Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkania w Rzeszowie sprzedam. Lokatorzy - gratis

Andrzej Plęs
Przez dwóch właścicieli mieszkań przy ul. Chmaja problem ma cała wspólnota.
Przez dwóch właścicieli mieszkań przy ul. Chmaja problem ma cała wspólnota. Krzysztof Kapica
Trzy lokale w jednym z rzeszowskich bloków idą pod młotek. Razem z mieszkańcami. Sprzedaje komornik na poczet długów właściciela. Właścicielem jest przedsiębiorca Bogdan Pawłowski.

Pierwszy raz sprzedali ich w 2004 roku. Nawet nie ich konkretnie, byli tylko kłopotliwym, zbędnym dodatkiem do tych metrów kwadratowych mieszkania, które sprzedawał syndyk.

Niebawem będą ich sprzedawać po raz drugi. Znów nie ich, bo wciąż są kłopotliwym dodatkiem. Na koniec października komornik wyznaczył datę pierwszej licytacji trzech mieszkań w bloku przy ul. Chmaja w Rzeszowie.

Kto chce dużą kawalerkę po okazyjnej cenie, w atrakcyjnym punkcie miasta, może ją mieć. Lokatorów będzie miał gratis.

Ludzie na metrach (kwadratowych)

Rzeszowski "Montares" to była potęga budowlana, najstarsza w mieście firma tej branży, na tyle bogata, że swoim pracownikom stawiała bloki mieszkalne. Ten przy ul. Chmaja 11 też postawiła w 1958 roku, dla wygody ludu pracującego.

W 2003 roku "Montares" odszedł śmiercią rynkowo-męczeńską, pozostawiając po sobie potężne długi i trochę nieruchomości.

I 66 rodzin mieszkających w zakładowych mieszkaniach przy Chmaja. W 2004 roku firmę rozparcelował syndyk, większość z lokatorów zdołała jeszcze od dogorywającego "Montaresu" wykupić na własność mieszkania na własność, pozostało 10 mieszkań, których lokatorzy nie zdołali natychmiastowo zebrać dość gotówki. Bo syndyk uparł się, że ma być już i nie na raty.

Ewa Bukała w liście do syndyka wyliczała mankamenty techniczne całego budynku (wszelkich instalacji, dachu nie remontowano "od urodzenia", stolarka okienna nigdy nie wymieniana), kwestionowała określoną przez syndyka wartość mieszkania, podawała cenę, za jaką skłonna byłaby kupić mieszkanie. I na raty.

Na końcu zwróciła syndykowi uwagę: "Zgodnie z obowiązującymi przepisami nie może pan sprzedać przedmiotowego lokalu innej osobie, ponieważ nie można sprzedawać lokalu z lokatorami". Syndyk nie przejął się ostrzeżeniem, 10 mieszkań opchnął hurtem i na pniu przedsiębiorcy Bogdanowi Pawłowskiemu.

Wykupić mieszkanie razem z samym sobą

Osiem lat był względny spokój. Dziesięciu lokatorów mieszkań sprzedanych przez syndyka płaciło czynsz bezpośrednio na konto Pawłowskiego.

Z czego przez sześć lat - zupełnie bez umowy najmu. Na zapłacony czynsz otrzymywali co miesiąc faktury od firmy "Bogi". Umowy najmu spisano dopiero w 2010 r.

Przez osiem lat pod nowym właścicielem lokatorzy nie mieli powodu interesować się burzliwymi losami zajmowanych mieszkań. Zainteresowali się dopiero wtedy, kiedy przy ul. Chmaja 11 pojawił się komornik.

- Zapukał z rzeczoznawcą do wyceny mieszkania, oświadczył, że będzie w licytacji sprzedawał lokal na poczet długów właściciela - opowiada Adrian, który z bratem po zmarłej mamie Ewie przejął mieszkanie. - Byłem w szoku.

Tym większym, że dwa lata wcześniej rozmawiał z Bogdanem Pawłowskim o wykupie tego mieszkania.

- Był chętny, zapewniał, że nie zależy mu na tych mieszkaniach, chwalił się nawet, że kupił jej od syndyka za śmiesznie małe pieniądze, moje za niewiele ponad dwadzieścia tysięcy - mówi Adrian. - A nam syndyk proponował wykup tego mieszkania za ponad sześćdziesiąt tysięcy, choć inni lokatorzy kupowali mieszkania od upadającego "Montaresu" po osiem tysięcy. Potem pan Pawłowski przestał reagować na moje propozycje wykupu.

W ogłoszeniu komorniczym stoi, że zainteresowani przystąpieniem do licytacji mogą oglądać lokale. Co znaczy, że każdy - z ulicy - może wejść np. do mieszkania pana Adriana, żeby obejrzeć, co chce kupić.

- Była jedna osoba, wrzuciła mi do skrzynki pocztowej karteczkę, że jest zainteresowana, ale po rozmowie ze mną pan stwierdził, że już nie jest zainteresowany - opowiada pan Adrian. - Pewnie uznał, że nie chce kupować mieszkania z zameldowanym lokatorem.

Ma pomysł, żeby stanąć do licytacji i wykupić zajmowane mieszkanie razem z lokatorem, czyli z samym sobą. Tylko jeszcze nie wymyślił, skąd weźmie na to pieniądze.

Lokator innego licytowanego mieszkania opowiada, że przed rokiem właściciel przedstawił im do podpisania nowe umowy najmu, przy wyższym czynszu.

