, stawali się jeszcze bardziej odporni. A specyfiką naszych czasów jest to, że choroby zakaźne rozwlokły się po świecie z miejsc, w których zawsze te choroby bywały. Sami je sobie dowozimy. W ciągu doby można oblecieć świat, i z Dalekiego Wschodu czy Afryki przywieźć wszystko, co tam się pojawia. Wylęgarniami infekcji stały się statki, porty, lotniska. Poza tym teraz dużo pisze się i mówi o zagrożeniach epidemiologicznych, co stwarza wrażenie, że nieustannie zagrożeni jesteśmy jakimiś egzotycznymi wirusami. W latach 80. wiedzieliśmy, że pozamykano szkoły, że komunikację publiczną ograniczono, bo szaleje epidemia grypy, ale opinia publiczna nie dowiadywała się, jaka jest skala tego zjawiska. Lata później dowiedzieliśmy się, że było to na poziomie 4, 5 czy nawet 8 milionów zachorowań. W tej chwili przypadki zachorowań odwirusowych nagłaśniane są natychmiast, tym głośniej, kiedy kończą się śmiercią. I tu mam trochę żalu, bo energia i uwaga opinii społecznej idzie nie w profilaktykę, nie w apele, że trzeba się szczepić i hartować, tylko... mądry Polak po szkodzie. Grypa u wrót, wszyscy są przestraszeni, a można było temu zapobiec, choćby przez szczepienia. Zachodnie społeczeństwa szczepią się przeciwko grypie na poziomie 40-50 procent, a u nas to niespełna 4 procent. Wprawdzie na Ukrainie to ledwie 0,3 procent, ale to żadna dla nas pociecha, bo powinniśmy równać do lepszych.

Jako ludzkość od biedy poradziliśmy sobie z infekcjami odbakteryjnymi, ale nie panujemy nad wirusami. Dlaczego?

Jedne i drugie są problemem. Choroby bakteryjne opanowaliśmy antybiotykami, ale ich skuteczność przygasa, bo na własne życzenie wyhodowaliśmy sobie nowe szczepy. Sypiemy antybiotyki do pasz zwierząt hodowlanych, antybiotyki są w glebie, w ściekach, w wodzie; bakterie zaczynają ewoluować, żeby wymknąć się naszej ofensywie antybiotykowej. Z wirusami też sobie w pewnym stopniu poradziliśmy, bo nie ma w tej chwili takich infekcji, które nie-gdyś dziesiątkowały populację. Wirus czarnej ospy wyeliminowaliśmy szczepieniami. WZW typu B też mamy w ryzach dzięki szczepionkom niemowląt. Mamy gamę leków przeciwwirusowych, które potrafią wirusy zabijać albo stabilizować. Ale tylko niektóre. Jednak mamy takie bakterie i takie wirusy, które wymykają się farmakologii, mutują, są lekooporne i - jak wirus grypy - co roku robią nam kłopot. I jeśli nie będziemy się szczepić, zagrożenie będzie się co roku pojawiać na nowo. Są lata gorsze, taki jest cykl, i do takiego szczytu zachorowań pewnie się zbliżamy.

Lekarze taż hojnie obdarowują nas antybiotykami przy byle katarze. W ten sposób wymiatają nam z organizmów bakterie, sprzymierzeńców w walce z wirusami.

W ten sposób wyjaławiamy sobie organizm. Tym bardziej kiedy antybiotyk bierzemy przed dni pięć, a powinniśmy przez dziesięć. Dobrze jest pojawić się u lekarza rodzinnego trzy dni po pierwszej wizycie, żeby „pochwalić się” skutkami terapii i dać mu możliwość korekty, jeśli jest konieczna. On zna swojego pacjenta, będzie wiedział, jakie podjąć decyzje, bo każdy z nas choruje inaczej.

Antygrypowe BHP: myć ręce maksymalnie często, unikać skupisk ludzkich, ze szczególnym uwzględnieniem hipermarketów, i jeszcze kąpiel w przerębli...

...i nie leczyć się u „doktora Google”, bo opowiada takie bzdury, od których prostują się ostatnie włosy na głowie. Nie wiem, czy bardziej śmieszne czy przerażające. Do przerębli mogą wskakiwać ludzie zdrowi; nie ma dowodów na to, że taka forma hartowania organizmu jest skuteczna. Za to na pewno mogą sobie pozwolić na taką zabawę ludzie, którzy i tak już mają wysoką odporność na infekcje.

Nawołuje pan do szczepień, tymczasem po-wstają antyszczepieniowe ruchy społeczne. Jak pan chce przekonać „szczepienioopor- nych”?

Paradoks niewyobrażalny: ludzie przestają się bać chorób zakaźnych i strasznych powikłań po nich, a zaczęli bać się szczepień. Inna rzecz, że przypadki komplikacji po-szczepiennych są ochoczo nagłaśniane. Takie zdarzają się raz na kilka tysięcy szczepień i za sprawą błędu ludzkiego: albo szczepionka źle przechowywana, albo źle podana. Tu panuje ścisły reżim: szczepionka ma być przechowywana w temperaturze 4-8 stopni, nie może zamarzać, nie może się grzać, bo zmienia strukturę i może stać się niebezpieczna. Nie podaję szczepionki, którą pacjent sam przyniósł. Nie wiem, czy nie wyciągnął jej właśnie z zamrażalnika albo nie grzał w kieszeni przez ostatnie kilka godzin. Każdy przed szczepieniem musi być przebadany, bo stan zdrowia też wpływa na efektywność szczepienia. Nie mówi się o tym, że milion ludzi nie zachorowało, bo się za-szczepiło. Mówi się o przypadkach osób, u których szczepienie wywołało negatywny skutek. Przed kilku laty w Wielkiej Brytanii wstrzymano wszelkie szczepienia u dzieci, bo po szczepieniu HPV zmarła czternastoletnia dziewczynka. Przez dwa miesiące nie wykonywano żadnych szczepień. Efekt: wysyp zachorowań na odrę. A statystyki są nieubłagane: na tysiąc przypadków odry jedno dziecko umiera.

Media histeryzują, krzycząc o zagrożeniach epidemiologicznych?

Dobrze, że krzyczą, tylko mogłyby gdzie indziej kłaść akcenty. Nie koncentrować się na wyolbrzymianiu pojedynczych negatywnych przypadków, bo w ten sposób z pszczoły miodnej można zrobić demona śmierci. Przecież co roku mamy kilka, kilkanaście przypadków śmierci po użądleniu. I co? Mamy zacząć mordować pszczoły? Energia powinna iść w innym kierunku. Informowania: jest wrzesień, możemy spodziewać się epidemii wyrównawczej grypy, która następuje co kilkanaście lat, wypada się zabezpieczyć szczepieniem.

A za naszą wschodnią granicą Hannibal ante portas, prawie 200 śmiertelnych przypadków powikłań po AH1N1. A wirus granic nie uznaje. Trzeba się bać?

Na straszenie jest za późno. Straszyć powinniśmy się jesienią, kiedy był czas na szczepienie. Zagrożenia nie wolno lekceważyć, ale nieco uspokajające jest to, że u nas odsetek szczepionych jest znacznie większy niż tam, poziom naszej służby zdrowia - też inny. Pozostaje profilaktyka: jak najmniej kontaktów z potencjalnymi nosicielami, unikanie „miejsc skoszarowanych” i jak najszybsze reagowanie na pierwsze objawy. A jak są pierwsze objawy, to do łóżka, wyleżeć, wypocić; co setnemu, dwusetnemu grożą powikłania, jak podpowiada statystyka. Tylko dziwię się, że nie mówi się głośno o tym, że od kilkunastu lat w naszej części Europy nie było epidemii wyrównawczej grypy, ale ona w końcu nadejdzie. Będzie gwałtowny wzrost zachorowań, wirus poszaleje rok albo dwa, a przez następne kilkanaście lat będziemy mieć względny spokój. Co roku jesienią apelujemy: „Ludzie! Zastrzyk rozsądku! Skoro biegacie, pływacie i jecie warzywa dla zdrowia, to zaszczepcie się z tego samego powodu. I nie wtedy, kiedy gil będzie wisiał u nosa, a dreszcze szarpały organizmem, tylko po powrocie z letniego urlopu”. Dotyczy to szczególnie ludzi związanych ze służbą zdrowia, komunikacją, handlem, szkolnictwem, wszystkich, których życie zawodowe zmusza do kontaktów ze zbiorowością. Jak oni na swoim poziomie zahamują ekspansję wirusa, to spokojnie przetrwamy epidemię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24