- I powiedział, że nie podlegają negocjacji, bo mieszkamy tu na dziko - tłumaczy. - A kiedy w tym roku chciałem płacić czynsz, to w firmie właściciela powiedzieli mi, że nie chcą przelewu, przekazu, chcą, żeby przyszedł do firmy i zapłacił gotówką za kilka miesięcy z góry.

I zapewnia, że tak zrobił.

Tłum chętnych do M2

Przed czterema laty - mówią lokatorzy - Bogdan Pawłowski scedował prawa własności do siedmiu mieszkań na swojego syna. Pozostały mu więc trzy. Teraz właśnie te trzy obłożone są hipoteką kaucyjną na 7,5 mln zł, w dokumentach hipotecznych wpisano kilku wierzycieli przedsiębiorcy.

Wśród nich Pragma Inkaco, firmę windykacyjną z Tarnowskich Gór, rzeszowskie przedsiębiorstwa Klimawentex, Security Office i Erbruk, nawet Zakład Ubezpieczeń Społecznych (za nie płacone składki) i Urząd Miasta Rzeszowa za nie płacone przez kilka lat podatki od nieruchomości.

Pragma InKaso nie mogła doczekać się od Bogdana Pawłowskiego na swoje 300 tys. zł, Klimawentex nie dostał swoich 120 tys., Erbruk nie wytrzymał oczekiwania na 180 tys. zł, Security Office nie doprosiło się 10 tys.

- Wcześniej zawiadomiłem prokuraturę o tym, że pan Pawłowski uporczywie zalega mi z należnościami za wykonaną usługę, dla mnie to wyglądało na wyłudzenie - mówi jeden z wierzycieli. -Prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia. Złożyłem skargę na tę decyzję. Bez skutku.

Nie dało się po linii prokuratorskiej, dało się w sądzie cywilnym. Cztery firmy wystąpiły do sądu o egzekucję swoich pieniędzy osobno, ale w decyzji sądowej występują już razem. Bo jeden dłużnik.

Jak szczęście im dopisze, to z licytacji trzech mieszkań swoje roszczenia zaspokoi najwyżej dwóch wierzycieli, bo pierwszy w kolejce jest ZUS.

Trzema licytowanymi mieszkaniami żywotnie zainteresowany jest także Zespół Zarządców Nieruchomości, który w imieniu wspólnoty mieszkańców administruje budynkiem przy ul. Chmaja.

Z kilkudziesięcioma mieszkaniami w bloku nie ma problemów, problem za to jest z tymi trzema, które należą do Bogdana Pawłowskiego i tymi siedmioma, które są własnością jego syna.

- Obaj właściciele notorycznie zalegają ze zobowiązaniami wobec wspólnoty, a jeden z nich winien jest około siedemdziesiąt tysięcy złotych z opłatami eksploatacyjnymi - wylicza Zbigniew Barć, dyrektor ZZN. - Niejednokrotnie zgłaszaliśmy sprawę do prokuratury, interweniowaliśmy w wydziale przestępstw gospodarczych policji, wytaczaliśmy sprawy sądowe, mamy nakazy komornicze.

Tylko nie mają pieniędzy. Kasa wspólnoty jest każdego miesiąca uboższa o sumy, jakie mają wpłacać dwaj właściciele tych 10 mieszkań. Ten deficyt gotówki powoduje, że wspólnota nie w pełni jest w stanie wywiązać się z płatności wobec dostawców np. ciepła.

- Mamy już wezwania przedsądowe z MPEC i MPWiK, że jeśli nie zapłacimy zobowiązań wspólnoty, to czeka nas bardzo kosztowana i nieprzyjemna windykacja - tłumaczy Barć. - A w perspektywie grozi nam odcięcie dostaw ciepła i wody. A w jednym z pism wyraźnie informowano nas, że podstawą rozpoczęcia sezonu grzewczego jest uregulowanie zaległości płatniczych. A nam w kasie wciąż brakuje pieniędzy od tych dwóch właścicieli mieszkań.

Jestem wart mniej niż zero

Za kilka dni - kolejna rozprawa: wspólnota kontra Bogdan Pawłowski o zaległe płatności.

Za kilkanaście dni - pierwsza licytacja trzech mieszkań. Można je będzie sobie kupić w pakiecie z zameldowanymi lokatorami.

Po licytacji to już nie będą problemy "starych" właścicieli, ale nowych. Andrzej Kopacz, komornik przy Sądzie Rejonowym w Rzeszowie, przyznaje, że fakt, iż lokale nie są "puste" może zniechęcić potencjalnych nabywców.

- Ale takie są przepisy, egzekucja komornika nie powoduje, że po sprzedaży wyganiamy dotychczasowych lokatorów - tłumaczy. - To właściciel powinien wystąpić o wyrok eksmisyjny.

- Jestem wart mniej niż zero - sarkastycznie zauważa jeden z lokatorów. - Bo zamiast podnosić wartość sprzedawanego lokalu, to go obniżam. Sprzedali mnie już raz, może sprzedadzą drugi. Do wiosny mnie nie wyrzucą, ale potem?

***
Chcieliśmy zapytać Bogdana Pawłowskiego o jego udział w nieruchomości przy ul. Chmaja. Nie dobiera telefonu, a w jego biurze poinformowano nas, że jest nieobecny od kilku dni. Na brak kontaktu z Pawłowskim skarży się też kilku jego wierzycieli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24